Dead Rising 2: Case Zero - playtest
Dostępne wyłącznie na Rynku Xbox Live, Dead Rising 2: Case Zero jest wprowadzeniem do sequela właściwego - Dead Rising 2 - który ukaże się 24 września. Wprowadzeniem, które daje przyjemny przedsmak nadchodzących wydarzeń i nowości w rozgrywce, ale...
Dostępne wyłącznie na Rynku Xbox Live, Dead Rising 2: Case Zero jest wprowadzeniem do sequela właściwego - Dead Rising 2 - który ukaże się 24 września. Wprowadzeniem, które daje przyjemny przedsmak nadchodzących wydarzeń i nowości w rozgrywce, ale...
...także - bądźmy szczerzy - kawałkiem kodu, bez którego czekający na DR2 mogą się spokojnie obejść. Bohaterem obydwu produkcji jest Chuck Greene - tutaj spotykamy go w drodze do Fortune City (twórcy nie ukrywają inspiracji, ukazując drogowskaz "Las Vegas 46 km", skąd właśnie uciekł). Utknął wraz z córką w małym miasteczku Still Creek, gdy ktoś ukradł im samochód - na dodatek złego, ugryziona przez zombie Katey potrzebuje co 12 godz. dawkę Zombrexu - lekarstwa, które opóźnia przemianę organizmu w żywego trupa. Naszym zadaniem jest zdobyć środek, utrzymać przy życiu córkę, skompletować części do znalezionego motocykla i uciec z mieściny pełnej gnijących tłumów na ulicach, zanim przybędzie wojsko.
Wszyscy śledzący serię i czekający na pełnoprawną kontynuację znają już pewnie jeden z jej głównych bajerów - łączenie przedmiotów w kilerskie narzędzia mordu dzięki znajdowanym Combo Cards. Nowe gadżety nie tylko efektownie i efektywnie działają, ale podnoszą też ilość PP zdobywanych za każdego zabitego. PP z kolei podnosi level Chucka, nasze umiejętności, sprawność, szybkość, dodaje zdrowia i miejsc "w kieszeni" - ale w Case Zero dojdziemy tylko do poziomu piątego.
Powracają sprawdzone patenty miksowania żarcia, zmiany fatałaszków i różnorodnych "zabaw" z zombiakami. Krótki przedsmak dania głównego pozwala zapoznać się po raz pierwszy także z paroma innymi patentami, ale oszczędzę Wam spoilerów. Krótki, bo Case Zero można przejść w max. 2-3 godziny, a czas akcji nie obejmuje nawet pełnej doby. Na szczęście zakończeń jest co najmniej 6 (tyle odkryłem), a żeby poznać rozplanowanie miejscówki, ciąg przyczynowo-skutkowy wydarzeń i uzyskać najlepszy finał (ucieczka) zagrać trzeba minimum dwa razy.
Tradycyjnie dla Dead Rising spotykamy cywili do uratowania, dostajemy małe questy do wypełnienia, nie wszystko jest od razu jasne, a nie wszystkie części motocykla łatwo znaleźć. Trzeba troszkę pogłówkować i jak zwykle warto myszkować po kątach (lub dachach). Drugą - po długości gry - mało przyjemną niespodzianką jest wielkość lokacji: dosłownie kilka ulic na krzyż. Na szczęście większość budynków jest otwarta, oferując różnorodne wnętrza i związane z nimi znaleziska. Możemy nawet pograć na automatach - o ile nie szkoda nam kasy, którą możemy wydać na konkretne zakupy w pobliskim lombardzie.
Wizualnie ciężko odnieść się do pełnoprawnego sequela, który jeszcze przed nami - ale jak na DLC, Case Zero wygląda nieźle. Co prawda większość tekstur jest prosta jak kolorowa kartka papieru, otoczenie nie szokuje ilością detali, ale cieszy to, co w tym tytule powinno - makabra na ekranie, litry juchy (bryzgającej też na bohatera), widowiskowe rozczłonkowywanie ciał (tym lepsze, im ciekawsze narzędzie) i tysiące różnorodnych nadgniłych, pętających się po ulicach. Case Zero oferuje nawet jedną walkę z bossem - w końcu menażeria psychopatów była wizytówką poprzednika - ale mam nadzieję, że trudność ich pokonania będzie rosła z każdym kolejnym napotkanym świrem.
400 MSP jest ceną adekwatną do zawartości, którą powinien bez szemrania wyłożyć każdy posiadacza Xboksa 360 i wielbiciel serii - tym bardziej, że zdobyte w Case Zero punkty PP, ciuchy i Combo Cards będzie można przenieść do Dead Rising 2. Z drugiej strony - posiadacze PS3 niewiele tracą, a faktyczny sequel za kilka tygodni zaoferuje znacznie bardziej rozbudowaną przygodę, więcej emocji, a wszystkiego powyżej w znacznie większych ilościach.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych