Dragon Ball Z a fillery. Najlepsze niekanoniczne odcinki w historii serii
O Dragon Ballu znów jest ostatnimi czasy bardzo głośno, co niezwykle mnie cieszy. Jako osoba, która miała niewątpliwą przyjemność wychować się na dziele Akiry Toriyamy (zarówno w kontekście anime emitowanego u nas z lektorem nałożonym na francuski dubbing, jak i mang wydawanych przez JPF), odczuwam sporą radość w związku z tym, że nawet pomimo upływu kilku dekad, Son Goku wciąż świetnie sobie radzi.
Dość powiedzieć, że już w sierpniu do kin na terenie naszego kraju trafi najnowszy film pełnometrażowy, a więc „Dragon Ball Super: Super Hero”, który zbiera naprawdę przyzwoite oceny po premierze w azjatyckich placówkach. Jestem przekonany, że tak, jak miało to miejsce przy okazji „Jujutsu Kaisen 0”, wiele osób postanowi sięgnąć po serię po Smoczych Kulach - czasem w ramach powrotu do dawnych lat, a innym razem z ciekawości.
Musicie więc wiedzieć, że „Dragon Ball” (podobnie do wielu innych tasiemców) ma dwa rodzaje odcinków - kanoniczne (a więc oparte na mandze) oraz fillery (kolokwialnie nazywane „zapychaczami”). I choć większość tych drugich nie wnosi do historii absolutnie nic, a przy tym oferuje raczej średni poziom akcji i humoru, to zdarzają się wyjątki. I o nich chciałbym Wam dziś napisać. Oto najlepsze niekanoniczne epizody w historii!
Terror of Armia (ep. 11)
Zacznijmy od odcinka, który przygotowano nam niemal na samym początku Dragon Ball Z. Skupia się on na przedstawieniu Vegety i Nappy, zanim ci dotarli na Ziemię, aby mierzyć się z jej obrońcami. I robi kawał dobrej roboty dla podniesienia wydźwięku późniejszych wydarzeń, albowiem możemy tu obserwować wręcz bezwzględnych wojowników i z bliska przekonać się o tym, jaką mocną władają.
Goz And Mez (ep. 13)
Może to sentyment, a może serio wysoki poziom, ale mam ogromną słabość do fillerów, które tworzono przy okazji przemierzania przez Son Goku Drogi Węża, która miała doprowadzić go do Kaio. Do dziś mogę sobie odpalać epizod z dwoma nietypowymi złoczyńcami, do których niechcący dostał się Son Goku. Mega zabawna opowieść i dowód na to, że czasem nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Princess Snake (ep. 14)
Następnym odcinkiem po tym, który opisałem powyżej, był jeden, w którym mogliśmy oglądać Son Goku, który zboczył do miejsca będącego prawdopodobnie czymś na wzór wymarzonej oazy przez wszystkich podejmujących się tak trudnej wędrówki. I prawdopodobnie gdyby nie krystalicznie czyste serce głównego bohatera, moglibyśmy o nim więcej nie usłyszeć… Zresztą - sprawdźcie sami, naprawdę zabawna opowieść.
Memories of Gohan (ep. 171)
Świetne przełamanie bardzo podniosłych odcinków związanych z przygotowaniem do Turnieju Cella. Dostajemy tu bowiem Chi-Chi, która sprzątając dom, znajduje album ze zdjęciami Son Gohana z dzieciństwa, co prowadzi do wielu zabawnych wspomnień. Wszystko kończy się imprezą związaną z jedenastymi urodzinami chłopaka, dając szczęście, które może nie potrwać tak długo, jak wielu by chciało.
Goku’s Ordeal (ep. 125)
Najpopularniejszy filler ze wszystkich? Nie mam cienia wątpliwości, że tak właśnie jest. Mowa o odcinku, w którym Son Goku i Piccolo postanowili jeszcze bardziej zbliżyć się do normalnego życia na Ziemi i zapisali się na egzamin uprawniający do posiadania Prawa Jazdy. I choć nie przepadam za tymi komediowymi pauzami od kanonu, to mamy tu jeden z tych, które odpalam z uśmiechem na ustach.
Warriors of the Dead (ep. 195)
Jedna z największych wad Dragon Balla? Fakt, iż Pikkon nie jest kanoniczną postacią. Wybitnie wykreowana postać zebrała całą masę fanów i wystarczyło do tego zaledwie kilka odcinków rozgrywanych w Zaświatach oraz pełnometrażowy film kinowy „Fuzja”. W epizodzie 195 możemy się w pełni przekonać o sile tego nietypowego wojownika, który samodzielnie i bez kropli potu rozprawia się z kilkoma potężnymi antagonistami.
Z Warriors Prepare (ep. 124)
Vegety nigdy za wiele! Gdy więc dostajemy odcinek, który w pełni koncentruje się na dumnym księciu wszystkich Saiyan, nie można być zawiedzionym. Sama historia skupia się tu na zaprezentowaniu treningu bohatera przed przybyciem potężnych Androidów, które zagrażają światu (zgodnie z przepowiednią Trunksa z przyszłości) i pokazuje, jak wielką siłą dysponuje gość, o którym nieco wcześniej zapomniano.
Mind Trap (ep. 274)
Jeden z ostatnich fillerów w Dragon Ball Z, ale jeśli kończyć, to właśnie z taką klasą! Znakomity epizod, który w całości rozgrywa się we wnętrzu Buu. Mogliśmy tam nie tylko obserwować kilka naprawdę ciekawych pojedynków pomiędzy Goku i Vegetą a dziwnymi klonami znanych postaci z anime, ale również sporo się pośmiać (choćby z faktu fobii tego drugiego, która ujawniona została dopiero tutaj).
Gohan Returns (ep. 100)
Dobra, co do jednego pewnie większość z nas się zgodzi - pojedynek Son Goku oraz Friezy był zdecydowanie zbyt przeciągnięty w oryginalnym wydaniu Dragon Ball Z. Osobiście nie mam co do tego wątpliwości. Pojawiło się tam jednak kilka smaczków, które pomagały przetrwać żmudny pojedynek. Jednym z nich był fillerowy odcinek, w którym Son Gohan postanowił wrócić i pomóc ojcu, którego niestety nie zastał na miejscu, a potem… Musicie obejrzeć sami! Warto!
Son Goku vs. Pikkon (ep. 199)
Chyba mój faworyt… Walka pomiędzy wspomnianym kilka akapitów wcześniej Pikkonem, a oczywiście Son Goku, mogłaby spokojnie być kanoniczną. Jakość pojedynku stoi na najwyższym poziomie, płynność animacji dostarcza, a świetnie zaplanowany przebieg wydarzeń wynagradza chęć przepadnięcia w odcinku pobocznym. Po prostu polecam sprawdzić, bo można zaczerpnąć z tego naprawdę sporo frajdy.
Przeczytaj również
Komentarze (7)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych