Elden Ring

Elden Ring to na chwilę obecną Gra Roku - ktoś ma jakieś wątpliwości?

Krzysztof Grabarczyk | 30.07.2022, 14:00

Setka godzin w grze to szmat czasu zainwestowanego w dany tytuł, który w moim przypadku nie może być średniakiem. Nie mam w zwyczaju topić tylu godzin w mało interesującej rozgrywce. Elden Ring udowadnia, że z każdego typu gry można uczynić otwarty, fascynujący świat. Dawniejsze dzieła From Software zawierały obszerne lokacje, które pomimo ukrytych ścieżek pokonywaliśmy w liniowej kolejności. 

Wydany w lutym owoc współpracy George'a R.R. Martina oraz zespołu Hidetaki Miyazakiego, szumnie zapowiadany od lat projekt, jest fuzją starych przyzwyczajeń z nowym ujęciem świata przedstawionego. Teoretycznie, zewsząd słychać głosy narzekań odnoszące się do nawarstwienia gier z otwartym światem w ostatnim czasie. Luty pod tym względem nie szczędził nam wolnego. Horizon: Forbidden West, Dying Light 2: Stay Human i wreszcie Elden Ring. O tej ostatniej wizji nadal pisze i mówi się najwięcej. Przypadek? I don't think so. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Powstań, zmatowieńcze

Elden Ring

From Software zawsze trzyma się identycznej narracji, kiedy wkraczamy w ich światy. Początek Elden Ring w żadnym stopniu nie odstaje od tej formuły. Tradycyjnie, powołujemy do życia postać w jak zawsze szczegółowym edytorze tworzenia bohatera. Nadajemy płeć, posturę, kolor oczu, włosów, fryzurę i całą masę detali jeśli bywamy kreatywni. Stajemy się kolejnym rodzajem bohatera, w tym przypadku, zmatowieńcem. Pierwsze starcie z przepoczwarzonym bossem w myśl tradycji kończy się fiaskiem i tak rozpoczyna się właściwa narracja, w kontekście Elden Ring, zupełnie świeża. Gra zaczyna się identycznie jak Dark Souls, z obowiązkowymi lochami stanowiącymi jednoczesny tutorial. Po chwili dociera do gracza, że cały ten Elden Ring jest w historii studia pewną nowością. Rejon Pogrobna ukazuje prawdziwe oblicze. Miyazaki nigdy nie prowadził nas za rękę, dawał jedynie wskazówki, tutaj ukazane jako światełko łaski. Nie ma żadnej nadmiernej ikonizacji, jedynie rozciągający się horyzont. Nadal spotykam się z opiniami, że Elden Ring jest najprzystępniejszą grą z całego katalogu From Software. 

Ale ilu graczy rzuciło wyzwanie pierwszemu, napotkanemu bossowi? W drodze do pierwszego kościoła zderzymy się ze ścianą jaką jest Strażnik Drzew, eldeńska wersja Gyuoby Oniwy, generała na wierzchowcu z potężną włócznią, znanego z Sekiro: Shadows Die Twice. To otwarty świat czyni przystępność, nie tylko w gatunku souls-like, lecz wszystkich grach, także dawniejszych RPG, jak Skyrim. Otwartość świata tworzy przystępność dla graczy, zawsze tak było, jest i będzie. Opcjonalnych bossów można wyminąć, zgrindować bohatera ponad poziom danego przeciwnika i bez trudu pokonać. Twórcy Elden Ring nie mieli jak wypełnić tej luki, co nie oznacza, że gra bywa wyrozumiała, bo to jedyny wyjątek, choć znaczny. Elden Ring jest swobodną wariacją Dark Souls, ze skokiem wziętym z Sekiro. Tak w dużym uproszczeniu mógłbym podsumować ostatnie 100 godzin spędzone przy konsoli. Funduje również cały bestiariusz poprzednich dokonań From Software. Każdy napotykany przeciwnik to iteracja wszystkiego co obecne w Soulsborne'ach, chociaż Bloodborne'a jest tutaj najmniej ze wszystkich gier, poza kilkoma niezwykle klimatycznymi lokacjami. Tamta produkcja nadal bryluje pod kątem atmosfery, projektu poziomów, przeciwników, bossów i NPC. Absolutny lider w całym zestawieniu From Software. 

W licznych rejonach Ziem Pomiędzy nie brakuje klimatycznych miejscówek, zamkniętych we własnych mini-światach NPC, zwłaszcza Eni, czytelniczki Dwóch Palców. Zawsze ceniłem bogate i pomysłowe nazewnictwo postaci oraz bossów w grach Miyazakiego, jak Radahn, Gwiezdna Plaga. Tę walkę zapamiętam z jednego powodu - nie jest typowym starciem, tylko czymś w rodzaju egzekucji, jeśli postąpimy wbrew honorowi. Pojedynek z Radahnem w zgodzie z tradycją - jeden na jednego - to wyzwanie, ponieważ boss dysponuje potężnymi atakami, lecz większość można sparować. Jeśli w nieskończoność przyzwiemy duchy sojuszników z poprzednich starć, walka staje się raczej widowiskową egzekucją. To ciekawy wybór, który w zależności od decyzji pokazuje, że wielu z nas i tak lubi iść na łatwiznę. Przynajmniej taką mam interpretację w tej materii. Elden Ring na szczęście nie jest tak łaskawe z resztą wyzwań. Gra cierpi na recykling bossów, ponieważ Wężowego Żmija zabiłem jakieś cztery razy, każdorazowo w innym kolorycie. Otwarty świat ma odtwórczość w genach, choćby nie wiadomo jak urzekał odbiorcę. Tak było np. z pięknym środowiskiem Ghost of Tsushima. W Elden Ring sam gameplay jest uzależniający, w końcu to nieoficjalny Dark Souls IV, w co nikt nie zwątpi. 

Więcej niż gra

Elden Ring

Elden Ring to najchętniej kupowana produkcja w tym roku. Bilans sprzedaży mówi wszystko. Dane z maja dokumentują przeszło 13, 5 miliona sprzedanych kopii. Nieistotne czy mowa o wydaniach fizycznych czy cyfrowych. Wynik deklasujący o wiele bardziej zaawansowane technologiczne Forbidden West czy Dying Light 2 (chociaż w przypadku gry Techland, powinno być lepiej). Tymczasem mowa o grze z licznymi brakami w technicznym warsztacie dewelopera. Nie bez powodu twórcy czuli się lekko zawstydzeni oglądając w akcji prawdziwie next-genowe, Demon's Souls (2020, From Software). Fenomen Elden Ring polega na tym, że nikomu to nie przeszkadza. Ogrywając nadal wersję na PlayStation 5, doskonale widzę z jakimi niekiedy spadkami klatek animacji nadal boryka się gra. Wciąż pojawiają się aktualizacje. Mimo tego, ciężko się oderwać z tego świata, pełnego dziedzictwa From Software. Szum wiatru, deszcz i kołyszące się drzewa w rejonie Pogrobna, z licznymi gigantami w tle tworzą klimat zbliżony do Shadow of the Collossus, jednak  Elden Ring czyni to we własnym, nie podrobionym stylu. A to przecież ledwie początek mapy Ziem Pomiędzy, odkrywanej w dowolnej kolejności przez gracza. Na tym polega swoboda, nie podążaniu za ikonkami zadań głównych i opcjonalnych, lecz za pojedynczą wskazówką, skromnym drogowskazem. Reszta zależy od umiejętności i adaptacji. 

Elden Ring jest grą wielką, nie tylko z perspektywy otwartej struktury i licznych mechanik. Obecnie to moloch tworzący potężną społeczność. Liczne wątki dyskusyjne, analiza scenariusza, postaci, waśni pomiędzy eldeńskimi królami, multum poradników, filmów instruktażowych na YT, fanowskich analiz. Medialne paliwo dla streamerów, których aktywność wokół gry ostatnio mocno wzrosła. Jeszcze odważniejsi już zbudowali dzięki Elden Ring własną legendę, czego żywym dowodem jest gracz pod kryptonimem "Let Me Solo Her". Sprzyja również trend wymagających tytułów co zaczęto od Demon's Souls. O innych, tegorocznych hitach już niewiele się mówi, chociaż to często bardzo solidne prace. Jednak, Elden Ring uzależnia o wiele bardziej. Stąd nieprędko ujrzymy kolejną grę studia. Mnogość świata przedstawionego, licznych wątków, dopowiedzeń to okazja na wiele DLC. Czekamy na informacje o pierwszej, dodatkowej zawartości. Póki co, wracam na Ziemie Pomiędzy by sięgnąć eldeńskiej korony wszystkich władców. Lepszej wyprawy w tym roku nie uświadczymy. 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Elden Ring.

Źródło: własne
Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper