Najgorsze odsłony Mortal Kombat, które jednak lubimy
Mortal Kombat to już nawet nie marka, to tradycja. Serię znamy wszyscy od zarania dziejów. Dla wielu była to pierwsza bijatyka z krwi i kości (heh, dosłownie). Turniej śmiertelników począwszy od 1992 roku dostarcza graczom lepszych i nieco gorszych pojedynków. Dzisiaj weźmiemy na warsztat te drugie. Jednocześnie spróbujemy wypunktować zalety słabszych odsłon Mortal Kombat. Kolejność listy przypadkowa.
Mortal Kombat 4 (1997)
Jedna z najbardziej wyczekiwanych gier w tamtych latach. Seria pierwszy raz wkroczyła w trzeci wymiar. W związku z tym oczekiwano naprawdę wysokiego standardu. Rynek bijatyk oferował już wówczas m.in. Soul Edge czy Tekken. Przy Mortal Kobat 4 zdecydowano się na styl 2D w 3D. Zabawne, ponieważ to rozwiązanie wtedy się nie przyjęło a przecież kilkanaście lat później już NetherRealm Studio opracowało identyczną koncepcję przy Mortal Kombat 9. Co poszło nie tak? Sądzimy, że gra po prostu nie brylowała oprawą. Mortal Kombat 4 jednak wspominamy dość ciepło. Rozgrywka dawała szczyptę frajdy, postacie korzystały z broni, zaś nowi goście: Shinnok oraz Quan-Chi sprawdzili się na tyle, że pojawili się w dalszych odsłonach smoczego uniwersum.
Mortal Kombat: Armageddon (2006)
Oto przed Wami odsłona, która może się poszczycić najbogatszą ilością zawodników. Otrzymaliśmy aż 62 grywalne postacie. W dodatku do każdej mogliśmy przygotować sobie własny strój. Tytuł na tle reszty serii wyróżnia się przede wszystkim ogromem kustomizacji. Wygląd zewnętrzny to jedno. Twórcy dali graczom możliwość...kreowania własnego Fatality. Niestety, ta decyzja doprowadziła do stanu, w którym gracze stęsknili się za klasycznymi wykończenia. Ponadto, MK: Armageddon oferował niemal identyczne style dla każdej postaci. W grach tego typu to niemal zbrodnia. Punkt jednak należy się za możliwość zmiany wygląd i paletę zawodników do wyboru.
Mortal Kombat vs. DC Universe (2008)
W tym cross-overze zderzają sie ze sobą Scorpion oraz Superman. Ciężko się przyczepić do samej rozgrywki, choć zabawnie prezentuje się starcie Shao-Kahna z Flashem. Niektórzy porównują tytuł do telewizyjnego cross-overu Wojowniczych Żółwi Ninja w...świecie Power Rangers. Główną barierą w MK vs. DC Universe okazuje się cenzura. Przyzwyczajeni do widoku wyrywanych kręgosłupów, tym razem musieliśmy obejść się smakiem (i smokiem, hah). Fani nie czuli się jakby grali w pełnokrwiste Mortal Kombat. Pochwalić natomiast musimy ciekawą opowieść i gameplay. Choć pozbawiony niemal krwi, dawał frajdę i stanowił przedsmak innej serii, Injustice: Gods Among Us.
Mortal Kombat Mythologies: Sub-Zero (1997)
Z tej gry Midway zamierzało uczynić nową podserię. Stało się inaczej, gdyż projekt spalił na panewce. Czy był naprawdę takim koszmarem? Jak wskazuje tytuł, w grze kierowaliśmy poczynaniami legendarnego Sub-Zero. Gdyby tytuł spotkał się z bardziej pozytywnym odzewem, całkiem możliwe, że doczekalibyśmy się całej plejady gwiazd z własną "Mythologią". W gruncie rzeczy, dobrze byłoby dla odmiany otrzymać historię Scorpiona, prawda? Zgotowano platformer 2D, w którym zadaniem gracza było omijanie przekszód oraz klepanie kolejnych przeciwników. Pozornie nic wielkiego. Do życzenia pozostawiał sposób wykonania. Tak naprawdę twórcy złożyli poziomy z trzech poprzednich gier i ułożyli w ciąg. Rozgrywka opierała się na identycznych założeniach, skorzystano z podobnych animacji. Tytuł popadł w niesławę. Jednak, dało radę go ukończyć. Dzisiaj to prawdziwa legenda, nawet jeśli okrytą złą sławą.
Mortal Kombat: Special Forces (2000)
Po medialnym fiasku Mythologies: Sub-Zero powróciła koncepcja realizacji gry dedykowanej jednej, konkretnej postaci. Tym razem padło na Jaxa, wyposażonego w stalowe ramiona. Obsadzona w trójwymiarowej grafice stanowiła kopię legendarnego Urban Chaos. W grze mogliśmy nawet używać broni palnej. Rozgrywka nie była jednak specjalnie wymagająca, natomiast wachlarz ciosów Jaxa był dość ubogi. Kilka combosów na krzyż, do tego wspomniana broń palna. Dziwił również wybór twórców akurat tej postaci. Jax jest oczywiście dość popularnym bohaterem uniwersum, lecz dedykowana przygoda należałaby się bez wątpienia Sonyi Blade czy Cage'owi. Być może studio rozważało ten wariant, lecz grę spotkał los Mythologies: Sub-Zero. Pomimo wszystko to dość interesująca pozycja wykraczająca poza standardy marki. Taka historyczna ciekawostka.
Przeczytaj również
Komentarze (58)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych