Czy gra singleplayer MUSI mieć świetną fabułę? Nie - wystarczy duża kreatywność twórców
Co jest miarą dobrej gry wideo? Zastanawialiście się kiedyś nad tym zagadnieniem? Odpowiedzi jest prawdopodobnie tyle samo, ile ludzi na świecie. I praktycznie w każdym wypadku możemy czytać o zupełnie innych składowych, które choć mogą być ze sobą pokrewne, to bardzo często zdają się czymś zupełnie różnym. Wszystko jest kwestią perspektywy, potrzeb i gustów. Trudno znaleźć jednoznaczną odpowiedź na to pytanie.
Dla jednych może być to liczba sprzedanych kopii, a dla innych recenzje, jakie pojawiają się na rozmaitych portalach i w periodykach branżowych. Dla kolejnych będzie to odbiór społeczności, a dla jeszcze następnych ich prywatny odbiór. W końcu wewnętrznie każdy z nas jest głównym bohaterem swojego filmu i tym jednym tyłkiem, wokół którego kręci się cały wszechświat. Ot, zwykła perspektywa - nic związanego z narcyzmem.
Niemniej, wróćmy do tematu. Są oczywiście osoby, które poprzez „sukces” będą rozumiały pewne elementy budującego jego definicję. Wiecie - kapitalna grafika, znakomicie działające serwery, angażujące mechaniki, znakomite udźwiękowienie czy nawet fenomenalnie napisani bohaterowie. Każdy pewnie ma swoje własne kryteria, ale… Czy w niektórych przypadkach nie są on bardziej uniwersalne?
Gry singleplayer
Osobiście dążę tym wstępem do gier singleplayer. A więc gatunku, który właściwie od zawsze cieszył się największą przychylnością graczy, jednocześnie będąc niekiedy zdeprecjonowanym przez rywali posiadających moduły dla wielu osób. To przecież właśnie w tej kategorii produkcji pojawiały się największe klasyki w historii - gry wideo istnieją dłużej niż połączenie internetowe, a to daje prostą odpowiedź, dlaczego tak jest.
W każdym razie… Dziś sytuacja się nieco zmienia. Funkcjonując na co dzień w branży gier wideo, można odnieść wrażenie, że z roku na rok coraz większą siłę mają gry multiplayer. I nie jest to bynajmniej zarzut, a naturalna kolej rzeczy. Zazwyczaj są bardziej dynamiczne i zapewniają więcej prostych emocji oraz szybszą potencjalną gratyfikację. A im młodsi odbiorcy, tym bardziej potrzebują tego typu bodźców.
To sprawia jednak, że gry singleplayer stały się swego rodzaju towarem ekskluzywnym. Choć największe produkcje dalej sprzedają się w milionach kopii, to przy pięciocyfrowych, a niekiedy nawet sześciocyfrowych liczbach graczy na serwerach multiplayer, nie jest to nic wielkiego. A to z kolei wpływa na ich… Przyznam, że nie wiem, jakim słowem najlepiej to opisać. Magię? Luksus? Nieważne - są przez to zdecydowanie dokładniej analizowane.
Gracze przykuwają uwagę do nawet najmniejszych elementów, albowiem nie ma żadnych rozpraszaczy, które w grach multiplayer pojawiają się pod postacią… Innych osób. Umówmy się - grając z kumplami, zazwyczaj wybaczam więcej niedociągnięć. Przy produkcjach nastawionych na zabawę jednoosobową, mamy więcej czasu na skupianiu się na błędach, bugach i ogólnie rzecz biorąc tym, co na nas oddziaływuje ze strony deweloperskiej.
Musi być fabuła?
I z tego względu na największe gry wideo składa się kilka czynników, o których wspomniałem już we wstępie. Studia deweloperskie dążą do zapewniania nam jak najlepszych fabuł, znakomitych doznań wizualnych, cudownej oprawy audio, a także mechanik, które zapamiętamy na długo i do których będziemy wracać z przyjemnością. Czy jednak trzeba spełnić dziś te wszystkie elementy, aby być „dobrą grą singleplayer”?
Nie, ani trochę. I o ile brak dobrego udźwiękowienia nie jest niczym wyjątkowym, a grafika to kwestia umowna i właściwie łatwo zagrać w brzydką grę z dobrą historią, to właśnie ten element fabuły zdawałby się wręcz nie do zastąpienia. A na pewno nie do przeskoczenia. Czy jednak tak właśnie jest? Tu również odpowiedź jak wcześniej - nie. Gry jednoosobowe nie muszą mieć dobrej fabuły, aby być dobre.
Wszystko to może być zastąpione niesamowitą kreatywnością twórców, którzy błyskawicznie pozwolą zapomnieć, że nie ma w praktyce elementu, który pchałby nas do przodu i ciągnął za nos, motywując do przechodzenia kolejnych etapów. Za przykład niech posłuży Goat Simulator 3, który ukazał się niedawno - albo nawet pierwsza odsłona kontrowersyjnej produkcji o bardzo charakterystycznej kozie.
A może kojarzycie Untitled Goose Game? Albo Tony Hawk: Pro Skater, gdzie fabuła jest, ale właściwie jakby jej nie było? Wymieniać można w zasadzie dalej - i to pomijając oczywistości, jak gry strategiczne. Są przecież takie tuzy jak Terraria, Minecraft czy choćby znakomite Animal Crossing. Stardew Valley, choć ma moduł multiplayer, bezproblemowo może dawać setki godzin frajdy w samotności.
Wszystkie te gry łączy jedno…
Doskonale wiecie, co jest spoiwem i wspólnym elementem wszystkich wymienionych produkcji i dziesiątek (jeśli nie setek) podobnych do nich. Chodzi oczywiście o niezmierzoną kreatywność osób, które za nie odpowiadają. Wszystkie gry, które wypisałem wyżej, bazują na ogromnych pokładach fantazji deweloperów, znakomitym pomyśle i ambicji, aby pomimo braku jawnego motywatora, zachęcać do powrotu i spędzania kolejnych godzin w swoich światach.
Choć więc pytanie mogłoby się zdawać na początku nieoczywiste - i takie był również dla mnie - to po przemyśleniach łatwo dojść do wniosku, iż mamy tu do czynienia po prostu z pewną kategorią gier. Taką, która na pierwszym miejscu stawia fun i kreatywność. Można niemal rzec, że gatunek produkcji bez fabuły bazuje także na kreatywności samych graczy. W końcu w takich przypadkach sami możemy tworzyć swoje własne uniwersa, charaktery postaci i wydarzenia, które koniec końców są świetne.
Przeczytaj również
Komentarze (22)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych