The Walking Dead - podsumowanie całego serialu
Dwanaście lat temu zobaczyłem ten zwiastun. Czołgający się korpus w stronę odzianego w strój szeryfa Andrew Lincolna, odtwórcy roli Ricka Grimesa, bohatera komiksów Roberta Kirkmana. Nigdy nie przestudiowałem nawet jednego zeszytu. Ba, nie sądziłem, że istnieje tak angażująca seria w świecie komiksów. Pilotażowy sezon zawierał jedynie sześć odcinków, lecz na rynku brakowało serialu o takiej tematyce. Wreszcie ktoś postanowił ująć świat po wybuchu zarazy, w okresie względnej "stabilizacji", gdzie treść prezentuje jak wygląda codzienność w takich skrajnych warunkach. The Walking Dead wniosło bardzo dużo trendów, z których garściami czerpią inni twórcy.
Obecnie serial zalicza już raczej tendencję spadkową, ponieważ zbliżamy się do końca 11. sezonu. A zakładano wyłącznie jeden. Sukces jak zawsze podjął decyzję. AMC pozostaje w zgodzie z materiałem źródłowym, lecz wiele sytuacji zostało napisane od zera. Serial stworzył gwiazdorskie wizerunki takich nazwisk jak Lauren Cohan czy Norman Reedus. Ten ostatni pozostaje ulubieńcem publiczności niemal od samego początku, gdy poznajemuy go w swoim fachu, fachu myśliwego. Wiele ma do powiedzenia także Jeffery Dean Morgan, odpowiedzialny za arcyciekawą kreację Negana.
Żywe trupy
Z biegiem czasu, choć charakteryzacja trupów zaliczyła mocny progres, ich rola sprowadza się do tła świata przedstawionego. Od zawsze ceniłem interesujące ujęcia, zwłaszcza w obszarach zalesionych, których pełno od sezonu pierwszego. Wypady do miast w The Walking Dead wypadały sporadycznie, chociaż od wejścia Gubernatora, który czuwał nad swoją społecznością, producenci obrali ten tor. W czasach powszechnej zarazy i włóczącej się na drogach śmierci, ludzie jak zawsze, są swoim najgorszym wrogiem. Ostatnia grupa, Żniwiarzy, wydaje się zdecydowanym faworytem w zakresie brutalności oraz obłąkanego na punkcie religii przywódcy, Generała. Wierzy on, że jego "dzieło" jest czymś więcej niż tylko walką o przetrwanie. Chociaż prawdziwym mistrzem i liderem w zakresie zarządzania okazuje się Negan. Po obejrzeniu wszystkich odcinków z jego udziałem, ciężko stwierdzić czy to postać negatywna czy pozytywna. Jego monologi zdają się pouczające i przeważnie trafiają w punkt.
Wróćmy jednak do zombie. W serialu nigdy nie padło to konkretne określenie. Bohaterowie potocznie stosują termin "szwendacze". Kiedy zestawimy trupy z pierwszych odcinków z późniejszym sezonami, widać jak na dłoni, że charakteryzacja poszła do przodu. Nawet Dying Light 2 zadbał o podobieństwo zdechlaków krzątających się po The City ze sztywnymi od AMC. Scenografia jeszcze nigdy nie zawiodła w serialu. W The Walking Dead spodobało mi się również łączenie piękna przyrody z wszechobecnymi trupami, które kroczą gdzieś w oddali. Ujęcia gdy Daryl kroczy między drzewami z kuszą, nasłuchując dźwięków otoczenia, po chwili trafiając na grupkę zombie - bezcenne. Takich smaczków jest tutaj całe mnóstwo i za to od zawsze ceniłem serial. Zdarzają się epizody często przegadane, lecz na tym polega The Walking Dead. To życie w świecie umarłych, gdzie człowiek, niczym w obecnej rzeczywistości, pozostaje najgorszym wrogiem.
Warto oglądać
Serial utworzył co najmniej kilku bohaterów, którzy po latach zostali ikonami tego show. Wciąż najbardziej lubianym pozostaje Daryl Dixon (Norman Reedus). Zdają się to rozumieć nawet sami producenci, którzy w żadnym wypadku nie decydują zaprzestaniu dalszych epizodów z udziałem aktora. Moim osobistym faworytem pozostaje jednak Negan (Jeffrey Dean Morgan), arcyciekawa postać udowadniająca jak wykorzystać nowy świat na swoją korzyśc oraz opanować sztukę manipulacji społecznej. Rick Grimes (Andrew Lincoln) to z kolei przykład agresywnej ewolucji świadomości i przejawy momentami heroicznej woli przetrwania. Sceny z zatraconym w agreji Rickiem nadal oglądam z rozrzewieniem.
Od mniej więcej piątego sezonu, warstwa fabularna oraz sceniczna umieszczała przed odbiorcami całe ugrupowania. Azyl, Atlanta czy późniejsze Królestwo oraz Wzgórze. Ostatecznie zaprzestano promowania wizji, w której ulubieńcy publiczności wędrują nieustannie w trybie przetrwania. Serial ukazuje już raczej osiadły tryb życia i różnego rodzaju waśnie między poszczególnymi ugrupowaniami. Jeśli obecnie staracie się być w miarę na bieżąco to doskonale wiecie, że dawne relacje wynikające z przeszłości o wspólną desperacką walkę o przetrwanie, w ostatnich sezonach stały się bardziej stonowane, nawet wygasły. Nie wszystkim spodobał się taki obrót spraw. Ekipa filmowa momentami odbiega od rysunkowego kanonu. Spadek zainteresowania zanotowano podczas finału sezonu ósmego ale czy ostatecznie należy mówić o spadku jakości całego telewizyjnego uniwersum the Walking Dead?
Sezon z numerem 11. ma się już ku końcowi. Zbliża się więc finał całej tej opowieści. Dlaczego to jeden z moich ulubionych seriali? Kładzie na szalę relacje międzyludzkie w nowej rzeczywistości, podejmuje próby odbudowania niedawnej cywilizacji, gdzie tworzą się większe lub mniejsze społeczności. Nie zabrakło również tych, którzy ocalenia wypatrywali w kroczeniu pomiędzy umarłymi. No, i w tym wszystkim wciąż ten sam, Daryl Dixon. Przyznajcie, że czasem oglądaliście ten seral wyłącznie dzięki udziałowi tego aktora.
Przeczytaj również
Komentarze (64)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych