PSP wiecznie żywe! Dziesięć moich ulubionych gier z przenośnej konsoli Sony
Pomimo że cały czas mam w co grać i w żadnym wypadku nie powiedziałbym, że obecny rynek mnie nudzi, to bywa tak, że po prostu ciągnie mnie do dawnych czasów. Być może to po prostu miłość do nieco starszych produkcji (choć daleko im do retro), a może chęć cofnięcia się emocjami do beztroskich czasów sprzed lat. Nie wiem - pewne jest natomiast to, że warto takich głosów z własnego wnętrza posłuchać.
Ostatnio właśnie tak miałem - nie było to jednak przyciąganie po prostu do dawnych gier, a do PlayStation Portable. Choć uwielbiam Nintendo Switch, to właśnie wspomniana konsola od Sony jest moim ulubionym przenośnym sprzętem w dziejach. Dziś w wielu przypadkach odstaje, przez co nie jest tak eksploatowana jak dawniej, ale to wciąż solidny sprzęt, który może zaoferować wiele godzin fenomenalnej zabawy!
I na mocy tych wspominek chciałbym dziś wyróżnić dziesięć gier, które przez cały mój okres posiadania PSP były tymi najlepszymi. Przedstawię Wam te tytuły, do których nawet dziś jestem w stanie wracać z uśmiechem na ustach - nawet pomimo pewnych niedociągnięć, braków, czy pojawienia się zdecydowanie lepszych wersji na rynku. Nie przedłużając, oto moi faworyci z przenośnej konsoli od Sony!
Patapon
Zacznijmy z grubej rury - od jednej z najlepszych… Nawet nie gier, a serii. Wszystkie trzy odsłony Pataponów są znakomite i idealnie definiują gatunek produkcji rytmicznych. Bardzo pomysłowa mechanika, świetna stylistyka i naprawdę angażujące starcia. Jeśli jakimś cudem ominęły Was gry z tej marki, to czym prędzej nadrabiajcie. Nieważne, czy oryginały, czy odświeżenia na PlayStation 4. Zabawa będzie genialna.
GTA: Chinatown Wars
Wiem, że nie każdy jest fanem Grand Theft Auto z takiej perspektywy. Zresztą - ja sam wolę grać w formule FPP albo TPP. Niemniej, w tym przypadku kompletnie mi to nie przeszkadzało. Świetnie się bawiłem, a duża w tym zasługa genialnie napisanej fabuły, która jest przecież nieodłącznym elementem serii spod szyldu GTA. Tu nie jest inaczej, a Chinatown Wars zdecydowanie zachwycało.
SSX On Tour
W SSX zakochałem się na PlayStation 2, gdy w kultowej już dziś odsłonie mogłem śmigać na desce po ośnieżonych stokach. Na tamte czasy było to dla mnie doświadczenie niemal fotorealistyczne! Przechodząc jednak do nieco nowszej wersji - gdy dowiedziałem się, że powstała gra umożliwiająca to samo, ale w wersji przenośnej, od razu po nią sięgnąłem. To to samo, co w większej edycji, ale z możliwością zabrania ze sobą.
Loco Roco
Tu podobnie, jak miało to miejsce w przypadku Pataponów, nie chodzi bynajmniej o jedną odsłonę. Obie, które pojawiły się na PlayStation Portable, oferowały fenomenalną zabawę. Znakomity pomysł z poruszaniem planszą, zamiast postaci, okazał się przepisem na sukces. Każda plansza to kupa frajdy, niektóre zagadki potrafiły zagotować zwoje mózgowe, a satysfakcja ze zbierania wszystkich znajdziek była ogromna.
Tekken 5: Dark Resurrection
Nie wiem, czy nie jest to moja ulubiona odsłona całej serii! I to chyba najlepiej definiuje, jak ciepło postrzegam Dark Resurrection. Fabularnie zaoferowano nam coś naprawdę ciekawego (tak, Tekken ma niezłą fabułę :)), a walki to dokładnie to, za co zdążyliśmy pokochać markę na większych urządzeniach. Nigdy nie zapomnę turniejów z kumplami w szkole lub autobusach z wykorzystaniem dwóch PSP!
Mega Man Powered Up
Postaci Mega Mana chyba nie trzeba przedstawiać szerszej publice, prawda? Mówimy tu o jednej z najpopularniejszych maskotek branży gier wideo, która po ogromnym sukcesie na tej gałęzi popkultury, weszła także do innych mediów. I choć produkcji z niebieskim robotem dostaliśmy naprawdę mnóstwo, to osobiście największą słabość mam właśnie do tej z PSP. Znakomite projekty poziomów, ciekawe walki z bossami i fajne upgrade’y.
Naruto Shippuden: Ultimate Ninja Impact
Jeśli choć troszkę mnie znacie, to zapewne doskonale wiecie, że uwielbiam Naruto. A że na PSP pojawiło się sporo produkcji o popularnym żółtowłosym ninja, to przynajmniej jedna musi się tu znaleźć. I stawiam na najnowszą z serii Ultimate Ninja, która trafiła na PSP. Jeśli dobrze pamiętam, dostaliśmy około dwudziestu postaci z Shippudena, najbardziej znane areny z anime i naprawdę fajnie zrealizowane pojedynki z ogromnymi bossami.
Jeanne d’Arc
Taktyczny RPG o Dziewicy Orleańskiej musi się znaleźć na takiej liście, bo spędziłem w nim mnóstwo czasu. I powiem Wam szczerze, że cały czas żałuję, iż o produkcji jest tak stosunkowo cicho. Tak dobry tytuł zdecydowanie zasługuje na więcej uwagi, więc cały czas liczę, że pojawi się przynajmniej delikatne odświeżenie na bieżącą generację konsol. A jeśli nie… Cóż, wtedy po prostu kolejny raz sięgnę po wersję na PSP.
God of War: Chains of Olympus
Gdy w 2008 roku dostaliśmy God of Wara w przenośnej wersji, to było to prawdziwe święto. A gdy okazało się, jak dobra jest to gra, celebracja weszła na zupełnie nowy poziom. Prześwietna produkcja, która nawet dziś oferuje fenomenalną jakość. Jasne, obecnie produkcja sprzed 15 lat nie będzie już tak świeża, jak na przykład Ragnarok, ale w kontekście przedstawiciela hack’n’slashów to najwyższa półka. Polecam!
God of War: Ghost of Sparta
I na sam koniec również przygody Kratosa - tym razem jednak w drugiej i ostatniej odsłonię dostępnej na PlayStation Portable. Gra z 2010 roku zachwyciła podobnie, jak jej poprzedniczka i bez cienia wątpliwości jest jedną z najlepszych, które dostępne są na tym sprzęcie. Choć graficznie potrzebne były pewne ustępstwa, to pod każdym innym względem spokojnie możemy mówić o pełnoprawnej części całej serii.
Przeczytaj również
Komentarze (71)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych