Najgorsze produkcje na Nintendo Switch. Które gry najbardziej Was zawiodły?
Moja relacja z Nintendo Switch jest… Cóż, chyba właśnie taka, na jaką liczyłem przy okazji zakupu konsoli przed laty. Nie jest to mój główny sprzęt do zabawy (chyba że lecę na wakacje i muszę posiedzieć trochę godzin w samolocie), a będąc w domu, bawię się raczej z doskoku. Zazwyczaj sięgam po „Pstryka” przy okazji kilku głośniejszych premier AAA, które ukazują się w ciągu roku.
Pomiędzy tymi okresami konsolka zazwyczaj kurzy się, albo jest okupowana przez moją drugą połówkę, jak ma to miejsce ostatnio. Piszę o tym wszystkim, aby niejako nakreślić sytuację i zdradzić, że po prostu bardzo selektywnie dobieram gry, po które sięgam. Z racji, iż nie jest to mój podstawowy sprzęt, korzystam z niego przede wszystkim do ogrywania ulubionych pozycji lub tytułów na wyłączność od Nintendo.
Nawet jednak w takim przypadku, będąc dość wybrednym przy okazji doboru interesujących mnie gier, trafiam czasem na wpadki. Mniejsze i większe, ale bez wątpienia mogące zostać sklasyfikowane jako swego rodzaju potknięcia. I to o nich chciałbym dziś napisać kilka słów. Pozwólcie, że przedstawię Wam te gry z Nintendo Switch, które najbardziej mnie zawiodły. I przy okazji - koniecznie dajcie znać, jak wyglądało to u Was!
The Elder Scrolls: Blades
W oczekiwaniu na kontynuację Skyrima (dalej czekam…) chyba wiele osób sięga po swego rodzaju poboczne dzieła od Bethesdy, które związane są z serią The Elder Scrolls. Jedną z nich jest oczywiście TES: Blade, które ukazało się na smartfonach oraz Nintendo Switch. I nie zamierzam ukrywać, że nie dostałem tego, na co liczyłem… Jeśli chcecie pobawić się w tym świecie na Pstryczku, sięgnijcie po prostu po piątą odsłonę pełnoprawnej serii. Lepiej na tym wyjdziecie.
Tiny Racer
Co tu się zadziało… Gdy produkcja zadebiutowała w 2020 roku, miałem wrażenie (i nadzieję), że może być czarnym koniem roku. Jeśli jednak dostajemy grę o wyścigach, która ma całkowicie skopany system kolizji i fizykę jazdy, to jak możemy traktować to poważnie? Chciałbym napisać, że coś tu poszło nie tak, ale właściwie trudno wskazać, co się udało (oprócz samego pomysłu). Jazda zadaje ból, niefajnie…
Scribblenauts Showdown
Sama seria ma szczególnie miejsce w moim sercu i naprawdę bardzo lubię tę formułę logicznej zabawy. Niestety w tym przypadku coś po prostu nie zażarło. Sterowanie jest toporne, mini-gier dostajemy jak na lekarstwo, a całość błyskawicznie się nudzi. Ogromne rozczarowanie, które w praktyce miało być przecież powrotem do życia bardzo głośnej marki. Niestety wyszło coś na wzór taniej kopii Martin Party.
FIFA 21 Legacy Edition
Krótka piłka - zamiast „21” mógłbym tu wpisać prawdopodobnie każdą FIFĘ wydaną na konsolę Nintendo Switch prócz tej debiutanckiej. Dlaczego? Ponieważ wszystkie są w praktyce zaledwie odświeżeniem strojów i składów, nie dorzucając nam absolutnie nic więcej. To mocno wybrakowany produkt, za który Electronic Arts woła zdecydowanie za dużo pieniędzy w dniu premiery.
Bakugan: Champions of Vestroia
Swego czasu miałem okazję wziąć udział w przedpremierowym pokazie tego tytułu i wyczekiwałem go naprawdę mocno - bardzo ciepło wspominam seanse pierwszych sezonów Bakugana na Cartoon Network oraz szał, jaki zapanował na to anime w naszym kraju. Niestety gra nigdy nie stała się tym, na co liczyłem. Puste miasta, wtórne pojedynki i nawet znane monstra nie ratowały całokształtu.
Stranger Things 3: The Game
Jako fan serialu (swoją drogą - jak podobał się czwarty sezon?) nie mogłem przejść obok takiej gry obojętnie. Po prostu musiałem po nią sięgnąć, więc gdy w lipcu 2019 roku wylądowała na Nintendo Switch, wydawała się opcją z kategorii „must-have”. Ta… Ekipa z BonusXP mogła wypaść lepiej. Mechaniki są przestarzałe (jakby same nawiązywały do lat 80. minionego wieku), a fabuła rozmyta. Nie polecam.
Sports Party
Od debiutu pierwszej gry na wyłączność na Nintendo Switch od Ubisoftu mam z nią spory problem. Wszystko przez fakt, iż zapowiadała się świetnie (przynajmniej jak Wii Sports), a okazała się zaledwie wydmuszką. Można tu niby spędzić kilka godzin na zabawie z rodziną czy najbliższymi, ale w dłuższym wymiarze próżno tu szukać frajdy. Konkurencje zdają się pozbawione tej magii, którą oferowały największe tytuły z gatunku.
Carnival Games
Niestety na podobne dolegliwości cierpi inna kompilacja mini-gier na Nintendo Switch. Ponownie dostajemy blisko dwadzieścia różnych zabaw, które mogą być przyjemne, gdy zbierzemy się w grupie kilku osób… Ale zaledwie na jeden, może dwa wieczory. Później czuć monotonię, wychodzą na jaw dziwne decyzje twórców i bardzo szybko zaczynamy rozumieć, że to już nie to samo, co bawiło nas na Wii.
WWE 2K18
Do dziś nie wiem w zasadzie, dlaczego podjąłem się sprawdzenia tej gry na Pstryczku. Jak pewnie pamiętacie, już wersja na duże konsole i PC pełna była błędów, niedociągnięć i dziwnych mechanik związanych z kolizjami. Cóż - na Nintendo Switch jest jeszcze gorzej. Do tego grafika wydaje się archaiczna nawet jak na przenośny sprzęt. Coś tam poszło bardzo nie tak i zdecydowanie odradzam.
Mario Strikers: Battle League
Na sam koniec najnowsza gra z całego zestawienia - niestety dość mocno mnie zawiodła. Jak pewnie wiecie, jestem fanem piłki nożnej, więc wszystkie gry, gdzie można „haratać w gałę” (jak się to kiedyś mówiło u mnie w mieście), zwyczajnie mnie pociągają. Niestety Mario cierpi niejako na problem, który dostrzegłem też w pierwszym wydaniu eFootball - zawartości tu tyle, co kot napłakał. A potencjał jest przecież ogromny.
Przeczytaj również
Komentarze (75)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych