One Piece Odyssey - wrażenia z gry. Graliśmy w najnowszą odsłonę przygód Luffy’ego i przyjaciół
Uwielbiam One Piece w każdym wydaniu - na bieżąco czytam mangę (odkąd udało mi się nadrobić kilkaset rozdziałów), co jakiś czas sięgam po kolejne odcinki, a każda nowa premiera gry ma dla mnie szczególne znaczenie i zawsze wyczekuję jej ze sporym rozrzewnieniem. Dokładnie tak się czułem przy okazji czwartej odsłony Pirate Warriors, a także świetnie zapowiadającym się World Seeker.
Prawdopodobnie nikogo nie zaskoczę, jeśli przyznam, że podobnie jest w przypadku One Piece Odyssey, które ma zadebiutować już w styczniu. I choć w gruncie rzeczy wiemy o tej produkcji całkiem sporo, to w praktyce wciąż jest jeszcze wiele elementów, które stanowią zagadkę. A pomimo tego, iż odpowiedzi na część z nich poznamy dopiero przy okazji debiutu, to już teraz miałem okazję dowiedzieć się sporo na temat niektórych kwestii.
Jak się już pewnie domyślacie (jakbym nie wspomniał o tym w tytule…), miałem przyjemność spędzić kilka przyjemnych godzin w One Piece Odyssey przy okazji przedpremierowego pokazu. A jeśli jesteście ciekawi mojej perspektywy, a także tego, jak wypada najnowsza i zbliżająca się wielkimi krokami gra na bazie mangi od Eiichiro Ody, to zachęcam Was do lektury tekstu. Być może znajdziecie tu odpowiedzi na kilka nurtujących Was pytań…
One Piece Odyssey - słowem wstęp
Dla nieco mniej wtajemniczonych, zacznijmy od tego, czym właściwie ów tytuł jest. One Piece Odyssey to kolejna produkcja jRPG na licencji kultowej serii, za którą odpowiada Bandai Namco. Co warte odnotowania, w prace deweloperskie zaangażowano ekipę z ILCA Studio, która działała między innymi przy grach spod szyldu Dragon Quest. Już po tym można się domyślać, jak ogromne znacznie będzie miał tu sam fundament gatunku.
Ważne jest to, iż będziemy tu mieli do czynienia z zupełnie nową opowieścią. I możecie to odbierać dwojako. Plusem jest to, iż samej historii nie znamy z anime, mangi czy ekranów kin, a minusem… że zazwyczaj fillery są nieco gorzej odbierane, niż główna oś fabularna. I jest to oczywiście autopsja, która pozwala znaleźć mnóstwo „wyjątków potwierdzających regułę”. Jak będzie w tym przypadku? Mogę się jedynie domyślać.
Jeśli chodzi jednak o to, jaką historię opowie gra, to wnioskować pozostaje nam głównie ze zwiastunów, a także oficjalnego opisu od twórców. Przy okazji ogrywania wersji demo nie miałem możliwości startowania od początku fabuły, więc wielu rzeczy brałem "na chłopski rozum". Wracając jednak - Słomkowi wpadają w sztorm, który niejako rozrzuca ich na nieznanej wyspie, na której na początku są zmuszeni siebie odnaleźć. Brzmi jak początek arcu z Krajem Wano, prawda?
Zasadniczą sprawą jest to, iż będziemy tu mieli do czynienia z systemem, który możemy kojarzyć z klasyków gatunku jRPG. Rozumiem przez to, iż świat zwiedzamy w czasie rzeczywistym i mamy całkiem sporą dowolność (nie tak dużą, jak w World Seekerze, ale do tego jeszcze wrócę), a pojedynki rozgrywamy w systemie turowym. I możemy być za nie odpowiedzialni sami albo oddać stery Sztucznej Inteligencji.
Może być dobrze…
Kilka godzin spędzonych w grze (głównie na pustyni) utwierdziło mnie w przekonaniu, że pełna gra może być naprawdę dobra. Choć dostałem zaledwie niewielki wycinek całości (takie przynajmniej odniosłem wrażenie), to stanowiło to całkiem niezłą wizytówkę opcji, jakie oferuje produkcja. Ogromną zaletą jest na przykład to, iż mamy tu do dyspozycji całą załogę Słomianego Kapelusza. Choć chodząc po mapie sterujemy jedną postacią, to sami możemy zdecydować, którą.
Oczywiście są różne zagadki środowiskowe, które wymagają od nas korzystania ze specjalnych umiejętności poszczególnych postaci (Luffy potrafi na przykład robić użytek ze swojej rozciągliwości, a także używać Haki), ale koniec końców swobodnie możemy przemieszczać się dowolnie wybraną postacią - niezależnie, czy chcemy Zoro, Nami, Robin czy nawet Choppera. Smakowity kąsek dla wszystkich fanów.
Odnosi się to także do pojedynków, gdzie możemy wyselekcjonować kilku bohaterów, którzy będą brali w nich udział. I zdecydowanie warto tu nieco żonglować swoimi wyborami, albowiem przy okazji starć - niczym w Pokemonach - wszyscy biorący udział moją liczyć na wzrost poziomu, nowe umiejętności i oczywiście rosnącą przydatność w każdym aspekcie zabawy. Podejście do turówki, rzekłbym, podręcznikowe.
… Ale nie brakuje minusów
No właśnie - zdecydowanie nie jest wzorowo. Oczywiście nie będę pisał na przykład o płynności, albowiem ona mogła wynikać choćby z formy ogrywania wczesnej wersji gry, ale warto wspomnieć tu o kilku elementach, które spokojnie można by jeszcze nieco poprawić. Albo takich, które zwyczajnie w moim odbiorze nie są do końca takie, jakie być powinny.
Po pierwsze - aspekty wizualne. Choć sama gra jest poprawna - w gruncie rzeczy wygląda jak większość wysokobudżetowych produkcji w stylistyce anime - to lokacje wydają się stosunkowo nudne. Jasne, być może wynika to choćby z charakteru samej pustyni (gdzie, jak wspomniałem, spędziłem większość czasu), ale przyznam szczerze, że nudziło mnie przemieszczanie. Czasem wręcz się dłużyło, co zdecydowanie nie jest czymś przyjemnym.
Po drugie - mam taki prywatny problem z faktem, iż mamy tutaj formę turową. Jasne, zdaję sobie sprawę, że od początku miało to tym być i jeśli chodzi o istotę gatunku, wypada naprawdę nieźle, ale… Jeśli mówimy o czymś jak One Piece, to aż chce się swobodnych możliwości walki. Niekoniecznie takiej skali jak Pirate Warriors 4, ale choćby podczas w World Seekera. Wydaje mi się, że turówka do zmarnowany potencjał. To jednak gusta i preferencje.
Nieco mniejszymi problemami, ale także wartymi odnotowania, są średnio angażujące rozmowy z NPC, nieco nudnawa fabuła (choć wierzę, że wynika to z tego, iż poznałem zaledwie jej urywek), a także dość nieintuicyjne sygnalizowanie miejsc na mapie, gdzie potrzeba specjalnych zdolności (tu również wierzę, że na początku gry jest to odpowiednio wyjaśnione). Nie ma tragedii, ale jest się do czego przyczepić.
Podsumowując
Koniec końców, mogę ze sporym przekonaniem napisać, iż mam duże nadzieje odnośnie do tego tytułu. Wierzę, że twórcy dobrze spożytkują przynajmniej kolejny miesiąc i uda im się oszlifować pewne niedociągnięcia. Zdaję sobie sprawę, że niektóre elementy, które są dla mnie utrudnieniem, nie są możliwe do zmiany (na pewno nie na tym etapie produkcji), ale wierzę, że pewne aspekty przykryją po prostu wady.
Gra ma bez wątpienia potencjał, aby mnie wciągnąć. Ogromne zadanie będzie ciążyło na barkach fabuły, a także ogólnej budowy świata. One Piece sam w sobie przecież bardzo mocno bazuje na historii i niemal surrealistycznej otoczce kolejnych miejscówek odwiedzanych przez bohaterów. Jeśli chce się celować w sukces - takie tytułowe „One Piece gier wideo” - trzeba to zaimplementować w swoim projekcie.
Po tych kilku godzinach zabawy jestem pozytywnie nastawiony i nie mam wątpliwości, że sprawdzę pełną wersję gry. Wam polecam czekać i wyglądać kolejnych informacji. Na ten moment nie pokuszę się o obietnice, iż mamy do czynienia z przełomowym tytułem, jeśli chodzi o adaptacje dzieła Eiichiro Ody, ale bez wątpienia może być to bardzo dobra gra - szczególnie dla fanów twórczości wspomnianego mangaki. Można powiedzieć, że odczuwam dreszczyk ekscytacji na myśl o tej premierze.
Przeczytaj również
Komentarze (13)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych