Dziesięć słynnych wydarzeń sportowych, które powinny zostać sfilmowane
Głośne wydarzenia sportowe często bywają znakomitym materiałem na wciągający film, by wymienić tylko tak znane obrazy z ostatnich kilku lat jak “Foxcatcher” Bennetta Millera czy też nominowane do Oscara “Le Mans ‘66” Jamesa Mangolda. Wielką popularnością, zwłaszcza za Oceanem, cieszy się ostatnio świetna produkcja HBO “Lakers: Dynastia Zwycięzców”.
Dobrze znany fanom filmowym, szczególnie tym wychowanym w latach 80. i 90., podgatunek kina sportowego często jest kojarzony z dość standardowymi produkcjami w stylu “od zera do bohatera”. Protagonistami tych produkcji są zazwyczaj niedoceniane postacie lub drużyny złożone z nieudaczników, które w pocie czoła wykuwają późniejszy - pokrzepiający serca widzów - wielki sukces, opatrzony zwykle charakterystycznym motywem muzycznym. Najciekawsze obrazy z tego nurtu nie skupiają się jednak wyłącznie na dość standardowych i w sumie mocno oklepanych historiach. Pozwalają one przez moment poczuć ducha danej epoki i poznać jej specyfikę, a często również ukazują niezwykle istotne momenty historyczne, widziane oczyma zawodników, a czasem również fanów.
Taką produkcją jest bez wątpienia znakomity serial HBO MAX “Lakers: Dynastia Zwycięzców”, który przedstawia narodziny tzw. Showtime, które zmieniło niegdysiejszą, mocno zgrzebną dyscyplinę sportową, w oglądany do dziś przez miliony widzów na całym świecie, prężnie działający biznes rozrywkowy. Kluczowe okazało się tu pokazanie historii oczyma charyzmatycznych bohaterów, takich jak Jerry Buss (znakomicie odtwarzany przez Johna C. Reilly), Magic Johnson (fantastycznie dobrany do roli Quincy Isaiah), jeszcze nie brylantynowy Pat Riley (Adrien Brody) czy Red Auerbach (nietypowo obsadzony Michael Chiklis). Choć z polskiej perspektywy historia ta może się wydać niszowa, to jednak w USA żyją nią miliony widzów, a w dodatku wzbudza ona spore kontrowersje. Dowodem na to jest choćby fakt, iż jeden z bohaterów serii, Jerry West publicznie domaga się od jej twórcy, Adama McKay przeprosin za to jak został w niej przedstawiony. W tym wypadku nie ma się zresztą czemu dziwić, bo znany z wyjątkowo mądrych działań, już po zakończeniu kariery zawodniczej, “The Logo” jest w tej produkcji ukazany jako niepewny siebie choleryk, co kłóci się również z tym jak jego postać pamiętają naoczni świadkowie przedstawianych w serialu wydarzeń.
Serial HBO pokazuje zresztą ogromny potencjał, jaki tkwi w niektórych historiach sportowych, które z pewnością będą jeszcze wielokrotnie wykorzystywane w podobnych produkcjach. Postanowiłem wybrać dziesięć słynnych wydarzeń lub postaci ze świata sportu, które idealnie nadawałyby się na filmową bądź serialową adaptację. Skupiłem się tu raczej na dłuższych historiach, pomijając choćby takie przypadki jak legendarny finał Bayernu z Manchesterem United, pamiętany przez kibiców po dziś dzień. Wśród dziesięciu propozycji znalazł się również, bardzo nietypowy, polski przypadek.
Mike Tyson przegrywa z Busterem Douglasem
O dziejach jednej z największych sensacji w historii zawodowego boksu napisano już dziesiątki publikacji, żadna jednak nie potrafiła dostatecznie dobrze wytłumaczyć dlaczego do niej doszło. Na przełomie dekad 80. i 90. Tyson był bowiem nie tylko najbardziej dominującym pięściarzem swych czasów, ale również zawodnikiem, którego wręcz panicznie bali się kolejni oponenci. Tymczasem 30-letni wtedy, doświadczony Buster Douglas miał opinię boksera zdolnego, który jednak już dawno rozmienił swą karierę na drobne, głównie za sprawą braku właściwej etyki pracy. Obserwatorzy spodziewali się tu zatem szybkiej walki, a tymczasem zobaczyli dziesięć rund. Choć zaś niedoceniany pretendent w ósmej dostał mocny cios, po którym był liczony, w ostatniej niespodziewanie posłał mistrza na deski, nieco zahamowując karierę Żelaznego Mike’a. Douglas już w kolejnej walce gładko przegrał z Evanderem Holyfieldem, który znokautował go w trzeciej rundzie. Kulisy tych starć zapewne odsłoni spodziewany, nowy serial o Tysonie, w którym wcielić się w niego ma Jamie Foxx.
Życie po życiu Ralpha Nevesa
Opowieść o Ralphie Nevesu to jedna z najciekawszych, a najmniej znanych historii w dziejach sportu. Amerykański dżokej, jeden z największych specjalistów w tej profesji swych czasów, doznał groźnie wyglądającego upadku z konia, 8. maja 1936 roku, po czym ogłoszono jego tragiczną śmierć, wskutek zatrzymania pracy serca. Po przewiezieniu go do kostnicy zaordynowano mu jednak zastrzyk z adrenaliny wprost do serca i po kilku minutach Neves nie tylko ożył, ale też domagał się natychmiastowego przewiezienia na tor, chcąc kontynuować zawody. W późniejszych latach jeździec doznał również innych urazów po upadkach, takich jak częściowa utrata wzroku, a także kontuzję czaszki, która zmusiła go do przejścia operacji. Pomimo tych problemów dożył on sędziwego wieku 78 lat.
Mistrzostwo Anglii Leicester City
Do 33. kolejki Premier League, sezonu 14/15, Leicester City znajdowało się w strefie spadkowej, ale ostatecznie drużynie prowadzonej przez Nigela Pearsona udało się uratować przed degradacją. Po zakończeniu rozgrywek zarząd zdecydował się jednak na pożegnanie z dotychczasowym managerem i zatrudnienie Claudio Ranierego. Włoch miał opinię dobrego ducha szatni, niespecjalnie jednak biegłego w piłkarskiej strategii, co zresztą pokazuje najczęściej używane przez niego do dziś, a mocno już przestarzałe, ustawienie 4-4-2, któremu hołdował również w Leicester. Ku zaskoczeniu ekspertów jednak jego nowa drużyna udanie rozpoczęła rozgrywki 15/16, a po 13. kolejce objęła niespodziewane prowadzenie.
I choć później jeszcze kilkukrotnie je oddawała, a trener długo deklarował, że jego ekipę interesuje wyłącznie utrzymanie, ostatecznie zdobyła ona tytuł po raz pierwszy w 132-letniej historii klubu. Wydarzenie to jest określane jako jedna z największych sportowych sensacji XXI wieku, bo ekstraklasa angielska to liga, w której zazwyczaj rządzą najbogatsi. Popularne Lisy miały jednak szczęście trafić na potężny kryzys wielkich potentatów, takich jak broniąca tytułu Chelsea, Manchester City czy United. Zabawnym momentem tej pięknej historii była deklaracja znakomitego piłkarza, byłego zawodnika Leicester, obecnie prezentera BBC Gary Linekera, który zapowiedział, że jeśli Lisy wygrają tytuł, to pierwszy program w kolejnym sezonie poprowadzi w samej bieliźnie. I słowa dotrzymał!
Mistrzostwo Europy Grecji
W 2004 roku miała z kolei miejsce jedna z największych niespodzianek w historii piłki reprezentacyjnej. Mowa tu o zwycięstwie, prowadzonych przez słynnego Otto Rehhagela, Greków na turnieju Mistrzostw Europy. Niemiecki trener wcześniej dokonał innego, wielkiego wyczynu wygrywając z 1. FC Kaiserslautern mistrzostwo Niemiec, prowadząc drużynę, która sezon wcześniej dostała się do ekstraklasy z jej zaplecza. Tym samym Rehhagel okazał się specjalistą do zadań specjalnych, bo bukmacherzy i eksperci nie dawali Grekom praktycznie żadnych szans na wygranie tytułu, a tymczasem już w pierwszym meczu fazy grupowej ograli oni gospodarzy i głównych pretendentów do tytułu, Portugalczyków, z którymi starli się również w decydującym meczu, zwyciężając 1:0. Choć prezentowali oni niezbyt atrakcyjny dla oka styl gry, to jednak dzięki niezwykłej solidności, znakomitej organizacji gry i waleczności zapisali się w historii, doprowadzając do płaczu samego Cristiano Ronaldo.
Występ Jesse Owensa na igrzyskach w Berlinie
Z dzisiejszej perspektywy zakrawa to na ponure kuriozum, ale w 1936 roku rzeczywiście igrzyska olimpijskie odbyły się w stolicy nazistowskich Niemiec, czyli Berlinie. Sportowej rywalizacji przyglądał się sam Adolf Hitler, który wierzył w to, że kolejne zawody pokażą prymat rasy aryjskiej nad całą resztą. W zawodach startował również Amerykanin Jesse Owens, którego od początku próbowano od tego odwieść, twierdząc, że jeden z najpopularniejszych atletów swych czasów, będący w dodatku Afroamerykaninem, nie powinien jechać na imprezę, która promuje ideologię faszystowską. Legendarny biegacz pojawił się jednak w Berlinie i dał prawdziwy popis, zdobywając cztery złote medale i bijąc trzy rekordy świata. Choć pierwotne plany przewidywały, że medale wręczać będzie niemiecki przywódca, wyraźnie zirytowany wynikami zawodów Hitler miał opuścić arenę przed ceremonią.
Demony Tysona Fury’ego
Absolutny hegemon wagi ciężkiej, nazywany “Królem Cyganów”, Tyson Fury to obecnie jedna z najciekawszych sportowych person, jeszcze kilka lat temu wzbudzająca mieszane uczucia, które jednak z roku na rok są coraz bardziej pozytywne. Zwyczajnie trudno nie lubić gościa, który wchodzi na ring z uśmiechem na ustach, a choć przed walkami często bierze udział w tradycyjnym wojennym teatrze, po starciach wypowiada się o swych oponentach w samych superlatywach. Nie mówiąc już o tym, że większa część widowni czeka na jego zwycięstwa, po to by usłyszeć gromko wyśpiewane “American Pie”! Fury ma również na koncie wiele przedziwnych akcji i wypowiedzi z przeszłości; sam otwarcie przyznawał się do problemów psychicznych, uzależnienia od alkoholu i narkotyków, które jednak jakimś cudem nie wpłynęły na jego karierę, a mogą obecnie stanowić dla innych przykład tego, że można sobie z nimi poradzić. Jego filmowa biografia to właściwie kwestia czasu.
Niespodziewana zamiana żon baseballistów
Fritz Peterson i Mike Kekich byli dość przeciętnymi baseballistami, którzy nie wyróżniali się w grze niczym szczególnym, a mimo to przeszli do historii. Akurat jednak nie ze względu na osiągnięcia zawodowe, a z powodu niespodziewanej decyzji, jaką podjęli wraz ze swymi partnerkami. Znając się bardzo dobrze i spędzając dużo czasu w swoim towarzystwie pewnego dnia wszyscy stwierdzili, że muszą zamienić się partnerami! Zawodnicy ogłosili to publicznie przed startem sezonu w 1973 roku, co oczywiście wywołało spory skandal w USA. Fritz i Susanne, która wkrótce stała się jego żoną, są szczęśliwą parą do dziś. Z kolei Kekich i Marilyn Peterson szybko się ze sobą rozstali. Jeszcze jakiś czas temu mówiło się, że zainteresowani sfilmowaniem tej niezwykłej historii byli Matt Damon i Ben Affleck, ale ostatnio temat ucichł.
Nawiedzony hotel w Milwaukee
Miasto w stanie Wisconsin może się obecnie pochwalić mistrzostwem NBA, zdobytym w 2021 roku przez miejscową drużynę Bucks. Znane jest jednak również z legendy nawiedzonego hotelu Milwaukee Pfister, w którym ponoć często w XXI wieku dochodziło do niewyjaśnionych sytuacji. Baseballowi zawodnicy opowiadali mediom o nagłym pukaniu do drzwi, w których nie było jednak nikogo, niespodziewanym włączaniu się muzyki w sprzęcie przez nich przywożonym, a także wyraźnym odgłosie kroków w pustym pokoju. Wielu zawodników decydowało się na wynajmowanie prywatnych pokoi tylko po to, by nie pozostawać w rzeczonym ośrodku, który prócz legendy ponoć wywołuje w niektórych strach samym, nietypowym wystrojem wnętrza. Historia z całą pewnością nadawałaby się zatem zarówno na standardowy horror, jak i komedię, w której żarty z zawodników ostatecznie mógłby robić na przykład kibic drużyny przeciwnej.
Wielka bójka koszykarzy Detroit Pistons i Indiany Pacers z kibicami
Rozegrany w listopadzie 2004 roku, mecz NBA pomiędzy lokalnymi Detroit Pistons a Indianą Pacers, długo nie zapowiadał się na wydarzenie, które będzie pamiętane po latach. Nie zmieniła tego nawet końcówka, gdy po typowym twardym faulu, pod koszem doszło do scysji pomiędzy kilkoma zawodnikami, szybko rozdzielonymi przez sędziów i kolegów z drużyn. Kluczowy rzut oddał jednak tego dnia jeden z kibiców, który trafił butelką z napojem w prowokacyjnie zrelaksowanego Rona Artesta (znanego dziś jako Metta World Peace), co doprowadziło do istnego pandemonium. Artest szybko wbiegł bowiem w trybuny i zaczął okładać kolejnych kibiców, a błyskawicznie doskoczyli do niego również jego partnerzy. Nikt już nie panował ani nad zawodowymi koszykarzami, ani też nad fanami, wśród których wielu było takich, którzy wpadali w pobliże gracza, tylko po to by za kilka sekund móc w przypływie radości wykrzyczeć: “Trafiłem go! Trafiłem go!”. Wydarzenia znane jako “The Malice at the Palace” są do dziś wspominane jako jeden z największych skandali w historii zawodowej koszykówki. Kosztowały one kilku graczy bardzo długie (w przypadku Artesta całosezonowe) zawieszenia, a także złą sławę, ciągnącą się za nimi przez długi czas.
Brazylijska Pogoń Szczecin Antoniego Ptaka
Postać Antoniego Ptaka, przedsiębiorcy i działacza sportowego z pewnością doczeka się kiedyś porządnego opracowania, które musi uwzględnić słynny brazylijski eksperyment. Właściciel Pogoni Szczecin postanowił w 2005. roku stworzyć zespół, składający się wyłącznie z Brazylijczyków, których na miejscu rekrutował jego syn, Dawid. Choć wśród grupki wybranych piłkarzy nie brakowało znanych nazwisk, wkrótce okazało się, że zdecydowana większość z nich niewiele ma wspólnego z Ronaldo, Rivaldo czy Ronaldinho, a bliżej im raczej do mieszkańców tego kraju, w spokoju oglądających piłkę nożną na kanapie przed telewizorem. W dodatku nowa drużyna miała się integrować w ośrodku treningowym położonym setki kilometrów od Szczecina, gdzie rozgrywano domowe mecze. Jak łatwo się domyślić cała operacja zakończyła się fiaskiem, bo Pogoń już w drugim sezonie z hukiem spadła z ligi, a historia ta dziś nadaje się na zwariowaną komedię o nietuzinkowym biznesmenie, wpadającym na “genialny” plan.
Przeczytaj również
Komentarze (23)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych