Ranking serii Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną - od najgorszej do najlepszej części
W piątek na Netflixie pojawiła się nowa odsłona “Teksańskiej masakry piłą mechaniczną”, serii rozpoczętej przez uznawany dziś za klasyk horroru film Tobe’a Hoopera. Przez niemal już pół wieku cykl ten przechodził typowe wzloty i upadki, serwując widzom zarówno produkcje urągające czci oryginału, jak i całkiem udane, solidnie zrealizowane obrazy.
O wielkim sukcesie, nakręconej, przy pomocy zaledwie 140000 dolarów i grupki mało znanych aktorów, produkcji zadecydowały przede wszystkim narosłe wokół niej kontrowersje. Twórcy bardzo sprytnie umieścili na początku filmu informację o tym, że jest to obraz na faktach i w zasadzie do dziś trwają na ten temat dyskusje. Bezpośrednią inspiracją pierwszej “Teksańskiej masakry…” były zaś medialne doniesienia o przemocy w San Antonio, a także dzieje starego, złego Eda Geina, który zainspirował wiele innych scenariuszy dzieł o seryjnych mordercach, łącznie z “Milczeniem Owiec”, powstałym na podstawie powieści Thomasa Harrisa. Obraz trafił idealnie w swoje czasy: coraz mniejsze zaufanie do mediów, jak również polityków, a także początek się kryzysu paliwowego lat 70., jakże barwnie odmalowany w ostatnim filmie Paula Thomasa Andersona “Licorice Pizza”. Da się w nim odnaleźć również ślady tego w jaki sposób mieszkańcy wielkich miast wyobrażali sobie małomiasteczkową rzeczywistość, której krańcowo przerysowany obraz można zobaczyć właśnie w filmie Hoopera.
Z oczywistych względów kolejne odsłony cyklu nie były już tak udane jak pierwowzór. Czasem dało się w nich zauważyć chęć pójścia w zupełnie inną stronę. Przy produkcji następnych części często brali udział scenarzyści pierwszego filmu: Tobe Hooper i Kim Henkel, dostarczający skrypty do kolejnych filmów, które trafiały w ręce całkiem zdolnych reżyserów, dopiero rozpoczynających swoją karierę. Taką osobą jest również David Blue Garcia, zasiadający za kamerą najnowszego dzieła, przy którym maczali palce również inni twórcy kina grozy Fede Alvarez i Royo Sayagues. W oczekiwaniu na najnowszą odsłonę przygotowałem ranking wszystkich, wcześniejszych odsłon serii - od najgorszej do najlepszej.
8. Piła mechaniczna 3D
Jak wiadomo wybór najbardziej niepotrzebnego filmu w historii ludzkości to rzecz niełatwa. Lista mocnych kandydatów ciągle się powiększa, głównie za sprawą zupełnie nieudanych sequeli, prequeli i innych produkcji nawiązujących do wielkich serii. Takich jak choćby obraz z 2013 roku, który przy okazji doskonale tłumaczy dlaczego kolejne odsłony cyklu tak rzadko bywały osadzane w czasach współczesnych. Oto bowiem mamy do czynienia z bezpośrednio nawiązującą do oryginału, cudaczną historią o spadkobiercach morderczej rodzinki, której przedstawicielką jest, grana przez Alexandrę Daddario, Heather Miller, dziedzicząca słynną posiadłość kanibali. Absolutnie nic nie ma tutaj sensu, łącznie z kuriozalnym finałem, ze zmęczonym życiem Leatherface’m. Koszmarna taniocha do polecenia wyłącznie najgorszemu wrogowi.
7. Teksańska masakra piłą mechaniczną: Następne pokolenie
Zdecydowany anty-faworyt fanów serii to z dzisiejszego perspektywy produkcja dość zabawna, przede wszystkim ze względu na udział dobrze znanych aktorów: Renee Zellweger i Matthew McConaugheya. Zatrudnienie aktora zadecydowało zresztą o mocno limitowanej obecności tego filmu w kinach, na którą nalegał jego agent, prawdopodobnie przeczuwając co się święci. Cóż, intuicja go nie zmyliła, bo produkcja jest koszmarna i jeśli coś ją broni to jest to z pewnością pewna rozczulająca nieporadność w tworzeniu atmosfery obłędu w domu morderczej rodzinki, będącego zresztą największym atutem wcześniejszych widowisk z tej serii, w tym przede wszystkim klasyka z 1974 roku. Docenią ją jednak wyłącznie fani (bardzo) złego kina!
6. Leatherface
Poprawnie zrealizowany obraz, który w zamierzeniu miał być swoistą “origin story” najbardziej znanego przedstawiciela rodziny kanibali. Problem jednak w tym, że jest to film niemiłosiernie wręcz nudny, z zaledwie kilkoma przebłyskami, który absolutnie nie sprawdziłby się jako samodzielna produkcja, funkcjonując bez skojarzeń z wielką serią. Motyw ucieczki ze szpitala psychiatrycznego zaczyna nudzić bardzo szybko, a sama pogoń nie ma w sobie wiele napięcia, jakie potrafił wykreować choćby Rob Zombie w “Bękartach Diabła”. Mimo całkiem znanych aktorów, takich jak Lili Taylor czy Stephen Dorff, mamy tu do czynienia z bardzo przeciętnym filmem.
5. Teksańska masakra piłą mechaniczną 3
Po szalonych ekscesach części drugiej, która nie spodobała się nie tylko sporej części widowni, przyzwyczajonej do dużo poważniejszego tonu, ale również przedstawicielom wytwórni, kolejna odsłona miała być tradycyjnym już “powrotem do korzeni”. Rzeczywiście postawiono tu na sprawdzone patenty: parę przemierzającą Teksas, która najpierw spotyka na swojej drodze grupę dziwnych ludzi, a następnie musi się skonfrontować z rodzinką kanibali. Jednego z jej członków gra Viggo Mortensen, który z początku średnio pasuje do tej roli, ale w końcówce radzi sobie już w niej całkiem dobrze. Sojusznikiem wspomnianego duetu jest tu także, grany przez Bena Foree, Benny, który pojedynkuje się tu nawet z Leatherface’m. Całość wydaje się mieć więcej wspólnego z VHS-owym kinem akcji niż z duszną atmosferą pierwszego filmu, ale nie jest to wcale zła produkcja.
4. Teksańska masakra piłą mechaniczną 2
Decydując się na zatrudnienie Tobe’a Hoopera, mającego zrealizować sequel do klasyka z 1974 roku, który przez ponad dekadę obrósł sporą legendą, przedstawiciele wytwórni liczyli na sukces kasowy filmu mocno nawiązującego do oryginału. Dostali zaś coś czego się nie spodziewali i czemu byli od początku przeciwni. Hooper ani bowiem myślał się powtarzać, postawił za to na wiele elementów humorystycznych, zamieniając historię rodzinki kanibali w niezłą czarną komedię, włącznie z motywem zakochanego Leatherface’a. Łatwo się domyśleć, że taka decyzja spotkała się a absolutnym odrzuceniem wielu fanów serii, którzy do dziś nie darzą tej części sympatią, ale patrząc z dystansu trudno nie przyklasnąć decyzji reżyser, który bardzo szybko postanowił pójść ze swym dziełem w zupełnie innym kierunku. W bonusie dostajemy tu wiele pokracznych sekwencji, takich jak choćby podróż przed swoiste katakumby, gdzie rodzinka znalazła swój przyczółek, a także pojedynek na piły mechaniczne pomiędzy wielkim złoczyńcą i granym przez Dennisa Hoppera “Lefty” Enrightem. Trudno się nie uśmiechnąć.
3. Teksańska masakra piłą mechaniczną (2003)
Fatalny odbiór części czwartej sprawił, że realizację kolejnych filmów, nawiązujących do słynnej serii, musiano odłożyć na kilka lat. W międzyczasie prawa do tworzenia produkcji z cyklu pozyskała nowa firma Michaela Baya, która od początku nastawiała się na remake klasycznego filmu Tobe’a Hoopera, który miał tworzyć do niego scenariusz, wraz z Kimem Henkelem. W 2002 roku ogłoszono, że obraz nakręci debiutujący wtedy przed kamerami Marcus Nispel, który - co ciekawe - początkowo oponował. Twierdził, że tworzenie nowej wersji klasycznego dzieła to “bluźnierstwo”, ale ostatecznie dał się przekonać. I wyszło na dobre, bo twórcom udało się sumiennie odtworzyć atmosferę grozy, głównie dzięki świetnym zdjęciom i pokręconym postaciom, wśród których wyróżniał się przede wszystkim szeryf Hoyt, grany przez, znanego choćby z “Full Metal Jacket” Kubricka, R. Lee Ermeya. W rezultacie powstał całkiem udany remake; odnaleźć się w nim powinni nie tylko fanki i fani Jessiki Biel w kowbojskim kapeluszu, która wypada tu zresztą bardzo dobrze, a ocenami krytyków w tym wypadku w ogóle nie należy się przejmować.
2. Teksańska masakra piłą mechaniczną: Początek
Będzie to zapewne typ kontrowersyjny, ale osobiście nieco wyżej od poprzednika cenię - pomyślany jako prequel do niego - film Jonathana Liebesmanna. Twórcy na szczęście zrezygnowali z wszelkich zabiegów silących się na przedstawienie dziejów rodzinki kanibali w taki sposób, by w pewnej mierze usprawiedliwić ich późniejsze wyczyny. Tło sprowadza się tu zatem do ledwie kilku scen, takich jak choćby ta początkowa, całkiem sprawnie zainscenizowanych. Zadbano również o to, by wziąć z filmu Nispela to, co było najlepsze, stąd powrót szeryfa Hoyta. Z początku standardowo potężnie denerwujący bohaterowie z czasem zaczynają nabierać ludzkich wymiarów i dobrze się tu sprawdzają, a ich potyczki z wujkiem Charlie’m Hewittem (pogodniejsza, rodzinna twarz szeryfa Hoyta) i Leatherface’m są emocjonujące. Nieźle wpasowuje się tu także Lee Tergesen (czyli słynny Tobias Beecher z serialu “Oz”) w roli małomównego motocyklisty-zawadiaki, który nawet nie przeczuwa w co wdepnął. Jest to zatem całkiem udana produkcja, która w żaden sposób nie kala oryginału.
1. Teksańska masakra piłą mechaniczną (1974)
O historii tworzenia tego obrazu przy minimalnym, a i tak znacznie przekroczonym budżecie, jego odbiorze w czasie premiery, a także znaczeniu dla całego gatunku, tuż przed takimi obrazami jak “Wzgórza mają oczy” Cravena czy też “Halloween” Carpentera, można by napisać osobny artykuł. Z dzisiejszej perspektywy warto jednak zauważyć, że pierwsza część serii nadal budzi respekt tym w jak znakomity sposób została zrealizowana. Dzięki doborowi kolorów, świetnym zdjęciom dziennym, które długo nie były utożsamiane z horrorem (tu znów kłania się, wspomniany już, późniejszy film Cravena), a także sprawności w inscenizowaniu sekwencji narastającej paranoi w domu kanibali, produkcja ta jest niepokojąca do dziś. W niezwykle brutalny - choć jak zauważyli już współcześni filmowi krytycy - mało krwawy sposób pokazując to co John Boorman w filmie “Deliverance” z 1972 roku. Konflikt pomiędzy “miastowymi” a “lokalnymi”, odżywający nie tylko w amerykańskiej polityce w ostatnich latach.
Przeczytaj również
Komentarze (14)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych