Reklama
Ludwiczek

Świat według Ludwiczka to najlepsza bajka na świecie! Oto kilka powodów dlaczego

Igor Chrzanowski | 30.01.2022, 17:00

Kilka dni temu świat pożegnał wybitnego amerykańskiego komika, którym był nie kto inny jak Ludwik Anderson - autor jednej z najpopularniejszych bajek lat 90. i absolutny idol dla ludzi wychowanych na jego twórczości. Dziś postaram się przybliżyć Wam dlaczego jego "Świat według Ludwiczka" był i nadal jest taki wyjątkowy!

Druga połowa lat 90. była dla świata animacji dość łaskawa i w owym okresie powstało mnóstwo wręcz fantastycznych filmów i seriali, które to są kultowe aż do dziś. Każdy pamięta zapewne Spider-Mana, X-Menów, Kacze opowieści, Samuraja Jacka, czy też Świat według Ludwiczka - jedną z gwiazd ramówki Fox Kids i późniejszego Jetix. Ostatnia ze wspomnianych pozycji jest unikatowa z bardzo wielu powodów, ale przede wszystkim wyjątkowe jest to, że dzieło Ludwika Andersona jest swego rodzaju rysowaną autobiografią bohatera.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kiedy byłem na wojnie...

Życie Ludwika Andersona w czasie gdy ten miał około 8 lat, bo o tym okresie opowiadają wszystkie odcinki Świata według Ludwiczka, nie było usłane różami - ale to zapewne jak większości z nas. Ludwiczek postanowił jednak przekazać nam swoje perypetie w krzywym zwierciadle, celnie punktując najlepsze i niekiedy najgorsze cechy ludzi z jego najbliższego otoczenia. Tyczy się to przede wszystkim jego rodziny w postaci mamy Ory Anderson, ojca Andy'ego Andersona oraz młodszego brata, Tommy'ego Andresona - jeśli oglądaliście serial, dobrze wiecie kim oni byli. To właśnie trio było dla młodego Ludwiczka centrum wszechświata, chociaż w rzeczywistości nie zawsze było tak jak ukazano to na telewizyjnym ekranie. Jego ojciec był tak naprawdę agresywnym alkoholikiem, przez co dzieciństwo jedenaściorga jego dzieci bywało dość problematyczne, wstydliwe i możliwe, że nawet nieco traumatyczne.

Mimo wszystko Ludwiczek i jego rodzina kochali swego ojca, aby to więc pokazać, na potrzeby serialu trochę nagięto realia i stworzono surowy, ale bardzo sympatyczny obraz Andy'ego Andersona (choć naprawdę nazywał się Louis William Anderson). Potyczki słowne pomiędzy Ludwiczkiem a jego ojczulkiem bywały nierzadko głównym źródłem ciętych ripost i najlepszych żartów z całego serialu. Słynne wśród fanów "kiedy byłem na wojnie..." wypowiadane z ust Andy'ego za każdym razem zwiastowało salwę śmiechu. Dajmy na to jeden z najlepszych tekstów z odcinka pilotażowego; "Kiedy byłem na wojnie nie miałem stojaka, musiałem sam trzymać choinkę!". Takich tekstów i tekścików były dosłownie setki. Co jednak miały na celu? Prawdopodobnie Ludwik Anderson pokazał nam swojego staruszka takiego, jakim chciał go w pewnym sensie widzieć - nawet w jednym z odcinków mówi wprost, że nie powiedział mu nigdy tego, że po prostu równy z niego gość, czego bardzo żałował.

https://www.youtube.com/watch?v=LriME1jvjS4 

Jak to z drugiej strony wpływało na widzów? Sam mogę śmiało powiedzieć, że lubiłem takiego Andy'ego i aż czekałem na to, gdy powie kolejny ze swoich ostrych docinków albo opowie jakąś wyssaną z palca historyjkę pokroju takich jak to, że w pojedynkę odbił pół Europy, że w wieku 5 lat miał własny dom i pracę, czy też że na Syberii walczył z niedźwiedziami za pieniądze. W tych niestworzonych opowieściach było coś takiego magicznego, co zbliżało nas do rodziny Ludwiczka i robiło jej kolejną częścią.

39 życiowych opowieści

Świat według Ludwiczka miał teoretycznie tylko 39 odcinków, a więc jak na tamte czasy relatywnie niewiele - raptem 3 pełne sezony z naprawdę ogromnym potencjałem na kolejne co najmniej drugie tyle opowieści. Dlaczego jednak nie zdecydowano się na dalsze przygody Ludwiczka, nawet pomimo wygrywania przez serial nagród Emmy? Każdy z tych epizodów miał swoją ważną rolę do spełnienia, istotną historię do opowiedzenia i oczywiście konkretny morał do przekazania. Tutaj nie było miejsca dla typowych zapchaj dziur o niczym, czy ciągnięcia w nieskończoność jakichś wątków pobocznych - co Anderson miał nam do powiedzenia to powiedział i basta. 

Dlaczego to takie ważne? Bo Świat według Ludwiczka przedstawiał nam naprawdę życiowe historie, których próżno szukać absolutnie gdziekolwiek indziej. Zarówno teraz jak i te 25 lat temu większość kreskówek wdawała się w denne morały pokroju przyjaźń jest ważna, rodzina jest ważna, szanuj rodziców, nie błaznuj bo coś ci się stanie, czy tam jakieś dyrdymały o pilnym uczeniu się. Czego z kolei uczył nas Ludwik wraz ze swoją rodziną? Że warto czasem sprawić frajdę samotnej starszej sąsiadce, że nikt nie powinien wstydzić się tego czym się pasjonuje, że warto trzymać w życiu rzeczy o ważnym sentymentalnym znaczeniu, że przyznanie się do winy i uczciwość to lepsza droga niż brnięcie w nawet małe kłamstwa, czy też tego, że polowanie na bezbronne zwierzęta dla sportu jest po prostu okrutne. A to nie wszystko. Może to i głupie, ale to z tej bajki się dowiedziałem, że po jedzeniu nie wolno godzinę pływać, nauczyłem się kim są psy-przewodnicy, czy chociażby z czego zasłynął Abraham Lincoln - tak zwany "uczciwy Abe".

No i w końcu, niech mi ktoś pokaże jakąkolwiek bajkę dla 8-10 latków, która w tak mądry, inteligentny i delikatny sposób pokaże im jak poradzić sobie ze śmiercią najbliższej osoby? W odcinku "Podziękowania" jesteśmy bowiem świadkami bardzo przykrego dla Ludwiczka zdarzenia, a więc śmierci jego ukochanej babci, której nie zdążył podziękować za kolejny już prezent urodzinowy. W większości animacji pokazano by pewnie, że tęskni się za babcią, ale to dobrze, bo ona nadal gdzieś tam czuwa. Tutaj oczywiście też głównym morałem jest to, że nieważne gdzie jesteśmy i co robimy, nasi bliscy nas widzą i doskonale wiedzą, że tęsknimy. Niemniej jednak zanim do tego doszło mały widz mógł dowiedzieć się jak aspekt śmierci pokazują różne religie świata - od chrześcijan przez prawosłanych, żydów, buddystów, a nawet ateistów. Ba, pokazano nawet moment absolutnego zagubienia Ludwiczka, który z rozpaczy ześwirował i zaczął szukać babci w biedronkach i robaczkach, bo omylnie zrozumiał jeden z religijnych przekazów. Dla mnie absolutne mistrzostwo świata i najbardziej poruszający materiał, jaki kiedykolwiek miałem przyjemność obejrzeć.

No dobra, ale czy po tych blisko 30 latach od premiery, Świat według Ludwiczka wciąż jest aktualny i wciąż wart polecenia? Oczywiście, że tak! Szkoda tylko, że Ludwiczek nie zdążył dogadać się z Disneyem co do wydania HD na jakimś Blu-ray'u czy czymś takim. Wartości jakie przekazuje w swojej bajce Ludwik Anderson są iście ponadczasowe i moim zdaniem aktualne będą dosłownie zawsze - jeśli jeszcze nie pokazaliście tego swoim pociechom, czym prędzej powinniście nadrobić zaległości. Gdy moja pociecha podrośnie sam zamierzam jej to puszczać, bo i sam wciąż do Ludwiczka regularnie wracam - mimo, że niektóre odcinki jestem w stanie recytować z pamięci...

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper