PlayStation Portable miało swoje potworki. Od tych gier szybko się odbiłem
Konsolę PlayStation Portable wspominam naprawdę ciepło. Gdy wracam do niej myślami, w głowie zaczynają jawić mi się nostalgiczne sceny wieczornego grania w łóżku, zabawy w najpopularniejszych tytułach podczas wypadów na biwaki z bliskimi, a także niezliczone godziny w autokarach podczas wycieczek szkolnych, gdzie udało się przejść niejeden projekt wraz z kumplami na tylnych siedzeniach.
Skłamałbym jednak, pisząc, że zawsze było perfekcyjnie i idealnie. Pojawiały się błędy - mniejsze i większe. Sam sprzęt nigdy nie był przecież nieskazitelny i choć dawał masę przyjemności, to miał swoje minusy. Nie chcę jednak pisać dziś o brakach technologicznych, pozostawaniu w tyle, czy - na pewnym etapie - zbyt łatwej formule łamania go i dostarczania nielegalnych kopii gier, które ostatecznie ubiły przenośny sprzęt od Sony.
Dziś, dalej troszkę pesymistycznie, chciałbym zaprezentować Wam dziesięć gier, które moim zdaniem na konsoli wypadły najgorzej. Jest to oczywiście lista całkowicie subiektywna i zamierzam zawrzeć tu wyłącznie tytuły, w które sam miałem okazję grać, a które odrzuciły mnie do tego stopnia, że nie byłem w stanie ich nawet skończyć. Nie przedłużając - wspomnijcie o swoim najgorszym wspomnieniu z PSP i zapraszam na moje!
Angry Birds
Zacznijmy od czegoś, co nie do końca jestem w stanie zrozumieć. Gdy Angry Birds debiutowało na smartfony, okazało się ogromnym hitem. Rovio Entertainment zapisało się dużymi literami na kartach historii branży i na zawsze przeszło do historii. Gdy jednak spróbowali wydać swój hit (który mocno bazował na dodatkowych funkcjach telefonów komórkowych) na PlayStation Portable, zaliczyli sporą wtopę.
50 Cent: Bulletproof (G Unit Edition)
Bardzo lubię muzykę 50 Centa oraz samego G-Unit. Z tego względu nie mogłem sobie odpuścić spróbowania gry, która miała przedstawić losy amerykańskiego artysty - w nieco innej formule, niż na dużych sprzętach, albowiem z rzutu izometrycznego. I dość powiedzieć, że to zdecydowanie nie było Grand Theft Auto. Gra cierpiała na sporo błędów i niedoróbek, nudziła i niestety była po prostu brzydka.
Iron Man 2
W 2010 roku, przy okazji kinowej premiery „Iron Mana 2” z Robertem Downeyem Jr., dostaliśmy także grę wideo, mającą służyć niejako w formie reklamy samej produkcji pełnometrażowej. I jak to z takimi dziełami bywa, okazała się po prostu niesamowicie nudna. Koszmarne, liniowe poziomy, okropna grafika i regres względem pierwszej części (która i tak nie była udana). Nic dziwnego, że porzucono prace nad tą serią.
Legend of the Dragon
Ja naprawdę lubiłem tę animację! Gdy debiutowała i mogłem się do niej dorwać w Polsce, naprawdę mi zaimponowała. Klimat niczym w najlepszych anime, fantastycznie zaprojektowane postacie, a do tego walki, walki i jeszcze więcej walk. Niestety kompletnie nie udało się tego przenieść na realia gier wideo. Nie przypominam sobie, abym na PlayStation Portable miał (nie)przyjemność obcować z bardziej drewnianą bijatyką.
IL-2 Sturmovik: Birds of Prey
Tu miałem problem nieco innej natury. Nie chcę być wszak źle zrozumiany - na Xboksie 360 czerpałem naprawdę sporo frajdy z uczestnictwa w podniebnych bitwach z II Wojny Światowej. Niestety, gdy sięgnąłem po ten tytuł na PSP, z nadzieją na podobne doznania w przenośnej wersji, zawiodłem się potwornie. Tytuł okazał się tak niedopracowany, że miałem wrażenie, iż twórcy mieli to po prostu gdzieś i zrobili wszystko na odwal. A szkoda…
TMNT
Naprawdę bardzo lubię Wojownicze Żółwie Ninja, a gdy kreskówkę emitowano na Fox Kids, to seans był dla mnie nieodłączną częścią każdego dnia w tygodniu roboczym. Gdy więc pojawiła się możliwość spróbowania najnowszej gry w wersji na PSP (było to już nieco po premierze) byłem ogromnie zajarany. Skończyło się tak, że nigdy jej nie skończyłem. Miałem wrażenie, że zapłaciłem za pozycję, którą mogłem znaleźć na Wyspiegier.
Ape Escape Academy
Jeśli czytaliście moje wspominkowe teksty, to na pewno pamiętacie, że swego czasu „pastwiłem” się nad jedną z kontynuacji świetnej gry o zwariowanych małpach. I do podobnej kategorii mogę wrzucić odsłonę wyprodukowaną z myślą o PlayStation Portable. Zdaję sobie sprawę, że ma ona wielu fanów, ale osobiście kompletnie się odbiłem. To nie było to, co pamiętałem z dużych konsol od Sony. I to chyba największy minus.
Ben 10: Alien Force Vilgax Attacks
Naprawdę lubię markę Ben 10 i grałem chyba we wszystkie produkcje, jakie tylko ukazały się pod szyldem przygód chłopaczka z kosmicznym zegarkiem. Niestety nie każda z nich była tego warta - a w tej negatywnej kategorii cały czas jest dla mnie właśnie ta gra. Niby jest fajnie, niby mamy tu 10 (albo coś koło tego - nie pamiętam dokładnie) postaci, ale wszystko sprawia wrażenie hermetycznego, rozmytego i zwyczajnie nudnego.
Pocket Racers
Po tej produkcji swego czasu spodziewałem się naprawdę bardzo, ale to bardzo dużo. Wierzyłem, że może się udać i będzie miała potencjał, aby przenieść moje zamiłowanie do zabawy Hot Wheelsami na przenośny ekran konsoli PSP. Niestety grafika była tak okropna, a model jazdy tak drętwy, że nie spędziłem tam nawet kilku godzin. Szybko porzuciłem ten tytuł i nie zamierzam mu dawać drugiej szansy.
Dragon Ball: Ewolucja
Zakończmy to czymś, co jest dla mnie obrazem prawdziwego apogeum. Nie mam pojęcia, co kotłowało się w głowach twórców, aby po takiej wpadce, jaką był film aktorski na podstawie Smoczych Kul, wydać jeszcze grę. I niby mogła nieco uratować i pomóc choćy minimalnie wyjść z twarzą, ale było to zadanie bardzo trudne. Sprostać się oczywiście nie udało. Kompletna klapa, nie chcę tego pamiętać.
Przeczytaj również
Komentarze (10)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych