Dragon Age 4

Zmierzch BioWare? Ja tam wierzę, że Dragon Age: Dreadwolf i Mass Effect 5 wzniosą studio na wyżyny

Mateusz Wróbel | 07.08.2022, 10:00

Cyberpunk 2077 dość mocno wpłynął na branżę. O grze Polaków powiedziano już wiele i myślę, że nie ma co tutaj więcej dodawać - każdy z nas wyrobił sobie o samej produkcji, jak i decyzjach zarządu CD Projekt własne zdanie i nie widzę potrzeby, aby próbować na nie wpłynąć. Jednakże w ostatnim czasie naszły mnie przemyślenia dotyczące BioWare i EA, które w 2019 roku były w dość podobnej sytuacji, co nasze rodzime studio na przełomie 2020/2021 roku.

A wszystko to za sprawą jakże nieudanego Anthem. Mało kto już o nim pamięta, a szkoda, bo pokazał, jak wiele złego może wyniknąć z tworzenia gier, na których dani deweloperzy kompletnie się nie znają. Tak właśnie było w BioWare, studiu, które od zawsze stało za głębokimi, angażującymi doświadczeniami dla pojedynczego gracza. Szefostwo rzuciło się na sieciówkę i wyszedł z tego wielki klops.

Dalsza część tekstu pod wideo

Najgorsze powroty

Anthem

Gra była w tak opłakanym stanie, że nawet piękna grafika nie mogła tego uratować. Nudne zadania, masa bugów, nijakie mechaniki... to wszystko sprawiło, że Anthem było wielką klapą. Gracze tak naprawdę po owym tytule nie zostawiali na BioWare suchej nitki, bo wielu krytyków negatywnie wypowiadało się również o ich poprzedniej grze - Mass Effect: Andromeda - która według raportów chociażby Jasona Schreiera, powstała w bólach i w świetle ciągle błędnie podejmowanych decyzji dotyczących przyszłości projektu.

Na deser trzeba wspomnieć również o całym zamieszaniu wokół Dragon Age 4, którego zapowiedź miała miejsce pod koniec 2018 roku, w trakcie The Game Awards 2018. Electronic Arts chciało wykorzystać sytuację i wręcz podgrzać atmosferę przed premierą Anthem (ta odbyła się w lutym 2019 roku), wskazując tym samym, że BioWare świetnie sobie radzi i po dostarczeniu na rynek owej sieciówki zacznie szlifować kolejną opowieść fantasy.

Uśmiech na twarzy zniknął nie tyle, co po pojawieniu się Anthema na półkach sklepowych, ale w kwietniu 2019 roku, kiedy Schreier ponownie porozmawiał z rzekomymi pracownikami kanadyjskiego zespołu i stworzył raport, który rozwścieczył wszystkich fanów BioWare. Okazało się, że nowy Dragon Age powstawał na bazie kodu sieciowego Anthem, a więc twórcy mieliby ponownie postawić na znienawidzone doświadczenie multiplayer.

Dobre złego początki

Dragon Age Dreadwolf

Po wielu negatywnych opiniach i wylanej żółci na Electronic Arts amerykańska korporacja przejrzała na oczy i zaczęła wmawiać odbiorcom, że zależy jej na oferowaniu gier single-player. Tym samym otrzymaliśmy do dyspozycji świetne Star Wars Jedi: Upadły zakon od Respawn Entertainment czy nawet kooperacyjne It Takes Two od tego samego wydawcy. A gdyby tego było mało, wszystkie znaki na niebie wskazywały, że projekt Dragon Age 4 został zresetowany i mniej więcej od połowy 2019 roku powstaje od zera. Szerzej rzeczoną perspektywę na ten temat przedstawiłem w tym miejscu.

Tak naprawdę to jedyna deska ratunku dla BioWare. Gdyby Dragon Age 4, a dokładniej to Dragon Age: Dreadwolf, był multiplayerem, to ja już dzisiaj mógłbym zapalić świeczkę na pomniku kanadyjskiej ekipy. To nie jest ekipa, która potrafi zaoferować dobre, sieciowe potyczki, co pokazał nie tylko Anthem, ale również tryby online w Mass Effect: Andromeda i Mass Effect 3. Tam było tyle zawartości, co kot napłakał. W kółko te same mapy, nieróżniące się po zmianie grywalnego bohatera mechaniki i identyczne fale wrogów do odparcia. 

Dajmy raz jescze szansę BioWare!

Mass Effect 5

Więcej o Dragon Age: Dreadwolf mamy usłyszeć w tym roku, ale jak sygnalizowali twórcy w 2020 roku (czyli de facto rok po rzekomym zresetowaniu prac), otrzymamy do dyspozycji rozbudowany wątek fabularny, a naszym głównym celem będzie rozwinięcie bohatera nieposiadającego nadprzyrodzonych zdolności. Brzmi intrygująco.

Po nowym Dragon Age przyjdzie jeszcze czas na Mass Effect 5 i to w dodatku tworzonego na silniku graficznym Unreal Engine 5. W odróżnieniu od produkcji fantasy, kosmiczna przygoda zapowiada się jeszcze ciekawiej, bo wierząc plotkom, od początku powstaje ona według pierwotnych planów BioWare. Za samą fabułę miał odpowiadać nawet Casey Hudson, ojciec głównej trylogii o komandorze Shepardzie, który podobno dopiero po zakończeniu scenariusza opuścił zespół i postanowił spróbować czegoś nowego.

Samo to, że przy Mass Effect dłubią (oprócz Hudsona ściągnięto wiele znanych twarzy, jak artystów czy projektantów lokacji) osoby stojące za pierwszymi odsłonami marki, sprawia, że wierzę, iż BioWare zrobi wszystko, aby wrócić na szczyt. Zapewne nie będą w stanie zwojować świata od razu, bo wielu zainteresowanych prawdopodobnie podejdzie do ich nadchodzących tytułów z dozą ostrożności, ale jeśli dopieszczą nowego Dragon Age'a i Mass Effecta, to powoli mogą odzyskiwać dawną renomę. Trzymam za to kciuki.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dragon Age: The Veilguard.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper