Zgrabne i składane telefony są bardzo rozchwytywanym trendem na rynku
Na rynku smartfonów od bardzo dawna brakowało jakiegoś konkretnego powiewu świeżości, a te zgrabne składaki w końcu pokazują nam coś nowego. Samsung przekonuje klientów swoim atrakcyjnym i niewielkim modelem Galaxy Flip, a Huawei powoli wkracza z wariantem Pocket. Czy tego typu telefony będą w przyszłości pierwszym wyborem? Na ten moment stanowią tylko intrygującą alternatywę, ale powoli zyskują szerokie grono zadowolonych nabywców.
Zaprezentowany kilka dni temu Huawei P50 Pocket to smartfon, którym bez oporów można się pochwalić. Jego atrakcyjna obudowa idzie w parze z kapitalnym, unikalnym wyglądem. Telefon wręcz stworzony został dla kobiet, urzekając subtelną linią, dwoma błyszczącymi kolorami i atrakcyjnym wzornictwem. Zresztą w ofercie przedsprzedażowej, do 8 lutego, urządzenie możecie kupić 500 zł taniej, a w zestawie otrzymamy także przebojowe słuchawki Huawei FreeBuds Lipstick, które wyglądają niczym kobieca szminka. Osobno wyceniono je na powalające 999 zł, co jest w mojej ocenie absurdalną kwotą, ale płacimy przede wszystkim za nietuzinkowy design i pomysłowe "opakowanie". Same słuchawki nie grają może szczególnie wyjątkowo, a ich możliwości są w zasadzie identyczne, co w przypadku Huawei FreeBuds 4 - kosztujących ok. 420 zł.
Chińczycy z dużą odwagą wchodzą na rynek składanych, zgrabnych smartfonów
Huawei P50 Pocket wyposażono w mocną specyfikację. W środku znajdziecie dwa ekrany OLED. Zewnętrzny, okrągły, o przekątnej 1,04", rozdzielczości 304x304p i 120 Hz odświeżaniu - bardzo zbliżony do tego, co potrafią wyświetlić zegarki od Huawei. Po rozłożeniu smartfona, w środku zachwyci Was ogromny, 6,9" wyświetlacz o rozdzielczości 2790x1188p i również 120 Hz odświeżaniu. Ten ekran dostarczy także 1,07 mld kolorów i próbkowanie dotyku na poziomie 300 Hz. Środkowe zagięcie jest co prawda widoczne pod światło, ale w trakcie codziennego użytkowania w niczym nie przeszkadza. Sercem telefon jest procesor Qualcomm Snapdragon 888 (niestety bez wsparcia 5G z powodów nałożenia sankcji politycznych) wspomagany przez 8GB RAM i 256GB pamięci na dane użytkownika. Sami przyznajcie, że to wystarczająco dużo, by mówić tutaj o flagowym urządzeniu. Jego cena niestety również należy do tych topowych, bowiem kupując P50 Pocket w przedsprzedaży musicie zapłacić 6499 zł. Po zakończeniu promocji ta kwota wzrośnie do niemal 7 tysięcy.
Chociaż w telefonie znalazło się miejsce dla dobrych aparatów, 40W ładowania i 4000 mAh baterii, to nic nie uzasadnia w mojej ocenie aż tak wysokiej ceny. Debiutujący jakiś czas temu na rynku Samsung Galaxy Z Flip3 w momencie premiery kosztował 4999 zł za najdroższy z możliwych wariantów, a dziś kupicie go nawet za 3500 zł. To dokładnie połowa tej kwoty, którą musicie zapłacić za Huawei P50 Pocket. Myślę, że Chińczycy muszą nieco lepiej przemyśleć swoją strategię sprzedażową, bo trudno będzie im znaleźć zdecydowanych klientów za tak olbrzymie pieniądze. Galaxy Z Flip3 również wyposażono w procesor Qualcomm Snapdragon 888 (ale tutaj już dostał wsparcie 5G), do tego 8GB RAM i co najmniej 128GB miejsca na dane użytkownika oraz rozkładany wyświetlacz AMOLED o przekątnej 6,7", rozdzielczości 2560x1080p i 120 Hz odświeżaniu. Największym mankamentem jest niewielka bateria - ma tylko 3300 mAh przez co szybko trzeba szukać jakiegoś gniazdka w ciągu dnia. Aparat też nie jest najwyższych lotów, ale do codziennych zastosowań w zupełności wystarczy.
Mamy więc takie zgrabne, niewielkie "składaki" będące solidnym powiewem świeżości na smartfonowym rynku. Przez długi czas mocno kusił mnie Galaxy Z Flip3, bo jednak to coś innego, ale bateria ma dla mnie kluczowe znaczenie i musiałbym ją często ładować w ciągu dnia. Gdy zaprezentowano P50 Pocket, zachwycałem się jego wzornictwem, ale zostałem mocno zniechęcony ceną. Bez usług Google da się przeżyć, można sobie z tym poradzić za sprawą wirtualnego systemu Gspace albo otwierając GMaila w przeglądarce. Chińczycy mają też bardzo dobrą alternatywę dla nawigacji w postaci map Petal, lecz dalej składany Pocket musiałby stanieć do poziomu maksymalnie 4000 zł, żebym realnie brał go pod uwagę. Oczywiście, przed wspomnianymi powyżej smartfonami, które stanowią najbardziej udane wersje zgrabnych "składaków" znalazły się poprzednie generacji Galaxy Flipa czy choćby Motorola Razr 5G, będąca jednak dużym niewypałem.
Czy tego typu smartfony to przyszłość? Na pewno będzie ich dużo więcej
Na rynek z impetem wkraczają też propozycje innych producentów, ale celują bardziej w rozkładane, olbrzymie tablety lub "tabletofony". Jedno z takich urządzeń zaprezentowało Oppo - model Find N (kosztujący ok. 6800 zł) możemy śmiało porównać do Samsunga Galaxy Fold3, Huawei Mate X2 albo Xiaomi Mix Fold 2. Jest nieco mniejsze i zgrabniejsze, a przez to bardziej zachęcające dla wielu potencjalnych klientów. Myślę, że potrzebujemy tego typu eksperymentów, by ostatecznie przekonać się, jakie mamy preferencje i w jaki sposób możemy rozszerzyć możliwości smartfonów. Chętnie zmieniłbym swój telefon na coś z tego gatunku, lecz trudno mi jeszcze uzasadnić taką decyzję i potężny wydatek. Czekam na kolejne generacje, przede wszystkim na te mniejsze modele wyposażone w znacznie lepszą baterię, bo nawet 4000 mAh przy 120 Hz wyświetlaczu to dzisiaj doprawdy niewiele.
Ciekaw jestem Waszej opinii na ten temat. Czy mieliście w rękach takie urządzenia, korzystaliście z nich i możecie polecić pozostałym użytkownikom? A może planujecie zakup któregoś z Foldów czy Flipów? Traktuję odniesienia do Samsunga jako synonimy "składaków", ale to właśnie Koreańczycy przodują w dostarczaniu tego typu rozwiązań. Pojawiają się także dużo bardziej eksperymentalne modele, których ekrany są dosłownie rozwijane po naciśnięciu przycisku, ale w mojej ocenie pozostanie to jedynie ciekawostką i nigdy nie wejdzie do masowej produkcji na dużą skalę. Czekam z niecierpliwością na kolejne propozycje i mam nadzieję, że już w tym roku zobaczymy coś, co dosłownie zwali nas z nóg. Do usłyszenia!
Przeczytaj również
Komentarze (37)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych