High on Life

Gamescom 2022: Graliśmy w High on Life! Najbardziej odjechana gra targów!

redakcja | 27.08.2022, 07:00

Najbardziej odjechana gra targów, tak, dokładnie jak w tytule. I to od studia Squanch Games, którego współzałożycielem jest Justin Roiland – jeden z ojców Ricka i Mortiego. Dla mnie - niekwestionowany czarny koń tegorocznego gamescomu. 

W wyimaginowanym świecie, gdzie ludzie współegzystują z kosmitami wcielamy się w nastolatka, który za namową trójokiego i beznogiego aliena łapie się za zawód galaktycznego łowcy nagród. Profesja nieco niebezpieczna, daje szybki zarobek i generując przy tym mnóstwo przygód. W kooperacji z gadającą bronią, podpuszczającą co i rusz do niecnych uczynków ruszamy na łowy w kosmicznym mieście, wyglądającym nieco jak cyberpunkowe Night City, przeniesione do kreskówki. Przy okazji misji mamy za zadanie odzyskać skradziony nóż naszego kosmicznego kumpla. 

Dalsza część tekstu pod wideo

HIGH ON LIFE

Przepełniona absurdalnym humorem gra prowadzi nas przez kolorowy, nieco obskurny świat. Oprawa wygląda jak żywcem wyjęta z kreskówek, co zresztą nie dziwi biorąc pod uwagę jaki twórca za nią stoi. Lokalizacje nie są mocno rozbudowane, a gadająca jak katarynka broń podpowiada wprowadza nas w tajniki zawodu łowcy głów, pomagając w poszczególnych etapach łowów. I tak poszukując naszego trofeum wchodzimy w dyskusje z lokalsami, gadającymi pralkami, bramkami, oraz złośliwymi mrówkopodobnymi strażnikami, którzy niekoniecznie pałają do nas sympatią. Sama walka momentami bardziej przypomina jednak platformówkę, bo nie raz przyjdzie nam skakać po różnych platformach i kombinować z elementami otoczenia, by dostać się w docelowe miejsce, niż rasową strzelaniną. Trzeba się sporo ruszać, skakać, robić uniki, to tytuł, w którym przemieszczamy się zarówno w pionie jak i poziomie. 

Chociaż bronie mają niewyparzone języki, to wbrew pozorom wcale nie męczą. Gadająca pukawka, która jest niejako naszym kumplem, w zestawieniu z patologicznym nożem, któremu w głowie jest tylko dźganie, odcinanie kończyn i krwawa masakra (do czego namiętnie w sposób namolny nas namawia), to narracja poprowadzona w stylu Rocketa ze Strażników Galaktyki. Jeśli czujecie ten absurdalny klimat i humor będziecie tak jak ja kupieni tą koncepcją. Jeśli nie – jak dla przykładu Roger – niekoniecznie musicie podzielać mój entuzjazm. 

Gra od pierwszej minuty kipi właśnie absurdalnym humorem, a arsenał broni jakimi przyjdzie nam operować, ma wiele ciekawych funkcji np. strzelanie zielonym glutem, aby odblokować przejście. Niektóre zdolności broni pozwalają chwytać się swoistą linką elementów otoczenia, inne wstrzeliwują ogromną kulę wyrzucającą wrogów w powietrze, a tymi można tez przy odpowiedniej broni żonglować. Czasami liczy się więc nie tyle zabicie wrogów, co zrobienie to w unikalnym stylu, a bronie pozwalają na kombinowanie i zabawę. 

Nie zabraknie też dialogów z kilkoma kwestiami do wyboru. Nie mają one co ciekawe przełożenia na fabułę i różne zakończenia, ale wybranie podczas dialogu jednej z kwestii odblokowuje nam np. różne opcje dostania się do danej lokalizacji, więc jest w tej koncepcji pewna nieliniowość. To małe urozmaicenie daje po prostu namiastkę sprawczości i swobody, przełamując liniowość rozgrywki. High on Life, to zdecydowanie mój faworyt tegorocznych targów i nie mogę doczekać się premiery. A co warto pamiętać - gra zadebiutuje w Xbox Game Pass.

Autorka: Monika

redakcja Strona autora
Wszechstronny autor – a to przygotuje materiał sponsorowany, a to komunikat redakcyjny. Znajdziecie go w każdym zakątku portalu jak to na szefa wszystkich szefów przystało. Nie tylko pisze, ale coś naprawi i wysłucha - piszcie na [email protected].
cropper