FIFA Points

FIFA 23 a mikropłatności. Diabeł nie taki straszny, jak go malują

Kajetan Węsierski | 11.10.2022, 22:00

Mikropłatności są jednym z tych elementów dzisiejszych gier wideo, którą prawdopodobnie przyjmuje się z największym niezadowoleniem. Określenie to wpływa na wielu graczy, niczym czerwona płachta na byka - doprowadza do wściekłości, irytacji i niekiedy sprawia, że konkretne gry są niemal z automatu spychane w otchłań, do której na pewno nie będą oni sięgać. Zapewne jest wiele takich osób nawet wśród Was.

Nie ma w tym właściwie nic zaskakującego, albowiem nikt z nas nie lubi, gdy musi dopłacać za małe rzeczy. I o ile jeszcze w niektórych przypadkach (na przykład grach z segmentu free-to-play) jest to społecznie akceptowalne, o tyle wprowadzenie mikropłatności do gier, za które wcześniej trzeba zapłacić (niekiedy pełną cenę), zdaje się PR-owym strzałem w kolano. Cóż, wciąż jest to jednak zagrywka praktykowana. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Najgłośniej jest o niej w przypadku gier sportowych, choć można ogólnie ująć całą kategorię, jako gry multiplayer. Trudno dziś znaleźć produkcję wieloosobową, która nie zawiera możliwości płacenia za choćby najmniejsze elementy rozgrywki. Mamy tak naprawdę wszystko - od skrzynek, przez stroje, aż po nowe modele broni. Nawet jeśli niekoniecznie poprawia to nasze umiejętności, to jednak gdzieś tam zwyczajnie JEST. 

Mikropłatności w FIFIE 

Ja chciałbym natomiast poruszyć temat mikrotransakcji w serii FIFA. Z racji, że sama marka jest niezwykle bliska mojemu sercu, a mechaniki kupowania przewagi nad innymi nie lubię, pomyślałem, że warto nieco zastanowić się nad tym konkretnym przypadkiem. Jest bowiem tak, że pod jakąkolwiek recenzję nie wejdziemy, albo w zasadzie jakikolwiek news związany z grą od EA, praktycznie zawsze pojawią się komentarze traktujące o naciąganiu graczy na wydawanie kasy. 

Nie biorą się one oczywiście znikąd. Paczki w trybie FIFA Ultimate Team to temat niezwykle znany i szeroko komentowany. Aby jednak odpowiednio wyjaśnić wszystkie kwestie, zacznijmy od krótkiego wprowadzenia. W serii gier piłkarskich od Electronic Arts jedyną formą mikropłatności jest zakup tzw. FIFA Points, a więc specjalnej waluty, którą później można wymieniać na paczki w grze. Fakty są więc takie, że troszkę płaci się za kota w worku. 

Nie mamy bowiem nigdy pewności, co z takiej paczki trafimy. Jasne, reguła prawdopodobieństwa zakłada, że im więcej kasy wpompujemy, tym większa szansa, że trafi nam się wymarzona karta. W praktyce dalej mówimy jednak o losowości - można załadować tak tysiące złotych, a nigdy nie chwycić Kyliana Mbappe czy karty OTW Erlinga Haalanda. Mimo tego wciąż jest sporo osób, które zamieniają realną walutę na tę wirtualną. 

Konieczność? Już nie

Warto tu jednak zaznaczyć, że dokładnie te same paczki można kupić za monety zarobione w grze. Jest to oczywiście niekiedy stosunkowo drogie, wymaga sporo czasu poświęconego na grę (dziesiątki meczów lub po prostu opanowanie sztuki handlu) i podobnież obarczone jest ryzykiem, że wtopimy, a szczęście nie będzie odwrócone w naszą stronę. Dopóki jednak nie jest to stopień uzależnienia, możemy mówić wyłącznie o dobrej zabawie (niekiedy lepszej, niż same doświadczenia meczów). 

I przyznam szczerze, iż z perspektywy osoby, która od lat rokrocznie poświęca wiele godzin na zabawę w FIFACH, nie potrafię zrozumieć, skąd tak duże oburzenie o mikropłatności. Jasne - przez pierwsze lata trybu FUT można było czuć irytację, albowiem szanse na otwieranie paczek pojawiały się stosunkowo rzadko, a na ciekawszych piłkarzy trzeba było zarabiać, aby wyciągać ich z rynku transferowego.

Obecnie takiego problemu nie ma. Odkąd Electronic Arts wprowadziło nagrody sezonowe, mnóstwo paczek za zwycięstwa w praktycznie każdym trybie, system zadań, a także (lub przede wszystkim) SBC… Nie da się narzekać na brak paczek do otwierania. Nie ma absolutnie żadnego problemu, aby zbudować wymarzony skład, nie wkładając w to ani złotówki. I niech najlepszym dowodem na potwierdzenie moich słów będzie ekipa, którą zakończyłem zabawę w FIFIE 22.

Wydaje mi się, że jest całkiem niezła, a… Nie włożyłem tam ani grosika po premierze. Ba - postawiłem na standardową wersję, a nie deluxe. Teraz zrobiłem to samo i ponownie cieszę się naprawdę fajnym składem i sporą przyjemnością z gry. Pewnie, na ataku nie śmigają u mnie Cristiano Ronaldo i Ronaldo Nazario, ale zabawa nie jest wcale mniejsza. Przynajmniej 1-2 razy dziennie otwieram sobie paczki i po prostu fajnie spędzam czas. 

Nie taki diabeł straszny… 

Konkluzja jest tu dość prosta. Mikropłatności w FIFIE są zdecydowanie gorzej przedstawiane, niż prezentują się w rzeczywistości. Nie ma tu bowiem elementów, których nie da się osiągnąć bez płacenia kasy. Powiem więcej - aby włożone pieniądze miały realne przełożenie na wyniki, trzeba ich wrzucić naprawdę sporo. Choć, jak wspomniałem, nie będziemy wtedy gwarancji czegokolwiek. 

Po pierwsze - niekoniecznie dostaniemy dobrych zawodników. Po drugie - jak to mawia jeden z najpopularniejszych graczy w FIFĘ na polskim YouTube, skilla nie kupisz. Dla mnie jest to marnotrawstwo pieniędzy i sam nigdy nie miałem choćby krótkiej myśli, aby spróbować wtopić tam jakąkolwiek realną walutę. Zwłaszcza po tym, jak dałem blisko trzy stówki, żeby móc poszaleć na wirtualnych boiskach piłkarskich.

A skoro spędzam tam rokrocznie setki godzin i jeszcze ani razu nie nawiedziła mnie myśl, że fajnie byłoby ładować zarobioną kasę, aby dostać lepszych piłkarzy, to… Chyba najlepiej mówi samo za siebie. Po prostu nie ma tam takiej potrzeby. Nie uważam, aby taka forma mikropłatności miała w jakikolwiek sposób wpływać na moją ocenę gry. Nie czuję się w żaden sposób ograniczony względem tych, którzy nabywają FIFA Pointsy. 

Takie osoby nie zyskują wielkiej przewagi. To bardziej spełnianie pełnej zachcianki, a gdy mikrotransakcji ograniczają się wyłącznie do takiej funkcji, to dla mnie nie stanowi to absolutnie żadnego problemu. Nie widzę w tym nic złego i nieprędko zobaczę. No, chyba że kanadyjski oddział EA pewnego razu wpadnie na jakiś popaprany pomysł płatnych DLC i tak dalej. Wtedy będę pierwszym, który będzie szedł w marszu przeciwko takim praktykom…

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do FIFA 23.

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper