Doctor Strange in the Multiverse of Madness

Doctor Strange in the Multiverse of Madness - jak film kreuje przyszłość całego MCU

Kajetan Węsierski | 25.05.2022, 21:30

Zabieram się za pisanie tego tekstu kilka dni po wizycie w kinie na seansie najnowszego filmu pełnometrażowego ze stajni Marvel Cinematic Universe, a więc „Doctor Strange in the Multiverse od Madness” (wybaczcie posługiwanie się oryginalnym tytułem - ten polski zdecydowanie do mnie nie trafia). Sequel opowieści o naszym czarodziejskim bohaterze rozbił brak i jako kolejny udowodnił, że placówki z wielkimi ekranami mają się całkiem dobrze.

Wróćmy jednak do sedna - okres, który upłynął od momentu seansu, aż do teraz, pozwala mi niejako z dystansem spojrzeć na to, co przygotował dla nas Marvel. Początkowo - jak to ja - byłbym bardzo mocno przepełniony emocjami i prawdopodobnie nie byłbym w stanie nakreślić dla Was niczego konkretnego i racjonalnego. A w takim wypadku nie byłoby absolutnie żadnego sensu zabierania się za taki tekst. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Chciałbym bowiem poddać samą produkcję pewnej analizie. Nie jednak pod kątem filmoznawstwa, bo to zdecydowanie nie moja broszka, ale z perspektywy dalszego rozwoju Kinowego Uniwersum Marvela. Już od pierwszych zapowiedzi wiele osób spekulowało, że to właśnie ten element Czwartej Fazy MCU może najbardziej kształtować przyszłość całej serii. I tak też się po części stało. 

Uwaga - Spoilery

Potencjał multiwersum

Choć mały zalążek istnienia i funkcjonowania wielowymiarowości w Kinowym Uniwersum Marvela dostaliśmy już kilkukrotnie (ze szczególnym naciskiem na „Spider-Man: No Way Home”), to tym razem pierwszy raz wyjaśniono nam jego działanie, a my sami mogliśmy zwiedzić przynajmniej w małym stopniu inny wymiar niż 616, w którym dzieje się akcja filmów. I otwiera to ponownie wiele nowych drzwi. 

Doctor Strange in the Multiverse of Madness

Jestem przekonany, że skoro już teraz powiedziano, iż podróże rzeczywiście mogą funkcjonować, a sama America Chavez jest w stanie skakać po uniwersach zgodnie ze swoim przekonaniem, prawdopodobnie czeka nas niedługo kilka niespodzianek z tym związanych. Szykujcie się na gościnne występu bohaterów, których od jakiegoś czasu nie mieliśmy przyjemności oglądać na ekranie. To co, powrót Roberta Downey’a Jr.?! 

Fantastyczna Czwórka i X-Meni

Nie można zacząć inaczej, niż od poruszenia tematu, który wywołał oczywiście największą „burzę” (celowo w cudzysłowie). Gdy w pewnym momencie Stephen Strange wylądował w innym wymiarze i został wezwany do siedziby gości odpowiedzialnych za kontrolę tego typu incydentów (swoją drogą - nazwa Illuminati jest genialnym pomysłem), serca wszystkich fanów Marvela zdecydowanie zapłonęły. 

Fantastyczna Czwórka i X-Meni

Z kilku względów. Dostaliśmy Agentkę Carter jako Kapitan Ameryką (niczym w „What If?”), wreszcie na ekranie pojawił się Reed Richards (i to grany przez Johna Krasińskiego, na co liczyli chyba absolutnie wszyscy), a także Charles Xavier. Co to oznacza? Możemy jedynie obstawiać, że niedawne włączenie uniwersum X-Menów do MCU weszło teraz na kolejny stopień i prawdopodobnie samych aktorów zobaczymy niedługo ponownie. 

Wanda idzie w odstawkę

Umówmy się… Zasada obowiązującą w Marvelu (niezależnie, czy odnosimy się do filmów, seriali, gier czy komiksów) mówi jasno - jeśli nie widzieliśmy śmierci konkretnej postaci, należy założyć, iż wcale nie umarła. Takie domniemanie nieśmiertelności! A i od takich przypadków widzieliśmy odstępstwa. Odnoszę się tu oczywiście do samej Wandy, która miałaby rzekomo popełnić samobójstwo, chcąc raz na zawsze zniszczyć Darkhold, będący Puszką Pandory. 

Wanda

No i właśnie - miałoby to być jej katharsis. Problem jest jednak taki, że bynajmniej nie widzieliśmy samego momentu śmierci. Jasne, pradawna budowla się zawaliła, a sama ex-członkini Avengersów miała być w środku, ale… Widzieliśmy w tym filmie dużo bardziej brutalne sceny niż potencjalne zasypanie gruzem, więc jestem przekonany, że zjawiskowa Olsen pojawi się jeszcze niejednokrotnie w filmach - ale nie w najbliższym czasie. Troszkę od niej odpoczniemy. 

Doktor Strange powróci 

Dzięki zakończeniu, a także jednej ze scen po napisach (właściwie tej w ich środku) możemy być pewni, że Doktor Strange powróci. Po pierwsze - na sam koniec pojawiło się u niego trzecie oko. Dokładnie to samo, które miał Stephen z innego wymiaru, gdy panowanie nad nim przejął wspomniany punkt wcześniej Darkhold. Czy oznacza to, że nasz czarodziej przejdzie na złą stronę mocy? 

Evil Strange

Niekoniecznie! Można odnieść wrażenie, iż przy okazji samej sceny między napisami, do której jeszcze zaraz wrócę, sam Avenger żyje jakby w dobrych relacjach z dodatkowym narządem wzroku. Jest to bardzo zawiła sytuacja i jednocześnie temat, który spokojnie wystarczyłby na produkcję domykającą tę trylogię o Strange’u. Jedno jest pewne - powróci i być może nawet nie sam. 

Clea dostanie swój film? 

Mam przez to na myśli oczywiście Cleę (wybaczcie łamaniec językowy przy odmianie), która pojawiła się już po zakończeniu filmu. Gdy na ekranie pokazano Charlize Theron, przyznam, że początkowo czułem się lekko zagubiony. Nie do końca pamiętałem postać, w jaką się wciela, ale już po ochłonięciu doskonale przypomniałem sobie, o kim mowa - a to przecież jedna z najpotężniejszych czarodziejek w Marvelu! 

Stephen i Clea

Sama Clea jest w komiksach jedną z mieszkanek (i to bardzo wysoko postawioną) Mrocznego Wymiaru, a przy tym dobrym sprzymierzeńcem samego Stephena Strange’a. I gwarantuję, że jest to postać na tyle ciekawa, że przed kontynuacją przygód zasługuje na swoją własną produkcję. Może pospieszyłem się z tym filmem, ale serial na kilka epizodów o jej genezie mógłby być prawdziwym hitem. I znów Disney miałby szansę eksperymentować z gatunkami. Czekam mocno i liczę, że tak się stanie. Na pewno nie zostawią tego w obecnym stanie. 

Reasumując… 

Będzie się działo sporo. I choć sam film stworzono w taki sposób, aby bezpośrednio i jednoznacznie nie zdradzał za wiele, to z autopsji możemy śmiało założyć, iż nic nie dzieje się tu bez przyczyny. Jestem przekonany, że wydarzenia z filmu będą miały niemały wpływ na to, co czeka nas w przyszłości, jeśli chodzi o Kinowe Uniwersum Marvela. I niezależnie od tego, czy film przypadł Wam do gustu, czy też nie, jeszcze niejednokrotnie do niego wrócimy. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper