Dragon Ball zapamiętamy do końca życia. Najbardziej ikoniczne momenty w kultowym anime
Zazwyczaj tego typu wspominkowe materiały pojawiają się w weekendy, ale czasem trzeba udzielać nowych bodźców i nieco zaskakiwać. Z tego względu dziś, tak na lepsze zakończenie poniedziałku (albowiem trzeba szukać pozytywów), przygotowałem dla Was materiał właśnie w tym stylu. Jestem przekonany, że Wam, tak jak i mi, przysporzy on sporo pozytywnych ciarek na plecach i rękach.
Raz jeszcze zamierzam bowiem poruszyć temat Dragon Balla. Robiłem to już przy okazji najlepszych filmów pełnometrażowych z uniwersum Smoczych Kul, a także po prostu wspominkach samej serii i gier wideo. Właściwie przez ostatnie miesiące przygotowałem już sporą liczbę tekstów traktujących o tym klasyku japońskiej popkultury. Nie ma w tym jednak przypadku - to naprawdę przełomowe dzieło.
Dziś natomiast skupimy się na elementach, które prawdopodobnie na tę wspominaną przełomowość wpływały. Mam dla Was dziesięć momentów z całego Dragon Balla (znalazł się nawet jeden z Dragon Ball Super, będącego dużo młodszych sezonem od pozostałych), które zdecydowanie można traktować jako ikoniczne, symboliczne, a także po prostu epickie. Nie przeciągajmy, ruszamy!
Spotkanie z Dziadkiem
Zacznijmy od najpiękniejszego momentu w pierwszej serii, a więc klasycznym Dragon Ballu. Gdy Son Goku brał udział w serii walk u Uranai Baby, nie spodziewał się, kto ma być jego ostatnim przeciwnikiem. Kiedy okazało się, że jest to jego dziadek, oczy musiały się spocić absolutnie każdemu widzowi. Piękna scena, domknięcie pewnego wątku i pokazanie miłości, o której na długo później zapomniano.
Pokonanie Piccolo
Kolejną kapitalną sceną z pierwszej serii był moment ostatecznego pokonania Piccolo. Walka, do której sam Son Goku przygotowywał się naprawdę długo, bardzo mocno trzymała w napięciu i w gruncie rzeczy nie pozwalała nawet na chwilę wziąć oddechu (choć momentami była przedłużana). Ostateczny cios (który - w ramach ciekawostki - pojawił się jeszcze później w jednym z filmów kinowych) to prawdziwy pokaz siły młodego wojownika.
Transformacja Son Goku w SSJ1
A jeśli jesteśmy już przy przedłużanych walkach, to zdecydowanie należy do nich zaliczyć walkę z Friezą na Namek. Jeden z bardziej kultowych pojedynków i starcie, które w gruncie rzeczy miało zakończyć nam cała opowieść o Smoczych Kulach. Stało się tak za sprawą tego, iż ostatecznie mogliśmy poznać, kto jest Super Saiyanem. Odnośnie do wyboru nie powinno być tu żadnego zaskoczenia, a transformacja po śmierci Kuririna jest prawdopodobnie najbardziej ikoniczną chwilą.
Transformacja Son Gohana w SSJ2
Choć wszystkie wymienione momenty w tym zestawieniu traktuję na podobnym poziomie, to - jeśli mogę pokusić się o nieco prywaty - właśnie ten jest najbliższy memu sercu. Gdy Son Gohan podczas walki z Cellem, po nagromadzonych emocjach, przemienił się w coś, co w pełni przewyższało poziom SSJ1, byłem pod ogromnym wrażeniem. Zobaczyłem wtedy potencjał na rozwój serii i istne przełamanie granic.
Prezentacja SSJ3 przez Goku dla Buu
Podobnież przełamaniem granic było pierwsze spotkanie Buu z Son Goku, gdy ten drugi - musząc grać na czas - postanowił zaprezentować wielkiemu antagoniście pełnię swojej mocy. Sama transformacja była sporą niespodzianką i chyba każdy, kto pierwszy raz doświadczył tego pokazu sił, był pod ogromnym wrażeniem. Trzęsienie ziemi, wyczuwanie mocy nawet w odległych światach i prawdziwy pokaz głównego bohatera.
Wspólna Genki Dama
Ostateczne zakończenie ostatniej walki w Dragon Ball Z było chyba najbardziej interakcyjnym doświadczeniem w trakcie mojego seansu serii. Przyznam wprost, że sam uniosłem wtedy ręce ku niebu, aby przekazać nieco mojej energii i pomóc w finalnym rozprawieniu się z Majin Buu. Zbieranie sił, ostatnie słowa Goku do przeciwnika i cała ta bomba emocji, która rosła wraz z atakiem… Nie zapomnę tego nigdy, serio.
Transformacja w SSJ4 w Dragon Ball GT
Choć Dragon Ball GT nie miał moim zdaniem wielu ikonicznych momentów, to nie można na pewno napisać, że zupełnie ich brakowało - co to, to nie! Dostaliśmy wszak choćby nową przemianę, która pozwalała nam przynajmniej raz jeszcze spotkać się z Son Goku w jego normalnych rozmiarach. Trzeba tu dodatkowo wspomnieć, że sam wizualny aspekt był bardzo odważnym krokiem ze strony twórców, ale okazał się strzałem w dziesiątkę.
Fuzja i Gogeta SSJ4
Jedyną fuzją, o której chciałbym wspomnieć, jest ta prawie z końcówki Dragoni Ball GT. Gdy zarówno Son Goku (o czym wspomniałem akapit wcześniej) jak i Vegeta osiągnęli poziom Super Saiyanina 4, zdecydowali się połączyć przy pomocy tańca fuzyjnego. Gogeta w tak potężnej formie był czymś niesamowitym. Co więcej, przewaga charakteru Goku zdecydowanie robiła tu robotę i dodawała masę komizmu.
Zakończenie Dragon Ball GT
Jeśli za dzieciaka śledziliście Smocze Kule i nie zaszkliły Wam się oczy na tej scenie, to nie mam pojęcia, jak Wam się to udało. Zakończenie Dragon Ball GT (i na tamten moment ogólne pożegnanie z całą marką) był doświadczeniem iście bolesnym. Choć był to happy end i kres czegoś pięknego, to świadomość, że być może więcej się nie spotkamy (choć lektor obiecywał inaczej) mogła dobijać. Obejrzyjcie to:
BONUS: Pełna forma Ultra Instinct podczas walki z Jirenem
Jak wspomniałem, rzucę tu także jeden moment z Dragon Ball Super. Kolejna przemiana (właściwie trzecia na przełomie najnowszej serii), ale bez wątpienia robiąca największe wrażenie. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę okoliczności, moment historii oraz to, kto i w jaki sposób osiągnął to stadium. Zresztą… Chyba nie ma sensu tu więcej pisać - po prostu zobaczcie to sami, a przypomnicie sobie burzę emocji.
Przeczytaj również
Komentarze (45)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych