PS5 Pro jest niepotrzebne. Jeszcze nikt nie wykorzystał w pełni potencjału PS5
Ostatnimi czasy coraz częściej można usłyszeć o powstawaniu mocniejszej wersji konsoli PlayStation 5. Idąc śladem poprzedniej generacji prawdopodobnie przybrałaby ona nazwę PS5 Pro i, bazując na podobnej architekturze, zaoferowałaby ona więcej mocy od swojego "starszego brata".
Czytając powracające niczym bumerang plotki o wyżej wymienionym sprzęcie nie jeden z nas zadaje sobie pytanie: czy naprawdę potrzebujemy PS5 Pro w najbliższym czasie? Odpowiedź zależy przede wszystkim od tego, jak wiele czasu poświęcamy swojemu hobby i jak duże wymagania mamy od gier wideo. Ja natomiast kieruję się coraz bardziej ku stwierdzeniu, że mocniejsza wersja "PeEs piątki" nie powinna zadebiutować w nadchodzących latach.
Na samym początku trzeba powiedzieć sobie jedno - jeszcze nikt nie wykorzystał w pełni potencjału PS5 (analogicznie zresztą wygląda sytuacja w przypadku Xboksa Series X). W konsoli drzemie spora moc, co dobrze pokazało Guerrilla Games serwując na rynek dopracowane pod względem technicznym Horizon Forbidden West.
Pierwszy szpil, który starał się wykorzystać w pełni możliwości PS5
Warto w tym miejscu przypomnieć, że błyszcząca na każdym kroku podróż po zakazanym zachodzie była możliwa w dwóch trybach graficznych. Pierwszy z nich, wydajnościowy, pozwala cieszyć się rozgrywką w 60 klatkach na sekundę (wartość ta utrzymywała się przez większość czasu, a minimalne spadki można odczuć wyłącznie podczas filmików przerywnikowych) przy rozdzielczości 1800p. Bardzo zadowalający wynik, ale o 4K i 60 FPS-ów, o których tak wiele deweloperów, jak i twórców sprzętów dziewiątej generacji konsol trąbiło, można zapomnieć.
Guerrilla Games oczywiście nie zapomniało o osobach, które stawiają na pierwszym miejscu oprawę graficzną, a nie płynność. Z myślą o nich powstał tryb jakościowy, który pozwala na rozgrywkę w natywnym 4K przy 30 klatkach na sekundę. Bazując na analizach technicznych i własnym doświadczeniu śmiało można rzec, że opcja ta jest bardziej stabilna, ponieważ owe 30 FPS-ów wręcz nigdy nie spada poniżej tejże wartości.
O czym to świadczy? Oczywiście o umiejętnościach deweloperów z Guerrilla Games, którzy potrafili zoptymalizować swój produkt, wcześniej pogłębiając swoją wiedzę o systemach i architekturze, z których korzystają tworząc gry na urządzenia Sony. To jednak nie wszystko, ponieważ stałe 30 FPS-ów przy murowanym 4K pokazuje również, że nie brakowało zapasu mocy w PS5 - inaczej gracze korzystający z trybu jakości musieliby się użerać ze spadkami płynności w najbardziej wymagających momentach, jak wybuchy czy "rozczłonkowanie" maszyn.
Niestety, ale tylko twórcy wiedzą - korzystający ze swoich deweloperskich zestawów PS5 - ile klatek na sekundę można by było uzyskać odblokowując licznik przy wyżej wymienionym trybie graficznym. Na pewno byłaby to wartość powyżej 30, ale czy bliżej byłoby do 40 czy 50? Tego nie wiadomo i raczej nigdy się już nie dowiemy. Domyślić się jednak można, że produkcja byłaby na tyle niestabilna, że lepiej było przygotować sprawdzone 4K w połączeniu z 30 FPS-ami.
Przed deweloperami third-party jeszcze sporo pracy
Moc PS5 ujawniona chociażby przy wyżej wymienionym Horizon Forbidden West to jedna rzecz. Dobrą optymalizację w połączeniu z wysokiej jakości grafiką można zauważyć również przy innych tytułach, które są wydawane przez Sony. Programiści mogą skupić się na jednym systemie i tworząc grę pod niego nie myśleć nad innymi konsolami czy PC-tami. Tego powiedzieć natomiast nie mogą deweloperzy przygotowujący multiplatformy.
Można śmiało wziąć na warsztat jeden z ostatnich hitów - Elden Ring. Mimo tego, iż gra pod względem mechanik czy angażującej walki to istny majstersztyk, tak pod względem technicznym nie jest już tak kolorowo. Pomijając kwestię pustego, otwartego świata (któremu nie można jednak odebrać klimatu), to gra wygląda po prostu bardzo blado, a do tego nie jest płynna. W trybie wydajnościowym, czyli dynamicznym 4K zatrzymującym się najczęściej przy 1620p, nie ma mowy o 60 FPS-ach, ponieważ gra najczęściej działa w 55-58 klatkach na sekundę. W tytule (raz jeszcze podkreślając - nie wyglądającym zbyt zjawiskowo), gdzie tak bardzo ważny jest czas reakcji, nie powinno coś takiego występować.
Można wymienić jeszcze wiele multiplatform, które nie do końca działają na PS5 tak, jak powinny - na myśl przychodzi chociażby Dying Light 2 Stay Human czy ELEX II, których warstwa techniczna nie zadowala. Deweloperzy próbują zaznajomić się z nowymi sprzętami i widać, że dopiero za kilka lat będziemy mogli zagrać w pełni "next-genową" pozycję. Trochę winy w tym również tak długo ciągniętej ósmej generacji, z którą wydawcy nawet dzisiaj nie chcą się pożegnać. W takich przypadkach o kompromisy nie jest ciężko.
Projektanci z PlayStation muszą się czymś zajmować po wypuszczeniu PlayStation 5, więc nie zdziwię się, jeśli na przestrzeni kolejnych kilkunastu miesięcy usłyszymy coś nowego o PS5. Możliwe, że zostaniemy zaskoczeni i będzie to PS5 Slim, ponieważ standardowa wersja sprzętu nie grzeszy schludnym wyglądem, więc mniejsze urządzenie na pewno cieszyłoby się sporą popularnością, a dopiero później Sony przyjrzy się wersji Pro, która, według mnie, nie będzie potrzebna do przynajmniej 2024/2025 roku.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Horizon Forbidden West.
Przeczytaj również
Komentarze (153)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych