Latanie na miotle, bujanie się na sieci… W tych grach poruszanie się było przyjemnością
W dzisiejszych czasach, gdy mamy do czynienia z grami w otwartym świecie, system szybkiego podróżowania jest czymś, bez czego nie można się obejść. Quick Travel nie tylko może, ale wręcz powinien być nieodłącznym elementem produkcji, na których potrzeby jesteśmy pchani do przemierzania ogromnych odległości i poruszania się po bardzo rozległych terenach. W końcu ile razy można chodzić tą samą ścieżką?
Cóż - zazwyczaj niewiele, bo szybko robi się nudno. Jak to jednak zazwyczaj bywa, są wyjątki! Faktem jest bowiem, że z tą monotonią można walczyć także w inny sposób, a konkretnie poprzez oferowanie bardzo satysfakcjonujące, dynamicznego i po prostu przyjemnego sposobu poruszania się postaci po mapie. Wtedy może bywać nawet tak, że Szybka Podróż gdzieś tam jest, ale wyłącznie się kurzy.
I przykładów gier, gdzie zwiedzanie świata było czystą przyjemnością przez wzgląd na to, w jaki sposób twórcy podeszli do mechanik poruszania, jest całkiem sporo. Dziś chciałbym przedstawić Wam dziesięć tych, z których ja czerpałem najwięcej przyjemności. Powody były różne - ale konkluzja zawsze jedna. Gdy odpowiednio obuduję się podróż, nie potrzebujemy przyspieszaczy i wspomagania!
Prototype
Zacznijmy od jednej ze starszych produkcji w zestawieniu, ale jednocześnie takiej, którą musiałem tu umieścić - choćby honorowo. Kapitalnie wspominam obie niezwykle brutalne odsłony serii i w dużej mierze wpływa na to dynamika poruszania, jaką oddali w nasze ręce deweloperzy. Skoki na wieżowce, niezwykle dynamiczne bieganie i naprawdę dobrze zrealizowane zwiedzanie miast akcji. Warto zagrać!
Infamous: Second Son
Czy coś tu trzeba tłumaczyć? Cóż, nie wydaje mi się - inFamous właściwie w dużej mierze opierał się na przyjemności płynącej ze śmigania po budynkach i walce z użyciem mocy, którymi dysponował bohater. A jeśli ktoś zechciałby tu umieścić którąkolwiek inną odsłonę, nie miałbym z tym żadnego problemu. Twórcy doskonale wyczuli, czego mogliby potrzebować gracze w tym zakresie. I obyśmy doczekali kolejnej części.
Dishonored
Mam słabość do tego, jak świetnie zrealizowano przemieszczanie się w tej grze. Po części dzięki nadprzyrodzonym zdolnościom, a po części dzięki elementom sztuki parkour, o której w grze z 2012 roku zadbano ze sporą pieczołowitością. Nie ma tu po prawdzie otwartego świata, ale śmiganie po kolejnych korytarzowych (mniejszych i większych) lokacjach daje naprawdę sporo przyjemności.
Just Cause 3
W przypadku tej produkcji największą siłą jest mnogość sprzętów, z których możemy korzystać. W JC4 zostało to rozwinięte jeszcze nieco bardziej ale… Cóż, mi bardziej pasowało to, w jaki sposób mogliśmy śmigać po wyspie w kultowej już dziś „trójeczce”. A może chodzi o stylistykę samego terenu i jego atrakcyjność? Nie wiem - pewnie jest to, że jeśli chodzi o tę serię, to pod względem poruszania nie ma się tu czego wstydzić.
Dying Light 2
Poruszanie się po mieście, w którym rozgrywa się akcja, przyjemne było już w pierwszej części, ale przy okazji sequela Techlandowi udało się wnieść wszystko na jeszcze wyższy poziom. Jest świetnie, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Całość zdaje się na miejscu, a parkour niebywale satysfakcjonuje - skakanie po budynkach, łapanie się poręczy i omijanie kolejnych murków to niezła zabawa.
Sonic Frontiers
Pewnie nie będzie dla Was żadnym zaskoczeniem, że gra opowiadająca o Jeżu, którego główną zdolnością jest bieganie, zrobiła to dobrze. Cóż - nie było to wcale taką oczywistością, biorąc pod uwagę sporo wpadek z ostatnich lat. Na szczęście tym razem zadbano o frajdę płynącą z biegania po dostępnych wyspach, a rozsiane za każdym wzniesieniem elementy z klasycznych gier i zręcznościowe platformy dodawały uroku.
Saints Row IV
Na początku nie ma tu wielkiej różnicy względem poprzednich odsłon, ale gdy tylko pojawiają się nadprzyrodzone moce, które później możemy dodatkowo rozwijać… Zabawa zaczyna się na nowo! I przybiera rozmiarów, jakich wcześniej w tej marce nie było nam dane odczuwać. Skakanie ponad budynkami i bieganie z prędkością Flasha to tylko kilka z wielu, które zaoferowano. Wszystko jest tu na sterydach i to świetne.
Sunset Overdrive
Do pewnego momentu to właśnie ten tytuł stawiałem jako podręcznikowy przykład tego, jak dobrze zrobić poruszanie się po świecie gry. Właściwie nawet dziś, po tylu latach od premiery, trudno się tu do czegokolwiek przyczepić. Bardzo dynamicznie, bardzo płynnie i bardzo szybko. Świetne wykorzystanie szyn i poręczy, od których w głównym mieście aż się roiło. Co więcej, korzystanie z nich w walkach również zasługuje na wzmiankę.
Hogwarts Legacy
Już po zwiastunach wiedziałem, że będzie ciekawie, ale w praktyce to coś zupełnie innego. I dopiero w momencie, gdy dostaniemy przynajmniej miotłę (nie wspominając o Hipogryfie), zabawa zaczyna się na całego, a podróże między kolejnymi punktami w okolicach Hogwartu i wszystkich wiosek stają się przyjemnością, a nie obowiązkiem. Avalanche poradziło sobie tutaj na piątkę z plusem.
Marvel’s Spider-Man
Na sam koniec moja ulubiona gra wszech czasów (o czym wspominam chyba przy każdej możliwej okazji…) i jednocześnie taka, którą traktuję jako wzór tego, jak powinno się ogarniać poruszanie w produkcjach z otwartymi światami. Właściwie korzystałem tu ze stacji metra (służyły jako punkt Szybkiej Podróży) wyłącznie do zadania i nabicia platynowego trofeum. Serio, w każdym innym przypadku bujanie się na sieciach było znacznie ciekawsze.
Przeczytaj również
Komentarze (53)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych