Wiedźmin: Wiedźmi lament - recenzja. Ludzie ludziom zgotowali ten los
Geralt stoi niewzruszony wśród tłumu gapiów. Atmosfera się zagęszcza bowiem dziś jest ważny dzień dla społeczności miasta, w którym doszło do morderstwa kilku mężczyzn. Na stosie spalona zostanie za chwilę Wiedźma odpowiedzialna za zbrodnie. Biały Wilk ujął ją realizując miejscowe zlecenie. Można było na tym trochę zarobić, wpaść do karczmy na jednego szybkiego i skorzystać z niemoralnych ofert miejscowych dziewek. Ale to zlecenie odbije się Geraltowi czkawką. I to nie raz.
To szósty tom komiksowych przygód Geralta i już na wstępie zaznaczę, że jeden z lepszych. Przede wszystkim dlatego, że nie mamy tu już do czynienia z historią, która wygląda jak narzędzie promocyjne książek i gier. To autonomiczna, mająca własny charakter i styl opowieść, która jednych zachwyci, a innych postawi w stan wątpliwości. Cieszy fakt, że za scenariusz ponownie odpowiada Bartosz Sztybor, dla którego był to już drugi, po “Zatartych wspomnieniach”, komiks o przygodach Wiedźmina. I po prostu widać, że ten laureat wielu komiksowych wyróżnień, chce narzucić narracji własny styl.
Sprawa spalonej na stosie wiedźmy, która miała na sumieniu kilka zbrodni, nie daje Geraltowi spokoju. Nawiedzają go wizje, w których kobieta nazywa go mordercą, pojawiają się wyrzuty sumienia i myśli, że być może tym razem popełnił błąd i zginęła niewinna istota. Zmęczony, momentami zrezygnowany wręcz Wiedźmin podąża jednak za kolejnym zleceniem, tym razem podejmując się misji odnalezienia córki okolicznego bogacza, która rzekomo została porwana. Jak się szybko okaże, obie sprawy są ze sobą powiązane, a kolejne zwroty akcji każą się zastanowić, kto w tej historii jest potworem, a kto ofiarą. A może nie ma ofiar? Może są same potwory?
Sztybor umiejętnie wprowadza kolejne postacie i wątki, zaskakując nas zwrotami akcji i kierując się wręcz w stronę psychologicznego thrillera. Co jednak najważniejsze - komentującego współczesne problemy pod płaszczykiem przedstawienia sytuacji kobiet w czasach rodem ze średniowiecza. Płeć piękna stanowi siłę napędową tego tomu i nawet wiedźmy mają tutaj nieco inne, moralizatorsko-mentorskie oblicze, próbując dotrzeć do umysłu i sumienia Geralta. To komiks, który kilka razy zmusza nas do refleksji, pokazuje dobitnie, że zło i dobro mają różne oblicza, a te dzieli czasami cienka kreska. Każdy wybór niesie ze sobą konsekwencje i wyrzuty sumienia, których ciężar trzeba wziąć na klatę.
To komiks bardzo mroczny, w którym Biały Wilk wygląda na dużo starszego. Miałem wręcz wrażenie, że to zupełnie inna postać niż ta, którą znamy z książek czy gier. Wątpiąca w swoją pewność siebie, praktycznie pozbawiona humoru i cynizmu, za który tak Geralta kochamy. Bo rzucenie od czasu do czasu "zaraza" czy niecenzuralnego słowa to wszystko, na co możemy liczyć chcąc się uśmiechnąć pod nosem. Zbyt często mamy wrażenie, że to nie jest nasz Geralt. Ale czy to źle? Zależy. Na pewno jest inaczej, świeżo, Sztybor stara się bardziej wydeptać własne szlaki, niż podążać tymi, które stworzył Sapkowski czy ekipa CD Projekt RED. Tym samym komiks jest doskonały również dla osób, które nie znają uniwersum (są jeszcze takie?). To zamknięta, osobista historia Wiedźmina, który w pogoni za miedziakami ładuje się w ogromne tarapaty. I nie będzie ewakuacyjnego wyjścia.
Oddzielna sprawa to przedstawiona w grze kresa Vanesy R. Del Rey. Z jednej strony ciemna, stonowana kolorystyka może się podobać, bo razem ze scenariuszem tworzy niezapomniany, depresyjny klimat. Z drugiej strony nie da się ukryć, że czteroczęściowa miniserii wygląda momentami bardzo chaotycznie i niedbale. Twarz Geralta jest bardzo karykaturalna, na niektórych panelach wręcz szpetnie. Otoczenie jest bardzo oszczędne, a wszelkie sceny akcji przez narzuconą formę kolejnych kadrów nie zachwycają dynamiką i przywiązaniem do detali. I choć z czasem doceniamy klimat, jaki udało się zbudować stosując taki zabieg, to jednak nie jestem fanem stylu Vanesy.
Wiedźmi Lament to komiks, który ma dość wolne tempo, a samych scen walk jest jak na lekarstwo, ale mi to nie przeszkadza. Historia do końca trzyma nas w niepewności odkrywając kolejne, szokujące karty. Smakuje bardzo gorzko, ale świat Wiedźmina zdążył nas przyzwyczaić do tego, że czasem najlepszym wyjściem jest postawienie na mniejsze zło. A to zawsze zmusza do refleksji.
Atuty
- Dobry scenariusz
- Nieźle nakreślone postacie
- Mroczny, depresyjny klimat
- Daje do myślenia
Wady
- Kreska momentami jest zbyt umowna
- To nie jest Geralt, jakiego znamy
Jeden z lepszych komiksów w uniwersum Wiedźmina. Mroczny, niejednoznaczny scenariusz, który zapada w pamięć niczym najlepsze questy z Dzikiego Gonu, ale kreska nie każdemu przypadnie do gustu.
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych