Wrażenia z beta-testów Battlefield 4

Wrażenia z beta-testów Battlefield 4

Maciej Klimaszewski | 12.10.2013, 21:23

Od tygodnia trwają otwarte beta-testy Battlefield 4. My także stawiliśmy się na sieciowym placu boju, by przed premierą sprawdzić jak w akcji prezentuje się najnowsze dzieło DICE. Po wystrzeleniu kilku wagonów amunicji i zdemolowaniu całkiem pokaźnej ilości sprzętu wojskowego pewne jest, iż multi po raz kolejny porwie fanów na dziesiątki, jeśeli nie setki godzin.

Szwedzki deweloper do testów udostępnił jedną mapę - Siege of Shanghai - na której pobawić możemy się w dwóch doskonale znanych miłośnikom serii trybach rozgrywki - Conquest i Domination. Oba polegają na zdobywaniu i utrzymywaniu wyznaczonych punktów, różniąc się od siebie skalą działań wojennych. O ile dominacja korzysta jedynie z wycinka mapy i skupia się na starciach piechoty, tak Podbój wrzuca nas już w w sam środek konfliktu z opancerzonymi potworami na ulicach i kąsającymi z powietrza śmigłowcami.
Dalsza część tekstu pod wideo
 
Pierwsze, co rzuca się w oczy po rozpoczęciu meczu to kłująca w oczy oprawa graficzna. Można się wręcz przestraszyć, gdy po zawaleniu się wieżowca tekstury stają się pozbawionymi detali, białymi powierzchniami, co ma symulować pokrycie ich kurzem ze zniszczonego kolosa. Pamiętać należy jednak, iż mamy do czynienia z betą i w pełnej wersji wzorem analogicznej sytuacji z testami Battlefield 3 powinno być lepiej. Ot, wizualia na obecnej generacji sprzętu pozostaną zapewne na poziomie konsolowej edycji poprzedniej odsłony serii. Jak to mówią, "z pustego i Salomon nie naleje".
 
Sama mapa jest dość spora, co z jednej strony pozwala na swobodne korzystanie z wojskowego sprzętu, z drugiej zaś boleśnie przypomina o tym, że 24 graczy to o wiele za mało, by na takiej przestrzeni poczuć intensywność rozrywającej wybrzeże Szanghaju wojny. Często zmuszeni jesteśmy do pokonywania wiejących pustką ulic, gdyż wojaków starczy jedynie do obsadzenia części punktów zapalnych. Na szczęście w chwili, gdy już wskoczymy w sam środek akcji robi się naprawdę ciekawie. Dobijanie się windami na dach wspomnianego wielopiętrowca, który można zrównać z ziemią, zajadłe wymiany w centrum handlowym, pojedynki czołgów, zestrzeliwanie wymiatających dachy z mięsa helikopterów - wszystko to "robi" i z miejsca porwie starych wyjadaczy. Z nowości wymienić można choćby możliwość kontrowania lecących prosto w brzuch naszego żołnierza kos. Oczywiście te idące w plecy z automatu posyłają nas do ekranu respawnu. 
 
DICE w Battlefield 4 wprowadziło system Levolution, który ma uczynić każdy mecz niepowtarzalnym doświadczeniem. Pokazem jego możliwości jest walący się wieżowiec, który to widzieliśmy na niejednym zwiastunie gry. Rzeczywiście, konstrukcję można zrównać z ziemią po potraktowaniu wsporników odpowiednią siłą ognia, tyle tylko, że w becie wygląda to mizernie. Animacja zmierzających ku gruntowi setek ton betonu i stali zasysa, nie wspominając już o tragicznym efekcie kurzu. To jednak nie wszystko - w skład Levolution wchodzą również wyjące alarmy ostrzelanych samochodów (odwracanie uwagi przeciwników), podnoszenie rogatek uniemożliwiających przejazd oponentom i windy wiozące nas na dach drapacza chmur, gdzie za chwilę rozpęta się piekło na ziemi z aniołami śmierci w postaci wściekle plujących ołowiem śmigłowców. Ciekawe patenty, które skutecznie powinny urozmaicić zabawę.
 
Czy osobiście kupiłbym Battlefield 4 w wersji na obecną generację konsol? Szczerze odpowiem, że nie. Wprawdzie nie widziałem w akcji next-genowej wizji wojny od DICE, ale dane mi było zobaczyć przez chwilę pecetową betę. Ta zrobiła na mnie ogromne wrażenie tak grafiką, jak i rozmachem rozgrywki. 64 graczy na mapie to ostry młyn i akcja równomiernie rozdzielona pomiędzy poszczególne punkty zapalne. Jeżeli chcecie doświadczyć gry DICE w pełnej krasie, to skierujcie swoją uwagę na jej wydanie na PlayStation 4 lub Xboksa One (gdy w końcu pojawi się w Polsce...). Decydując się zakupić Battlefield 4 na current-geny wylądujecie na manewrach z grochówką w roli głównej atrakcji, zamiast wziąć udział w prawdziwej, pompującej hektolitry adrenaliny wojnie.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Battlefield 4.

Źródło: własne
Maciej Klimaszewski Strona autora
cropper