Odświeżony Wiedźmin 3? I dobrze - znów chcę poczuć tę magię!
Czasem mam wrażenie, że o Wiedźminie powiedziano, napisano i zaśpiewano już absolutnie wszystko. Cóż, przynajmniej w naszym kraju, gdzie na polu popkultury marka ta jest wręcz dobrem narodowym. I choć oczywiście nikt nie ma wątpliwości, że to książki dały wszystkiemu początek i są one najważniejszym elementem budowy świata, to za obecny stan rzeczy w dużej mierze odpowiadają kapitalne gry od CD Projekt RED.
No, ale jak wspomniałem, o Wiedźminie mówiło się, mówi i… Będzie się mówić. Dlaczego? Bo to Wiedźmin! Wokół tego tematu można zbudować właściwie każdą narrację, a następnie ją rozwijać. Ubóstwiamy go, traktujemy jako obiekt kultu i wielbimy. Jesteśmy z Wiedźmina dumni, lubimy się nim chwalić i bardzo często dodajemy przed tytułem samej serii od Andrzeja Sapkowskiego „nasz”, aby jeszcze wzmocnić więź.
I ja sam mam podobnie. Nie ukrywam, że choć mam wiele gier, które uwielbiam, to Wiedźmin ma u mnie szczególne miejsce w serduchu. A który? Oczywiście darzę ogromną miłością wszystkie dotychczas wydane odsłony, ale tą najważniejsza i - subiektywnie - najlepszą jest trzecia część - Dziki Gon. Z tego względu nie mam kompletnie nic przeciwko odświeżeniu jej pod kątem bieżącej generacji konsol.
Wiedźmin 3: Dziki Gon to już klasyk
Czasem trudno mi w to uwierzyć, ale trzecia część Wiedźmina ma już nieco lat na karku. Dacie wiarę, że zadebiutowała ponad 7.5 roku temu?! Czasem mam wrażenie, że miało to miejsce zaledwie 2-3 lata wstecz. A tu taka niespodzianka. W wielu podobnych przypadkach mówimy już o przestarzałych i archaicznych tytułach - tymczasem mamy do czynienia z czymś, co w gruncie rzeczy pod wieloma względami dalej się broni.
Samej premiery długo nie zapomnę i wiem, że nie jestem w tym osamotniony. Żyła nią praktycznie cała branża i trudno było nie wsiąść do tego pociągu wzajemnego nakręcania, będąc fanem gier wideo. Potem nadszedł w końcu maj (po kilku kłopotach i opóźnieniach) i wreszcie ponownie mogliśmy wejść w buty Geralta z Rivii, aby przeżyć niesamowitą przygodę, którą przygotowali dla nas polscy deweloperzy.
Cóż, nie obyło się oczywiście bez potknięć, co zdaje się dziś wielu osobom unikać. Nie było oczywiście tak, jak w niektórych przypadkach przy Cyberpunku 2077, ale niedociągnięć zdecydowanie nie brakowało. Były bugi, ale na szczęście ekipa pracowała w pocie czoła, aby jak najprędzej się ich pozbyć. I tak udało się wykreować grę, która po dziś dzień uznawana jest za jedną z najlepszych, jakie ukazały się na poprzedniej generacji konsol.
I choć, jak wspomniałem, minęło już ponad siedem lat, to wciąż dobrze jest tam wrócić. Ta gra dalej trzyma się znakomicie, a wraz z dwoma ogromnymi dodatkami stanowi przykład, jak należy prowadzić fabułę w grach wideo - a na pewno w RPG akcji. Właściwie wysoki poziom tej gry był niejako poprzeczką dla Cyberpunka 2077 i to również on będzie poprzeczką dla kolejnych opowieści z wiedźmińskiego świata.
I jeszcze jeden i jeszcze raz…
Zanim jednak dostaniemy pełnoprawny remake pierwszej części sprzed lat i jeszcze zanim pojawią się inne z enigmatycznie zapowiadanych produkcji od CD Projekt RED, dostaniemy aktualizację, odświeżającą trzecią opowieść o Geralcie pod kątem bieżącej generacji konsol. Jeszcze w grudniu, a dokładnie czternastego dnia następnego miesiąca, pojawi się specjalny update, który sprawi, że wiele osób wróci polować na potwory.
Co ważne, choć już samo usprawnienie da nam wiele w kontekście ponownego przeżywania przygód w wiedźmińskim świecie, to niemałe znaczenie będzie miał fakt, iż wraz z odświeżeniem, pojawią się także nowości, których nie dostaliśmy przy okazji debiutu, ani przez minione lata. Mowa o „licznych dodatkach i ulepszeniach, a także zawartości dodatkowej związanej z serialem „Wiedźmin” firmy Netflix”.
Brzmi to tajemniczo i zdaje się niewiele zdradzać, ale możemy być pewni, że CD Projekt RED potrafi pisać historię. Śmiem twierdzić, że nie skończy się na opcjonalnie skórce nakładanej na Geralta, która upodobni go do Henry’ego Cavilla. Bardzo mocno liczę na pełnoprawne DLC, które przedstawia nam nową historię. Cóż, może być nawet ta serialowa, ale przedstawiona w nieco innej formie. Przyjąłbym to z otwartymi ramionami, serio.
Ja po prostu chcę raz jeszcze poczuć tę magię, która spędzała mi sen z powiek z ciepłe majowo-czerwcowe wieczory. Ponownie myśleć i żyć wiedźmińskim światem, nie mogąc doczekać się tego, aby po szkole/pracy/śnie ponownie zasiąść przed konsolą, naostrzyć oba miecze i rzucić się na bandyckie potwory i potwornych bandytów. Tak, to było piękne ponad sto godzin i pragnę, żeby licznik bił dalej.
Geralta nigdy za wiele!
Jestem wszak jedną z tych osób, którym Geralta nigdy za wiele. Mogę chłonąć jego przygody całym sobą przez długie godziny i nie czuć w związku z tym żadnego przesytu. Jestem w stanie przesiadywać w karczmach, w siodle Płotki i w zamczyskach całymi dniami, a potem dalej myśleć nad tym, co jeszcze skrywa przede mną ten świat. Nie wiem, czy Wiedźmin 3: Dziki Gon to moja ulubiona gra w historii, ale na pewno jest w tym zestawieniu wysoko.
I uważam, że bardzo dobrą decyzją jest odświeżenie jej. Co ważne - nie jest to przecież nawet aktualizacja płatna ani pusta. Po pierwsze - posiadacze gry dostaną darmowy update, a po drugie - prócz samego podniesienia jakości i wydajności, pojawi się także nowa zawartość. Ruch perfekcyjny ze strony CD Projekt RED? Pod pewnymi względami na pewno tak. I świetna opcja, aby odzyskać zaufanie i miłość odbiorców po ostatniej wtopie.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Wiedźmin 3: Dziki Gon.
Przeczytaj również
Komentarze (43)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych