Szóstka z Nebraski (2022) - recenzja, opinia o serialu dokumentalnego [HBO]. Brutalne morderstwo starszej pani
Sześć osób skazanych za morderstwo Helen Wilson, 68 letniej kobiety w 1985 zostało uniewinnionych dwadzieścia cztery lata później. Jak to możliwe, że ludzie, którzy przyznali się do popełnienia tej bestialskiej zbrodni okazali się być niewinni? Co dalej z ich życiami? Kto w takim razie dokonał mordu? Co z tym wszystkim wspólnego ma teatr?!
"Szóstka z Nebraski" to bardzo dziwny serial dokumentalny. Bierze na tapet intrygujący temat, opowiada o nim bardzo chaotycznie i powolnie, ale ma w sobie również coś, co wyróżnia go z tłumu. Otóż poza opowiadaniem o samej sprawie, rozmawianiem z rodziną zamordowanej, policjantami, psychiatrami, oskarżonymi, reżyserka pokazuje też przygotowania do wystawienia sztuki na ten sam temat, a w ostatnim odcinku nawet pokazuje jej fragmenty. Czyli matka, żona, babcia została zgwałcona i zamordowana w swoim domu, a ktoś z tego samego miasta stwierdził, że fajnie będzie przypomnieć jej rodzinie całą traumę z którą musieli się zmierzyć tych blisko 40 lat temu i to ze szczegółami. Do kompletu aktorzy raczej nie są profesjonalistami. "Nikt do tej pory czegoś takiego nie zrobił!", zdają się krzyczeć twórcy dokumentu. "Bo to skandalicznie głupi pomysł", odpowiadam.
Szóstka z Nebraski (2022) - recenzja serialu dokumentalnego [HBO]. Narracyjny chaos
Początek serialu potrafi nawet zaintrygować. Po kolei dowiadujemy się jak wyglądały najpewniej wydarzenia tamtej feralnej nocy, sytuacja zmienia się, dochodzą nowe fakty. Narracja prowadzona jest spójnie i ciekawie. Później natomiast reżyserka projektu, pani Nanfu Wang zaczyna opowiadać o wszystkim naraz - o kolejnych bohaterach tego dramatu, o śledztwie, o stanie psychicznym skazanych, o próbach do przedstawienia. Bliżej końca raz jeszcze pojawia się bardziej spójna koncepcja i robi się ciekawie, ale cały środek serialu, dla kogoś nie znającego sprawy, może być trudny do zrozumienia bez robienia notatek. Raz za razem przeskakujemy od osoby, do osoby aby poznać ich stanowisko na dany temat, odcinkom brakuje jakiegoś pojedynczego tematu, wycinku całej historii na której można by się skupić.
Finał natomiast jest absolutnym nieporozumieniem, nie dość, że spędzającym dobrą połowę odcinka na pokazywaniu fragmentów wspomnianego już kilkakrotnie przedstawienia – uszy w trakcie trochę bolą i wstyd patrzeć, zwłaszcza mając cały czas w głowie, ze to prawdziwi ludzie i wypowiedziane przez nich słowa, wzięte z oficjalnych transkrypcji przesłuchań i spraw sądowych – to drugą połowę przeznacza na najbardziej wymuszone pojednanie, jakie w życiu widziałem. Kompletna strata czasu, równie dobrze można skończyć oglądać po pięciu odcinkach.
Szóstka z Nebraski (2022) - recenzja serialu dokumentalnego [HBO]. Rażące niedopatrzenia przy prowadzeniu śledztwa
Tym co faktycznie przyciąga do serialu jest jego warstwa psychologiczna. Sześć osób przyznało się w osiemdziesiątym piątym do zamordowania kobiety, jedna z nich opisała nawet wygląd pomieszczenia, co kiedy robiła i tak dalej. Po czym okazało się, że jednak wcale tak nie było. Jak to możliwe? Nie wchodząc zbyt głęboko w szczegóły, rzecz rozbija się o sposób prowadzenia śledztwa. Po pierwsze, w latach osiemdziesiątych policja dysponowała zupełnie innymi, nieporównywalnie bardziej podstawowymi instrumentami – nie sprawdzało się na przykład DNA. Druga sprawa to podejście samych śledczych, z których jeden, główny, wypowiada się również w samym dokumencie. Trudno uwierzyć jak nieetyczne były przesłuchania, przynajmniej jeśli wierzyć zapewnieniom autorów dokumentu, bo pokazywane nam fragmenty są mocno pocięte, a więc potencjalnie wyrwane z kontekstu.
Na przestrzeni całego serialu poznajemy również historie poszczególnych skazanych, jednak, jak już wspominałem, są one opowiedziane chaotycznie i rozwlekle. Reżyserka zbyt często zmienia wątek, rozpisuje się na mało istotne tematy, próbuje budować aurę tajemnicy, co nie zawsze jej wychodzi, więc nawet jeszcze w ostatnim odcinku poznajemy dodatkowe szczegóły odsiadki człowieka, który zaczął o niej opowiadać jeszcze w pierwszym. Czy jest to istotny element układanki, pozwalający zrozumieć co naprawdę się wydarzyło? Nie. Bardziej ma po prostu sprawić, że widzowi zrobi się go szkoda.
Ostateczne rozwiązanie sprawy „Szóstki z Beatrice” poznajemy jeszcze przed finałowym odcinkiem i, jak to często bywa w przypadku tego typu wydarzeń sprzed lat, nie jest to finał satysfakcjonujący jak w hollywoodzkim filmie. Reżyserce projektu, podobnie jak tej odpowiedzialnej za przedstawienie, chodziło o ulżenie rodzinie ofiary i niesłusznie skazanym. Szczytny to cel, ale moim zdaniem nie do końca udało się go osiągnąć, a i materiał na sześcioodcinkowy dokument jest z tego raczej kiepski. Może gdyby przemontować całość i skrócić o połowę, albo wręcz przerobić na stuminutowy film, ostateczny efekt byłby bardziej interesujący, bo tak to nie mogę pozbyć się wrażenia, że ktoś tu zmarnował mój czas. Sama sprawa jest ciekawa, ale „Szóstka z Nebraski” nie przybliża go widzowi w proporcjonalnie ciekawy sposób. Raczej nie polecam.
Przeczytaj również
Komentarze (0)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych