Reklama
Cyberpunk 2077

Cyberpunk 2077 - co nowego w Night City? O tym jak deweloper wyprowadził grę na prostą

Krzysztof Grabarczyk | 28.01.2023, 18:00

Działo się tego 10 grudnia, 2020 roku. Po latach cyberhajpu, przysza brutalna weryfikacja. Cyberpunk 2077 wyszedł na ostatnią prostą, już do sklepów. Premiera nie miała jednak tej samej rangi, co wydany 5,5 roku wcześniej, Wiedźmin 3: Dziki Gon. Prędko okazało się, że gra cierpi na setki przypadłości. Zaczęło się doszukiwanie powodów, szukanie winnych, reklamacje a ktoś odważny nawet wycofał grę z cyfrowej sprzedaży. Zarząd się tłumaczył, deweloper walczył o lepsze jutro dla Night City. Czy ta pozoronie nietrudna sztuka się udała? Czy Cyberpunk 2077 jest wreszcie tym, czym miał być na starcie? Popatrzmy.

Cyberhajp

Dalsza część tekstu pod wideo

undefined

Wysiadam z limuzyny Dexa. Zerkam na cyfrowy model Night City, do maksimum zikonizowany aktywnościami wszelakimi. Nie działa tutaj w żadnym wypadku frajda z eksploracji. Czasy gdy podążałem szlakiem Ziemi Niczyjej, odkrywając nowe ciekawe miejsca na własną rękę bezpowrotnie minęły. Cyborgizacja, cyberpsychoza, cyberprzestrzeń. Rzeczywistość mrocznej przyszłości, w której ciało jest jedynie powłoką dla wszczepów, bez żadnej tajemnicy odwiedzanych zakamarków miasta. Night City jest wciąż paradoksem eksploracji. Miasto jest zjawiskowe, lecz nie odkrywa niczego. Kontrakty odkrywają się na zasadzie ewolucji postaci, nie dokładniejszego zwiedzania uliczek na własną rękę. Szkoda, ponieważ takiego gadającego smartguna wolałbym odnaleźć na własną rękę niż przez pryzmat kolejnego pytajnika tylko dlatego, że wcześniej ubiłem dziesiątki grupek Tyger Claws czy innego Maelstromu.

Tak, Cyberpunk 2077 podobał mi się od samego początku. Choć model rozgrywki nie bywa tutaj skomplikowany, świat wciągnął mnie od pierwszych sekund. A ogrywałem jeszcze na PlayStation 4 Pro. Premiera gry to festiwal wielu niepowodzeń. Przynajmniej tak się przyjęło. Ukończyłem całość dwukrotnie, więc siłą rzeczy, nie można tutaj nazywać gry przysłowiowym crapem. Daleko do ideału, niedaleko do Wiedźmina 3, który sam w sobie również cierpiał choćby na niezbalansowany system rozwoju postaci. REDom uchodziło na sucho wiele. Zupełnie jakby Cyberpunk 2077 stanowił prawdziwą karę za lata utrwalania tych samych błędów. To lekcja pokory dla wszystkich. Twórcy mogą teraz wziąć sobie do serca wiele uwag graczy, natomiast gracze nie powinni stawiać na piedestale producentów wyłącznie przez pryzmat jednej serii/gry - w tym przypadku Wiedźmina. Firma co jakiś czas przedstawia nowe plany rozwoju oraz zmianę polityki tworzenia oraz promocji gier. Doszło jednak więcej o łowcach potworów, chociaż wreszcie udało się zaplanować konkretny dodatek, Phantom Liberty.

Dzień dobry, Night City

undefined

Nie było łatwo. Gra premierowo nie dawała się lubić. Decyzja o wydaniu Cyberpunk 2077 jeszcze dla starej generacji nie powiodła się. Oczywiście, zadecydowała chęć zysku, coś znacznie więcej niż sam zwrot kosztów produkcji. CD Projekt rzadko miewał szczęście do konsol, ponieważ firma od samego początku związana jest z produkcją gier dla PC. Stąd, np. pierwszy Wiedźmin nigdy nie pojawił się na innej platformie. Teraz, grę czeka druga młodość z okazji zapowiedzianego remake'a. Dużo lepiej byłoby, gdyby ten projekt przesunięto tylko na aktualną już generację konsol oraz oczywiście PC. Po serii hotfixów, mniejszych oraz większych łatek, udało się doprowadzić tytuł do jakości, która powinna byś dostępna ponad dwa lata temu. Lepiej późno, niż wcale, podobno.

Cyberpunk 2077 przypomina, że ostatnio polscy twórcy mają nie lada kłopot z międzygeneracyjną naturą autorskich projektów. Zarówno Dying Light 2 boryka się brakami technicznymi o Night City nie wspominając, aż do niedawna. Wiedźmin 3 i Dying Light w dniu premiery wyglądały bardzo przyzwoicie z uwagi braku niezbędnych kompromisów. Gdy CDPR od samego początku zdefiniowali platformy docelowe bez przełomu generacji - obyłoby się bez większych i mniejszych skandali. Marcin Iwiński nie przepraszałby za pośrednictwem wideo a Paweł Saśko nie prosiłby graczy o pomoc w konstrukcji zadań pobocznych. Ale to już było. Czy ten projekt osiągnął sukces? Bez dwóch zdań. Udało się to dzięki Dzikiemu Gonowi, który nadal prowadzi CD Projekt w szaleńczym pędzie ku odzyskaniu wizerunku nieskazitelnej firmy, przyjaznej graczom. Spotkałem się również z ciekawymi opiniami, wedle których Cyberpunk 2077 stanowi nieukończone dzieło już na etapie koncepcyjnym. To "główny zły" całej tej historii, a raczej sagi, która składa się z trzech opowieści - o niepowstrzymanym hajpie, wersji dla poprzedniej generacji, oraz tej obecnej, czyt. optymalnej. Kiedy ostatnio byliście w Night City?

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper