Silent Hill powraca. Przypominamy najlepsze odsłony kultowej serii
Od blisko dekady czekaliśmy na jakikolwiek sensowny powrót marki Silent Hill i w końcu się takowego doczekamy - Silent Hill 2 remake nadchodzi! Z tej okazji postanowiliśmy przypomnieć najlepsze odsłony kultowej sagi horrorów.
Los chciał, że to właśnie polski zespół Bloober Team bierze na warsztat ikoniczną przygodę w przerażającym mieście, a samo Konami szykuje aż 3 inne projekty. To oczywiście dobry moment na to, aby przyjrzeć się wszystkim głównym odsłonom marki Silent Hill i sprawdzić która z nich jest najlepsza, a która najgorsza. Gotowi? No to zapraszam do Cichego Wzgórza.
Silent Hill 2
Bez zbędnych ceregieli, od razu można otwarcie powiedzieć, że Silent Hill 2 to do dziś najlepsza odsłona japońskiej serii Horrorów. James Sunderland mierzy się tu ze swoją przeszłością, swoimi grzechami i swoją miłością. Bez spoilerowania, bo zapewne wiele osób chce ograć tytuł dopiero w formie remake'u, można tylko wspomnieć, że historia Silent Hill 2 jest tak złożona psychologicznie, że wiele osób opiera na niej swoje prace naukowe!
Silent Hill
Pierwsza wizyta w tytułowym miasteczku była dla wielu graczy niemałym przeżyciem - zwłaszcza jeśli ogrywali tytuł na premierę, który jak na tamte czasy, naprawdę pokazywał świetną grafikę, prezentował niebanalną narrację, a oferował tak gęstą atmosferę, że każdy kolejny krok stawialiśmy z wielką dozą niepewności. Dziś być może nie jest to najlepsze doświadczenie pod kątem rozgrywki, ale dla samej historii i klimatu, zdecydowanie warto jest dać szansę temu klasykowi.
Silent Hill 3
Po dwóch rewelacyjnych odsłonach Konami postanowiło nieco odświeżyć formułę zabawy i po raz pierwszy zaserwowało nam tu grywalną bohaterkę, zamiast typowej postaci męskiej. Opowieść Heather rozpoczęła się już w pierwszym Silent Hillu, gdzie spotykamy ją jeszcze jako małą dziewczynkę, ale to właśnie w "trójce" możemy objąć nad nią stery i poznać jej prawdziwe przeznaczenie, które niejednego może zaskoczyć. Heather stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci z serii i wystąpiła także w filmowej adaptacji gry oraz paru cross-overach.
Silent Hill: Shattered Memories
Jeśli Silent Hill z pierwszego PlayStation to dla was "zbyt wiele" w kwestii retro, śmiało możecie wypróbować swoisty remake gry w postaci Silent Hill: Shattered Memories. Rdzeń opowieści jest tu praktycznie taki sam do w "jedynce", aczkolwiek napisano ją na nowo, a rozgrywka dopasowana została na potrzeby konsoli Wii, która była docelową platformą tejże produkcji. Co ciekawe, poza grami mobilnymi, jest to jedyny Silent Hill, w którym nie występuje żaden system walki!
Silent Hill: Origins
W czasach świetności PlayStation Portable, konsola Japończyków otrzymała naprawdę świetny prequel do całej serii, w którym to wcielamy się w kierowcę ciężarówki, który to postanawia popełnić najgorszy błąd swojego życia - ponownie przejechać przez miasteczko Silent Hill, gdzie dopada go jego tragiczna przeszłość. Origins zostało stworzone przez zewnętrzny zespół Climax Studios i bardziej skupił się na aspektach walki, prezentując kamerę rodem z Resident Evil 4. Po kilku miesiącach całość przeportowano także na PlayStation 2.
Silent Hill 4: The Room
Silent Hill 4 to mój osobisty "czarny koń" całej serii. Co prawda obiektywnie rzecz ujmując nie jest to najlepsza część serii, bowiem ma swoje głupoty, męczący backtracking, rozczarowującą walkę z finałowym bossem, ale nadal szalenie podoba mi się pomysł z nawiedzonym mieszkaniem. Do dziś pamiętam, że w sumie spore wrażenie wywarło na mnie to, że w apartamentowcu głównego bohatera tylko ściana przed jego wizjerem była wolna od zniszczeń. Chętnie przytuliłbym remake albo porządny remaster i tej gry.
Silent Hill: Homecoming
Pierwszy pełnoprawny Silent Hill na PlayStation 3 oraz Xboksa 360 miał zapewnić nową jakość, ale okazał się być co najwyżej przeciętniakiem. Historia wojskowego poszukującego swojego brata była nawet ciekawa, ale rozgrywka, bardziej zaawansowany system walki i ogólna nuda sprawiły, że Silent Hill postawił swój pierwszy krok ku upadkowi.
Silent Hill: Downpour
Silent Hill: Downpour miał być ostatnią szansą dla marki Konami, które już wtedy zaczynało kombinować ze swoją tożsamością i stroić "fochy" na swoich najlepszych deweloperów. W rezultacie nowe studio jakie objęło markę totalnie ją pogrążyło. Historia więźnia znanego jako Murphy Pendleton była szalenie chaotyczna, nudna i pozbawiona jakiejkolwiek ikry, a iluzja dokonywania wyborów tylko psuła to wrażenie. Ponowne skupienie się na walce również zatraciło jakikolwiek klimat i jakąkolwiek grozę jaką Silent Hill po prostu powinien mieć. To był definitywny koniec marki na całe 10 lat!
Silent Hill: Book of Memories
Zanim jednak seria odeszła na ostateczną emeryturę, Konami i WayForward wrzucili na PlayStation Vita małego potworka w postaci Silent Hill: Book of Memories. Żenująco słabego dungeon-crawlera, którego nikt absolutnie nikt nie chciał i nie potrzebował. Szkoda, że Vita dostała takie coś, podczas gdy kilka lat wcześniej PSP otrzymało pełnoprawnego Silent Hilla.
Silent Hills - najlepsza gra, która nigdy nie wyjdzie
No i na koniec, tak honorowo, wspominamy P.T., czyli najlepsze demo najlepszej gry, która nigdy nie wyjdzie. A szkoda, bo Silent Hills zapowiadało się na tytuł, który naprawdę mógł dorównać, a może nawet i przebić kultową "dwójkę".
Najlepszą odsłoną marki Silent Hill jest...
Przeczytaj również
Komentarze (49)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych