Wiedźmin

Wiedźmin Netflix - czy sezon trzeci podąży szlakiem lektury? Jeśli nie to jednak powinien

Krzysztof Grabarczyk | 18.04.2022, 11:00

Kiedy wyprodukowano ojczysty serial poświęcony Białemu Wilkowi o Wiedźminie pierwszy raz zrobiło się dostatecznie głośno w Polsce. Do chwili przejęcia inicjatywy przez CD Projekt, była to jedyna taka "superprodukcja". Legendarna charakteryzacja Michała Żebrowskiego (białe włosy, ciemny zarost), okupiony potwornym kosztem produkcji smok czy afera Rywina niedługo potem. 

Wróciłem do serialu podczas najgłośniejszej premiery w historii polskiego gamedevu - Dzikiego Gonu. Mimo umiarkowanej warstwy kiczu zdał u mnie egzamin z nostalgii. Zdecydowanie bardziej słowiański, bez krzty politycznej poprawności. Widać jednak, że ówczesna, lokalna kinematografia nie zdążyła jeszcze wejść w nowe millenium. Kres 2019 roku, czyli rządy platformy Netflix sprezentowały fanom nowego, nie polskiego Geralta lecz szalenie autentycznego. Po dwóch latach oczekiwań wyszedł z autorską wizją. Ruszyły zdjęcia sezonu trzeciego. Liczę, że będzie taki jak początek tej historii.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kobiecy manifest

Wiedźmin

Analiza zawartości obu sezonów pozwala wyciągnąć nieszablonowe wnioski. Wizerunek bohatera, Geralta z Rivii. Zawsze prezentowany w świetle silnych, kobiecych charakterów. Nawet relacja z Yennefer choć początkowo wygląda jak jednostronna oschłość ze strony Wiedźmina - szybko odwraca się w drugą stronę. Wprawdzie sezon drugi nieco przyćmił silny profil żeńskich postaci, Lauren S. Hissrich planuje rozszerzyć ten aspekt w sezonie trzecim. Zdjęcia trwają prawie w najlepsze od marca tego roku. Po częściowo chłodnym przyjęciu sezonu drugiego, ekipa ponownie zjechała na plan. Profesjonalizm ujęć, scenografii oraz charakteryzacji emanował z każdego odcinka. "Ziarno prawdy" ukazało ziarenko prawdy w kwestii wierności sadze. Poza jednym wyjątkiem ten epizod promuje historię spisywaną piórem Sapkowskiego wiele lat temu. 

Stąd nawet jestem rad wierzyć w ten projekt z uwagi na obecność reżysera otwarcia sezonu drugiego. Hissrich wzmocni rolę kobiet powołując się na fascynację ich książkowymi alter ego. Tak naprawdę, każda postać - męska lub żeńska - promieniowała autentycznością. Wiedźmin tworzy świat wokół konkretnych postaci, nigdy odwrotnie. Zasadę autentyczności sagi zaszczepiono w trylogii CD Projektu. Netflix uczynił to również książkowo. Sezon pierwszy jest przecież czystym zbiorem opowiadań, nawet mixem. Podejście do rdzennych fanów książki było imponujące przy jednoczesnym zakłopotaniu dla znających markę wyłącznie przez pryzmat gier lub "ze słuchu". Sezon drugi częściowo rezygnuje z pofragmentowanej narracji. Tworzy własną, kompletnie odbiegającą od treści sagi. 

Wybór tabu

Wiedźmin

W zgodzie z duchem naszych czasów, scenariusz podejmie bardziej niż kiedykolwiek kwestię "inności". W tle pisze się o seksualności Cirilli oraz Triss Merigold. W najlepszym wypadku projekt stanie się workiem treningowym dla zażartych dyskusji dotyczących ideologii LGBT+. W najgorszym pochłonie go hejterska wataha jeśli fabuła ponownie zawiedzie oczekiwania. Sezon drugi zawiódł, oficjalnie. Według mnie to kwestia dwóch względnie odważnych decyzji. Jedna, z punktu widzenia obrońców zwierząt. Druga fanów uniwersum. Serial jednak należy mierzyć kategorią niezależnej od lektury opowieści. Czasem pełnej różnic, małych sprzeczności i zawsze tego samego Geralta. Taki też będzie trzeci sezon. Ponownie uratuje go Rzeźnik z Blaviken. Przydałby się też jakiś szlagier pokroju "Grosza daj Wiedźminowi". 

Czy istnieje choćby cień szansy na ponowny ukłon w stronę życiowego osiągnięcia pana Sapkowskiego? Wystarczy dłuższy czas antenowy dla Białego Płomienia (Emhyra) i Dzikiego Gonu. Choć ten ostatni będzie zdecydowanie bardziej gratką dla fanów trzeciej gry. Serial powinien być zbiorem własnych opowiadań z pięknym nawiązaniem zarówno do książek jak i gier. Wymagam tylko by stał się nieco bardziej słowiański. Pod tym względem serialowy pierwowzór z Michałem Żebrowskim przetrwał arcytrudną próbę czasu. Nie da się zadowolić wszystkich. Oby tylko nikt nie zmieniał Geralta, jedyną trwałą pozostałość po literackim Wiedźminie. 

Źródło: własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper