Reklama
Xbox and Activision

Microsoft kupuje Activision Blizzard, ale nie jest to dobry znak dla branży gier

Mateusz Wróbel | 18.01.2022, 21:45

Microsoft znowu na zakupach. Ekipa Xboksa niejednokrotnie sugerowała, że wszystkie podpunkty na ich karteczce z listą "rzeczy" do kupienia jeszcze nie wylądowała w koszu i cóż... teraz mamy potwierdzenie tychże słów. Microsoft kupuje Activision Blizzard.

Kwota (jeszcze) niesfinalizowanej transakcji oscyluje w granicach 68,7 miliardów dolarów. Po otrzymaniu zgody od największych instytucji ze Stanów Zjednoczonych oraz Europy Phil Spencer będzie mógł powitać w swoim zespole korporację, która posiada prawa do takich marek, jak Tony Hawk, Crash Bandicoot, Call of Duty, Candy Crush, Warcraft, Overwatch, Hearthstone, StarCraft czy nawet Diablo, które w ostatnim czasie zmartwychwstało.

Dalsza część tekstu pod wideo

Niesamowity zastrzyk sił, prawda? Już na sam widok Call of Duty, Crash Bandicoot i Diablo fanom gier wideo, a dokładniej posiadaczom konsol Xbox i większości PC-towcom może zrobić się gorąco. Stopniowo gry stworzone przez studia tworzące Activision Blizzard będą dodawane do Xbox Game Pass, dodatkowy zastrzyk gotówki, od Microsoftu, przeznaczony na rozwój wyżej wymienionych marek zapewne sprawi, iż będą prezentowały one jeszcze większą jakość - same plusy. Mnie jednak radość się nie udziela i chcę wyjaśnić, dlaczego szczery uśmiech nie pojawił się na mojej twarzy po zapoznaniu się z komunikatem przedstawicieli Xboksa.

Hipokryzja się udziela

temp_name

Zacznijmy od podstaw. Jestem fanem twórczości Microsoftu, jak i Sony. Wszelkie produkcje tej pierwszej korporacji ogrywam na mocnym komputerze osobistym, a tej drugiej na konsoli PlayStation 5. Dla mnie jest to zestaw idealny szczególnie dlatego, że przebojowy Xbox Game Pass jest dostępny na platformie PC - pragnę tym samym zaznaczyć, że w grę nie wchodzi żadne "fanbojstwo", o które prawdopodobnie będę posądzany przez osoby niezaznajomione z treścią wpisu.

Przechodząc do pierwszego argumentu jest nim bezapelacyjnie, w moim przypadku, hipokryzja Phila Spencera. Gdy wrócicie pamięcią do połowy listopada zeszłego roku możecie spróbować przypomnieć sobie pewną wypowiedź szefa Xboksa co do obecnej sytuacji w Activision Blizzard. Zostały poruszone kontrowersyjne tematy kręcące się wokół zachowania Bobby'ego Koticka, który rzekomo olewał poważne sprawy kadrownicze i prawdopodobnie groził śmiercią jednej z pracownic. Spencer bardzo mocno skrytykował zachowanie CEO amerykańskiej firmy.

Na samych słowach się nie skończyło. W swoich wypowiedziach stwierdził on, iż bacznie przyjrzy się wszystkim niepokojącym doniesieniom i "zbada" aspekty relacji między Xboksem a Activision Blizzard. W razie potrzeb wprowadzi stosowne zmiany, co można było śmiało podpiąć pod kategorię zakończenia lub ograniczenia współpracy między obiema firmami. Wszak podobnie zachowało się Sony, które jeszcze bardziej jest powiązane z Activision Blizzard za sprawą chociażby dodatkowych zawartości do poszczególnych odsłon serii Call of Duty. Jak zakończyło się dochodzenie Phila Spencera? Zakupem Activision Blizzard i pozostawieniem Bobby'ego Koticka na miejscu, które po dzisiaj zajmuje, aby ten „koncentrował się na prowadzeniu działań mających na celu dalsze wzmocnienie kultury firmy i przyspieszenie rozwoju biznesu”.

Temat ekskluzywności to wielka niewiadoma

temp_name

Drugi argument skupia się na ekskluzywności gier. Jeśli Microsoft po nabyciu ZeniMax Media (w którego skład wchodzi Bethesda), kosztującym giganta z Redmond mniej więcej 7,5 mld dolarów (8 razy mniej niż dzisiejszy zakup) uznał, że lepiej wydawać produkcje tego dewelopera wyłącznie na Xboksach to nie łudzę się, że w przypadku Activision będzie inaczej. Oczywiście tytuły takie, jak Call of Duty: Warzone (inaczej: kury znoszące złote jaja) nie będą zamykane na innych platformach, ale nie łudzę się, aby nadchodzące Diablo 4 czy Overwatch 2 miały pojawić się na PlayStation 5. Wystarczy spojrzeć na Starfield, który miał być tą ostatnią, pewną grą od Bethesdy na sprzęty Sony.

Nic w tym temacie nie zostało jeszcze oficjalnie powiedziane, a powyższy akapit to moje domysły. Z notką, że w tym momencie pierwszy argument zaczyna nachodzić na ten drugi, ponieważ jestem pewny, że Phil Spencer już niebawem opublikuje na swoich mediach społecznościowych kolejne wpisy, w których oznajmi, że w tym wszystkim zawsze będzie chodzić o dobro graczy i nieblokowanie im dostępu do najróżniejszych pozycji. Po zakupie Bethesdy narracja była identyczna, szef Xboksa był nawet wychwalany przez społeczność, a gdy przyszedł czas do podjęcia konkretnych decyzji, to jednak postawił na ekskluzywność.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze jedno, arcyważne pytanie. Czy Microsoft zakończył już zakupy? Gigant z Redmond parę tygodni temu nawiązał współpracę z Ubisoftem i wcale nie jest powiedziane, że tylko na dodaniu usługi Ubisoft+ na konsolach Xbox i Rainbow Six Extraction do Xbox Game Pass się zakończy. W przypadku sfinalizowania kolejnej tak ogromnej transakcji rynek zostałby zaburzony, ponieważ Spencer miałby więcej ekip pracujących nad "exami" dla PC i Xboksów niż Sony multiplatform. Nie brzmi to dobrze szczególnie na tle tego, że jeszcze kilkanaście miesięcy temu dla Spencera ekskluzywność była największym złem w branży gier.

Wystarczy tego przedstawienia

temp_name

Reasumując - zakup Activision Blizzard nie jest dobrą wiadomością dla części graczy, ale za to pod względem czysto finansowym już tak. Jako odbiorca liczę na to, że kolejne tytuły od zespołów tworzących ekipę Koticka będą jeszcze lepsze dzięki potencjalnym zastrzykom gotówki od Xboksa. Boost przyda się szczególnie twórcom Call of Duty, bo strzelanki z tej serii ostatnio leżą i kwiczą. Na czele z okropnym i niedopracowanym Call of Duty: Vanguard.

Razi mnie natomiast hipokryzja szefa Xboksa pokazująca, że zachwyty i ciepłe słowa pod publiczność są ważniejsze niż szczerość ze swoją, jakże ogromną społecznością. Sytuacja z krytycznym komentowaniem zachowania Bobby'ego Koticka, a następnie pozostawienie go na najwyższym stanowisku w Activision Blizzard, aby ten „koncentrował się na prowadzeniu działań mających na celu dalsze wzmocnienie kultury firmy i przyspieszenie rozwoju biznesu”, to książkowy przykład niezrozumiałego zachowania Spencera. Być może w tym temacie jeszcze coś się zmieni, ale jak to się mówi, pierwsze wrażenie robi się tylko raz.

Zdaję sobie sprawę z tego, że szanse na to, co zaraz napiszę, są wręcz marginalne, ale cóż... nadzieja umiera ostatnia. Bardzo chciałbym, aby Spencer w nadchodzących komunikatach nie bawił się w kotka i myszkę, a postawił sprawę ewentualnej ekskluzywności produkcji prosto od Activision Blizzard jasno. Wyjdzie to nie tylko posiadaczom PS5 na dobre, ale i jemu. Może nawet trochę zyskałby w moich oczach.

Źródło: własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper