Gniew Aniołów – recenzja i opinia o grze planszowej [Rebel]. Walka dobra ze złem
Odwieczna bitwa aniołów i demonów o duszę ludzką oraz dominację na świecie była tematem, który od dawna intrygował twórców sztuki, filmów czy innych tekstów kultury. Po kilku opóźnieniach latem na polskim rynku zadebiutował Gniew Aniołów autorstwa Daniela Fryxeliusa z zespołu FryxGames, który jako artysta ma na koncie chociażby After the Virus . 10 października przypada dzień gier planszowych – na koniec tego dnia chcielibyśmy się przyjrzeć tej całkiem udanej propozycji. Zapraszam do recenzji.
Gniew Aniołów to produkcja opracowana nawet dla czterech śmiałków (podzielonych na dwa zespoły), która uwzględnia także opcję rozgrywki solo. Idealnym wstępem do zabawy będzie zamieszczony w instrukcji komiks pod postacią psychomachii, w którym wojska demonów walczą z aniołami o przejęcie kontroli nad duszą zagubionego człowieka. Bestie już mają odnieść zwycięstwo, gdy szyki psują im zastępy boskich wysłańców – tak, gracze również staną po dwóch stronach barykady, by przejąć kontrolę nad planszą, a raczej jej kluczową częścią, gdzie znajduje się dręczony wieloma problemami nieszczęśnik. Czy dobrym stworzeniom uda się odnieść zwycięstwo? Nie jest to tak oczywiste...
Gniew Aniołów – recenzja gry planszowej. Dopakowany komplet w bardzo przystępnej cenie
Muszę przyznać się Wam do jednego – podobnie jak uwielbiam otwierać nowe konsolowe produkcje (co zdarza się coraz rzadziej), spory dreszczyk emocji przechodzi mnie również, gdy po raz pierwszy mam do czynienia z nową planszówką. A gdy jeszcze jest to tak rozbudowany zestaw jak recenzowany Gniew Aniołów to trudno nie czuć satysfakcji już na starcie. Za cenę ponad 300 złotych (obecnie jest to jeszcze niższa kwota, bowiem obowiązuje wiele promocji, dzięki którym tytuł można zgarnąć za około 295 złotych) otrzymujemy naprawdę sporych rozmiarów pakiet, w którym oprócz solidnych plansz, kart oraz wielu przyjemnych dla oka figurek (entuzjaści malowania powinni już szykować pędzle) znalazły się także surowce. Gra już na pierwszy rzut oka odznacza się naprawdę solidnym wykonaniem, a im dalej w las, tym naszą uwagę przykuwają kolejne rozsądnie opracowane elementy. Plansze przygotowane z naprawdę wytrzymałej tekstury, figurki opracowane z wytrzymałego i elastycznego plastiku robią ogromne wrażenie, a karty są przyjemne w użytkowaniu – choć ich format bardzo utrudnia zabezpieczenie w standardowych koszulkach. Do tego wisienką na torcie jest bardzo dobrze dopasowana wytłoczka – tak, Gniew Aniołów od pierwszego kontaktu wydaje się przemyślaną pozycją, a później przekonacie się, że jego gameplay, który uwzględnia elementy budowania talii i bardzo przystępną walkę na planszy, jest równie przystępny.
Cały zestaw planszówki Gniew Aniołów składa się z 204 jednostek pod postacią plastikowych figurek, 6 Fontann Żywej Wody, 6 Kryształowych Gór, Planszy Duszy, 48 kart startowych (dla każdego uczestnika po 12 sztuk), 8 kart postaci, 2 talii treningowych, 16 unikatowych kart startowych, 9 demonicznych kości, 9 anielskich kości, 23 znaczników demonów oraz tej samej liczby znaczników aniołów, 40 kryształów, 2 głównych plansz (mniejszej i większej, w zależności od liczby uczestników), 4 plansz graczy, 2 pól treningowych oraz 15 kart do gry solo. To daje nam naprawdę sporych gabarytów komplet.
Z racji tak rozbudowanego pakietu przygotowanie do rozgrywki trwa nieco dłużej, natomiast cała sesja powinna się zakończyć po około 60 minutach – i śmiało mogą sprawdzić się bojach nawet nastolatkowie. Przyznam szczerze, że gdy już wraz z ekipą nabraliśmy pewnej biegłości w gameplayu, starcia dobra ze złem nabierały jeszcze większej dynamiki i przebiegłości. Daniel Fryxelius znakomicie odrobił zadanie domowe, łącząc szereg mechanik z podstawą fabularną – jeżeli lubicie w trakcie rozgrywki podkręcać klimat i jeszcze bardziej zagłębiać się w wykreowanym na stole świecie, sięgajcie systematycznie po instrukcję, w której znalazły się ciekawostki dotyczące sfery duchowości, postrzegania postaci aniołów i demonów w różnych kulturach i religiach, a także wiadomości rozbudowujące „świat”, który mamy na stole.
Gniew Aniołów – recenzja gry planszowej. Emocjonujące starcia
Na pierwszy rzut oka gabaryty pozycji i przedstawione zasady gry mogą wydawać się nieco zagmatwane – nic jednak bardziej mylnego. Trzeba jednak przyznać, że zasady recenzowanej pozycji nie należą do zbyt intuicyjnych i pierwsze przeprawy, gdy jeszcze dobrze nie znamy wielu mechanik, kart oraz specyficznych możliwości głównych bohaterów starć – archaniołów oraz arcydemonów – mogą być nieco problematyczne. Sesję zawsze rozpoczynają siły ciemności, jednak to niebiańskie istoty zazwyczaj startują z większą ilością zasobów oraz kontrolują obszar duszy. By wygrać należy zgromadzić 7 punktów – te uzyskujemy na koniec każdej rundy, gdy nasze legiony znajdują się w miejscu duszy, bądź też kiedy przejmujemy kontrolę nad ołtarzem wroga. W trakcie rozgrywki warto zwracać uwagę na przyjętą strategię. Bardzo często skuteczne okazuje się gromadzenie zasobów, zwiększanie liczby posiadanych na ręce kart, poprawianie możliwości Dręczycieli i Serafinów, których największą wadą jest słabe zdrowie. Przyjęty plan jednak nierzadko będzie przynosił mierne efekty, gdy los nie będzie po naszej stronie. W recenzowanym Gniewie Aniołów walka bazuje na rzutach nawet 9 kośćmi podczas walki (starć oddziałów), co jak możecie się domyślać, wpływa na bardzo dużą losowość pojedynków. I w istocie tak właśnie jest – nawet mając początkowo dość dużą przewagę w trakcie swojej rundy, jeżeli w bezpośrednim starciu kości nam nie pomogą, nasze zabite jednostki będą trafiać do rezerwy.
Twórcy położyli szczególny nacisk na rozmieszczenie jednostek (oddziałów) na planszy, która w zależności od liczby uczestników jest ona większa, bądź mniejsza. Każda tura gracza jest podzielona na dwie części – fazę akcji, w ramach której można umieszczać jednostki na planszy, kupować lub zagrywać karty, zdobywać ulepszenia czy działać swoimi oddziałami (na początku możemy rozdysponować 3 rozkazy korzystając z kart na ręce i na rynku, z czasem tę liczbę można zwiększyć nawet do 6), a także fazę zasobów. Do nich zaliczają się kryształy oraz jednostki (w zależności od obranego frontu aniołowie oraz demony). Do dyspozycji oddane zostały trzy klasy jednostek: aniołowie, serafini oraz archanioł, a także demony, dręczyciele i arcydemon. Kiedy wszystko rozłożymy zgodnie z założeniami (chodzi nie tylko o plan na planszy, ale również liczbę jednostek na poszczególnym kwadracie w zależności od wariantu rozgrywki) całość prezentuje się naprawdę imponująco.
Co ciekawe, nawet jeżeli w Gniewie Aniołów biorą udział cztery osoby, zostają one podzielone na dwa zespoły. Niestety, kooperacja między członkami ekipy jest bardzo mocno ograniczona – gdybyśmy mieli do dyspozycji chociaż dodatkowe karty, które uatrakcyjniałyby wspólne działania, ten wariant prezentowałby się znacznie okazalej. Jednocześnie Fryxelius zapewnia tryb solo, w którym mierzymy się z góry założonym systemem pod postacią sił piekieł. W gry planszowe uwielbiam grać ze znajomymi, dlatego nie jest fanką podobnych rozwiązań, jednakże wspomnę tylko, iż to całkiem przemyślany tryb. Swego rodzaju plusem jest fakt, że po dobrym poznaniu rozgrywki nawet w wersji solo jesteśmy w stanie zwiększyć poziom trudności.
Gniew Aniołów – recenzja gry planszowej. Podsumowanie
Recenzowana produkcja FryxGames to bardzo solidne połączenie jakości, dość ciekawego (choć momentami generycznego) gameplayu oraz wciągającego klimatu. Jeżeli lubicie gry bitewne, preferujecie propozycje zawierające figurki i nie oprzecie się przed grami bazującymi na budowaniu talii, to Gniew Aniołów może być właśnie dla Was. W trakcie zabawy odstrasza nieco nieunikniona i bardzo losowa walka, której nie można odłożyć w czasie, bo dzięki niej można zapewnić sobie zwycięstwo, archaniołów i arcydemonów w podstawowej wersji jest trochę mało, a ich wybór nie wpływa aż tak znacząco na gameplay. Niewątpliwie do atutów pozycji należy sposób wykonania, połączenie wielu mechanik i systemów, opcje zagrywania kartami taktycznymi i bitewnymi, pewna możliwość wykupienia ulepszeń czy kart serafinów oraz dręczycieli. Recenzowana planszówka jest ciekawą strategią, a jeżeli lubicie kombinować i planować (lub kształcicie tę umiejętność u swoich starszych, nastoletnich pociech), to warto dokładniej przyjrzeć się grze. Wykonanie, szybka rozgrywka i cena powinny Was zachęcić.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych