RoboCop: Rogue City - polska wersja Detroit z szansą na sukces
Napadło mnie w ostatnich tygodniach nieodparte pragnienie rewizji klasyków z lat 80. Rozpocząłem od wymieszania horroru ze szczyptą komedii, więc na ruszt wrzuciłem "Powrót Żywych Trupów" z 1985 roku. Po czarnym humorze wypełnionym krwią, przyszła kolej na złoty, 1984, i pierwszego Terminatora (w naszych stronach produkcję wymownie nazwano "Elektryczny Morderca" - dop.red.). I tak przebrnąłem przez dwie dżungle - tę prawdziwą i betonową (Predator, Predator 2). Na końcu tej drogi mlecznej wspomnień trafiłem do Detroit, opanowanego przez OCP, przestępczość zorganizowaną, z widmem wyniszczającej korporacyjnej wojny i dziesiątkowanej policji. Po dekadach oczekiwań będę mieć okazję zawitać do wizji Paula Verhoveena dzięki rodzimej ekipie z Teyon, w ścisłej kolaboracji z Naconem. Robocop: Rogue City zapowiedziano na początku lipca. Pięknie renderowany model Ropocopa otwiera cały zwiastun, który mówi w zasadzie już bardzo wiele.
Otrzymujemy kolejną wariację udanego Terminator: Resistance, zatem pierwszosobowej strzelaniny, być może z cząstką otwartego świata, co cechowało poprzednie dokonanie studia. Przypadek Rambo: the Video Game pomimo średniego przyjęcia, nie zniechęcił deweloperów. Słusznie, ponieważ Terminator: Resistance - Enhanced Edition jest zwyczajnie dobrą grą, utrzymaną w standardzie AA, z wyborami moralnymi, misjami głównymi oraz pobocznymi, craftingiem i całkiem poprawnie zaprojektowanym światem. Rozbudowana edycja pozbywa się graficznych uchybień, balansuje wydajność, jest kompletna, zatem warto się zainteresować. Tyle słowem wstępu, wskoczmy zatem w blachy Murphy'ego, gdzie obecnością w grze zaszczyci nas ten sam Peter Weller. Teyon idą w zaparte i jestem ciekaw kolejnych projektów studia, np. o pewnym, bardzo znanym Cymeryjczyku.
Ciało i stal
Trwająca niespełna dwie minuty migawka zawiera wszystko co najlepsze w liczącej 35 lat franczyzie. Robocop z 1987 roku jest nadal świetnym kinem. Legendarne starcie robota ED - 209 z metalowym protagonistą wewnątrz siedziby OCP wciąż ogląda się z pewnym zaciekawieniem. Fakt zastosowania poklatkowych efektów dodaje wizualnego uroku również obecnie. Kultowego, uzbrojonego w dwa potężne działka żelastwa, nie mogło zabraknąć na oficjalnym materiale z rozgrywki. Od zawsze ceniłem pewną autentyczność w obrazie Verhoveena. Skażone korupcją, przestępczością miasto, ekonomicznie pikujące w dół, ku anarchii. Dokładnie tak prezentuje się cała trylogia z całkowitą eskalacją bezprawia w Robocop 3. W której ramie fabularnej znajdzie się akcja wydarzeń Robocop: Rogue City? Historia toczy się krótko po wydarzeniach z pierwszego filmu, więc spodziewajmy się więcej wszystkiego. Kolejne starcie z EDem - 209, usuwanie gangów z powierzchni ziemi, ratowanie zakładników (liczę na kultowe przestrzelenie krocza rodem z filmowego oryginału) oraz słynne "Dead or alive, you're coming with me", zamykające zwiastun gry. Oby więcej niż raz.
Spytacie, za co jeszcze ceniłem i nadal cenię ten kultowy film? Gore. W całej tej otoczce zakrawającej na częściowy retrofuturyzm, łączenie człowieka z maszyną, przedstawiony świat i jego bohaterowie są autentyczni. Podobnie jak sceny ostrych walk, nie wspominając o brutalnym wysłaniu Murphy'ego na skraj zaświatów, przesadzonym lecz dosadnym. Robocop w latach 90. często występował w grach wideo. Z reguły były to produkcje z pogranicza side-scrolle'owego platformera, co jest zresztą charakterystyczne dla tamtej epoki. Moim faworytem nadal pozostaje RoboCop 3, bazująca na ostatnim rozdzialej kinowej trylogii. Potem bywało już nieco gorzej. RoboCop: Rogue City pozostaje najbliżej do wydanej w 2002 roku, RoboCop (2003, Titus Software) wyprodukowanej na klasycznego Xboxa. Identyczne założenia rozgrywki, opierające się na eliminowaniu przestępców, ratowaniu pojmanych cywilów.
Gra Teyonu jest jakby uwspółcześnioną iteracją, w końcu ciężko byłoby lepiej przenieść RoboCopa w inny gatunek, np. TPP. Jako brutalny, intensywny FPS, tytuł ma większe szanse na sukces komercyjny w czasach zdominowanych przez otwarte światy. Chociaż Detroit stwarza ku temu świetne warunki. Nasączone lekkim cyberpunkiem, pełne ulic i budynków. Zwiastun raczej sugeruje, że struktura rozgrywki pozostanie korytarzowa. Jedynie martwi mnie kompletnie bierna postawa jednostek wroga, którzy stoją w miejscu, nie chowając się za osłonami. Wprawdzie to sugestie oparte jedynie na kilkusekundowych fragmentach, lecz na ten syndrom cierpiał już Terminator: Resistance.
Detroit: Became RoboCop
Ah, te Detroit. W burzliwej historii gospodarki Stanów Zjednoczonych, jest to jedno z tych wielkich miast, które na poważnie dotknął kryzys ekonomiczny z 2008 roku. RoboCop to - tak jakby - wizja niemal prorocza. Twórcy popkulturowej papki lubią ukazywać Detroit jako swoiste centrum chaosu, buntu i cyborgizacji. Stało się tak w RoboCopie, dzieje się również w interesującym Detroit: Became Human od Quantic Dream. RoboCop: Rogue City raczej zostanie pozbawione wyborów moralnych, ponieważ nasz superglina stawia sprawę zerojedynkowo. Niemniej, bardziej ciekawi warstwa narracyjna skupiona wokół miasta. Czy twórcy przedstawią konkretną opowieść czy raczej zbiór codzienności w pracy RoboCopa. Pojawiają się włodarze OCP, na ulicach rządzą gangi, więc to rutynowa codzienność w tej wersji Detroit. Brutalnej, skorumpowanej. RoboCop: Rogue City powstaje na silniku Unreal Engine 5, z myślą o konsolach aktualnej generacji oraz PC. Zaplanowano wersję dla Switcha.
Liczymy na skok jakości względem Terminator: Resistance. Na koniec warto zastanowić się nad pewnym faktem dotyczącym mobilności bohatera. RoboCop poruszał się od zawsze niczym czołg, chociaż w serialu animowanym wyposażono go w rolki, natomiast ostatni film inspirował się lekko kombinezonem z Crysisa. Gra trzyma klasyczny fason, zatem na tego rodzaju dopałki nie liczymy. Czy to oznacza mozolnośc w rozgrywce, takie współczesne "tank controls"? Jeśli zachować oryginalną prędkość poruszania się z filmu, RoboCop: Rogue City zmienia się w shooter na długich szynach. Stąd Teyon najwięcej pracy musi włożyć w satysfakcjonującą wymianę ognia i piękne finiszery. W zasadzie, arsenał bohatera tradycyjnie ograniczał się do niezastąpionego pistoletu Auto-9. Wciąż pamiętam piękny dźwięk każdej superserii strzałów. Teyon jest polską kuźnią nostalgii, więc oby nasi kowale nie zawiedli.
Przeczytaj również
Komentarze (48)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych