The Elder Scrolls Online: High Isle

Graliśmy w The Elder Scrolls Online: High Isle. Odświeżający powiew morskiej bryzy

Igor Chrzanowski | 14.04.2022, 23:07

The Elder Scrolls Online wchodzi powoli na nowe tory i coraz śmielej zamierza walczyć o klientów, na odradzającym się ostatnimi czasy rynku gier MMORPG. Czy presja nowych konkurentów dobrze działa na Bethesdę i nadchodzący dodatek zatytułowany High Isle?

W przeciągu ostatniego roku rynek gier MMORPG dość poważnie się zmienił. Bardzo mocny debiut A New World oraz wojna pomiędzy Final Fantasy XIV a World of WarCraft napędziła na tyle duże zainteresowanie tymże sektorem branży, że naprawdę jest o kogo teraz walczyć - świeża krew spływa do MMORPG całymi strumieniami, więc Bethesda podejmuje zupełnie nową strategię walki!

Dalsza część tekstu pod wideo

The Elder Scrolls Online: High Isle - fabuła

Już za dosłownie kilka miesięcy na PC, konsole nowej oraz starej generacji wskoczy kolejny już duży dodatek do The Elder Scrolls Online, które to od swojego debiutu z 2014 roku bardzo mocno się rozrosło. Po bardzo udanym, aczkolwiek mrocznym Blackwood z ubiegłego roku, tym razem ZeniMax Online Studios stawia na bardziej radosne, kolorowe i przyjemne w odbiorze klimaty ze swoim dodatkiem High Isle, w którym to główną rolę odgrywają Bretoni. Jak twierdzą sami deweloperzy, tegoroczne rozszerzenie ma na celu mocne odświeżenie doświadczenia płynącego z zabawy z TESO, albowiem po wielu poważnych i mrocznych opowieściach o wielkim zagrożeniu mogącym zniszczyć cały świat, tym razem zapoznamy się z bardzo "zwyczajną" i przyziemną historią. Co zatem szykuje dla nas zespół?

Główną rolę w pakiecie High Isle odgrywać będzie bowiem polityka i wszelakie związane z nią intrygi. Kto kogo chce wyrzucić ze stołka? Kto pod kim dołki kopie? Czemu ma to nas w ogóle obchodzić? Te i inne pytania będziecie sobie zadawać przez całe 30 godzin nowej kampanii fabularnej jaką przygotowują dla nas deweloperzy i po spędzeniu z nią swoich kilku pierwszych godzin, śmiało mogę stwierdzić, że zapowiada się naprawdę ciekawa i intrygująca przygoda. Nie jest to może coś co będzie ekscytować każdego, ale jeśli lubicie klimaty takiego House of Cards, raczej powinniście być zadowoleni z tego co zobaczycie w tym DLC. Oczywiście gdzieś tam w tle nadal ważą się losy całego Tamriel, ale w tej konkretnej chwili, najważniejsze będzie jednak to kto rządzi tym czy innym regionem świata, kto zasiada na konkretnym dworze, no i oczywiście dlaczego dopiero teraz dowiadujemy się, że istnieje tajne stowarzyszenie prowadzące tajne rozmowy pokojowe.

Nie bez powodu na główny nowy region dodatku High Isle wybrano wyspy powiązane z Bretonami - takie dworskie i morskie klimaty najbardziej chyba pasują do nowej konwencji, a na oprócz tego całej grze dobrze zrobi trochę lżejszy niż zazwyczaj klimacik. Co chyba w tym wszystkim jest też najważniejsze, to fakt, że jeśli kupicie The Elder Scrolls: High Isle, otrzymacie dostęp do wszystkich wydanych poprzednio dodatków fabularnych, co w końcu rozwiąże problem z tym, że ktoś ma lub nie ma konkretnego DLC, które mają jego znajomi, a chcieliby razem pograć. Ponownie dostajemy też opcję rozegrania całej historii TESO wedle własnej kolejności, co zostało wprowadzone już w ramach ubiegłorocznego Blackwood.

No i znów mamy karciankę

Nowa fabuła i klimat to oczywiście nie jedyne nowości jakie znajdziemy w The Elder Scrolls Online: High Isle! Po pierwsze dość spore zmiany przejdzie cały tryb leaderboardów, które będą teraz bardziej przejrzyste, podzielone w lepszy sposób i zapewnią wytrwałym graczom nieco więcej satysfakcji. Oprócz tego pecetowcy w końcu otrzymają więcej znanych z konsol kołowych menu szybkiego wyboru - te będzie można personalizować i układać wedle własnych upodobań. Miłośnicy nowinek technicznych powinni się zaś ucieszyć z tego, że od nowego DLC tytuł będzie aktywnie wspierał wykorzystanie technologii AMD FSR, dzięki czemu nawet na słabszym sprzęcie dostaniemy niezły boost do wydajności.

No ale to są w sumie takie pomniejsze modernizacje. Prawdziwym hiciorem High Isle ma być jednak coś zupełnie innego, a mianowicie świeżuteńka i realizowana z dużym rozmachem gra karciana osadzona wyłącznie w świecie gry. Od razu zastrzegam - nie, TESO nie dostało własnego The Elder Scrolls: Legends. Karcianka jaką zobaczycie z The Elder Scrolls Online to coś świeżego i bardziej inspirowanego Gwintem niż poprzednia samodzielna produkcja Bethesdy. Deweloperzy chcą bowiem pobudzić naszą aktywność poza bitewną, a więc kładą spory nacisk na nowe atrakcje dostępne w pubach i tawernach, do czego zaliczać się będzie wspomniana gra karciana. 

Będzie to bazująca na łączeniu ataków w silne combosy zabawa, w której każdy z nas będzie mógł stworzyć pełnoprawną, prawdziwą talię do rozgrywania meczy zarówno z NPC jak i innymi graczami. W testowanej przeze mnie prasowej wersji gry, miałem dość ograniczony dostęp do Tales of Tributes (tak bowiem nazywać się będzie owa karcianka), ale już w ramach tych pierwszych paru rozgrywek mogłem posmakować dobroci jaką szykują nam deweloperzy. Ogólnie rzecz ujmując, pograłem sobie dwiema przygotowanymi przez autorów predefiniowanymi deckami kart, by za ich pomocą parę razy ograć szkolącego mnie w tej zabawie jegomościa. Na premierę Tales of Tributes ma oferować aż 8 zróżnicowanych klas decków do skonstruowania, gdzie każdy z nich będzie mógł pomieścić maksymalnie 20 kart - te zaś skupiają się na wzajemnym uzupełnianiu się i łączeniu w potężne combosy. Dodatkowo karty podzielone zostały na 4 różne kategorie takie jak; Starter, Action, Agent, oraz Contract.

W odróżnieniu od innych karcianek, tutaj nie będzie aż tak dużej dozy losowości jaka zadecyduje o naszych losach podczas bitwy, a większe znaczenie będzie miała nasza strategia wykorzystania kart jakie mamy w decku oraz odpowiedni dobór patrona do tego zestawu. Całość zapowiada się naprawdę bardzo ciekawie, ale pełen potencjał tej aktywności ujrzymy jednak dopiero po premierze - co jak co, ale rywalizacja z innym żywym graczem zawsze daje lepsze wrażenia niż ciągłe łojenie skóry jakiemuś NPC. Deweloperzy zaznaczają jednak, że jeśli ta aktywność nam się spodoba, jest spora szansa na jej rozwój w kolejnych aktualizacjach, a co za tym idzie być może dostaniemy nowych patronów, nowe karty, zmiany w balansie i inne tego typu zmiany. Kto wie, może zrodzi się z tego jakiś nieoficjalny TES-owy e-sport? 

Czy warto zatem czekać na nowe DLC jeśli jest się weteranem marki? Oczywiście, że tak! Nawet jeśli nie będziemy znów ratować świata przed gigantycznym demonem, dowiemy się sporo nowych rzeczy o samym Tamriel i zakulisowych gierkach jakie dzieją się na dostojnych dworach. A czy warto będzie zagrać w TESO jako nowy gracz? Wydaje mi się, że nie będzie lepszego momentu na wskoczenie do tego świata niż nadchodzące DLC. Jeśli kupicie podstawkę i rozszerzenie, otrzymacie całe 8 lat concentu jakie tworzono na potrzeby gry, a to absolutnie fenomenalna ilość kapitalnych historii jakie można poznać. Nie zainteresuje cię polityka z High Isle? Spoko, zapoznasz się z nią później, a w międzyczasie sprawdzisz inne starsze kampanie czekające tylko na to, aż się w nie wgryziesz.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Elder Scrolls Online.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper