Złote maliny - oto najgorsze filmy wszech czasów
W cieniu gali wręczenia Oscarów odbyła się jak zwykle, już 43. w historii, ceremonia rozdania Złotych Malin. Nagród od początku pomyślanych jako swoista rózga, wręczana niektórym przedstawicielom branży filmowej, którzy w danym roku zdecydowanie się nie popisali. I w tym roku wśród nagrodzonych znalazło się kilka wielkich nazwisk.
Najgorszym filmem została uznana “Blondynka” Andrew Dominika, co jest wyborem niezwykle kontrowersyjnym, nie tylko dlatego, że w stawce znajdowały się w tym roku m.in. “Morbius” czy też disneyowski “Pinokio”. Ekranizacja, niezwykle trudnej do filmowej adaptacji, powieści Joyce Carol Oatesa spotkała się z przeróżnymi ocenami, a mimo wrażenia nieomalże kompletnego chaosu, dostarczyła nie tylko wielką rolę Any de Armas, słusznie nominowanej do Oscara, ale też wiele poruszających sekwencji. Bardziej oczywiste okazały się wybory aktorskie, bo zarówno Jared Leto, Adria Arjona, jak i Tom Hanks w pełni zasłużyli na trofea, głównie jednak z uwagi na jakość produkcji, w których występowali, czy też koncepcję postaci, wykreowanych na potrzebę filmów, co tyczy się Hanksa w “Elvisie”.
Mimo obecności wspomnianego “Morbiusa”, nagrodzonego dwukrotnie, w tym roku jednak brakowało jednego filmu, który zdominowałby rywalizację, stając się prawdziwym wzorem złego kina w tym sezonie. Paradoksalnie produkcje, które w przeszłości zdobywały najwięcej wyróżnień, są dziełami pamiętanymi po latach i często się do nich wraca. Zwykle na seansach grupowych z dużą ilością alkoholu i zakąsek, ale zawsze! Dotyczy to zwłaszcza tych obrazów, które doczekały się kilku statuetek Złotych Malin.
Najdroższa mamusia - 6 Złotych Malin
Absolutny zwycięzca, czy też raczej zwyciężczyni, malinowej rywalizacji nie tylko w 1982 roku, ale również w 1990, bo wtedy otrzymała statuetkę za Najgorszy film dekady. Obraz w reżyserii Franka Perry miał być w zamierzeniu filmową biografią Joan Crawford, skupiającą się przede wszystkim na trudnych relacjach z jej dziećmi. Wyszedł z tego z jednej strony absolutnie standardowy biopic, który jednocześnie również twór niezwykle kiczowaty i fatalnie zagrany. Może to dziwić, bo w główną bohaterkę wcieliła się tu Faye Dunaway, która podeszła do tej roli niezwykle pieczołowicie, codziennie spędzając ponad trzy godziny na charakteryzację. Niestety trzeba powiedzieć, że wszystko poszło na marne, bo produkcja do dziś jest wymieniana w gronie najgorszych filmowych biografii wszech czasów.
Striptiz - 6
Fabuła filmu Andrew Bergmana to prawdziwe kuriozum, choć z drugiej strony jest on niewątpliwie nieodrodnym dzieckiem swych czasów. Pomysł na to, by obsadzić w głównej roli jedną z największych gwiazd ekranu, a następnie ją rozebrać, czy też należałoby powiedzieć, zasugerować jej rozebranie, mógł bowiem zostać zrealizowany tylko w latach 90’. O dziwo (a może wcale nie!), produkcja okazała się względnym sukcesem finansowym, przynosząc wytwórni ponad 110 milionów dolarów w box office, przy 40 milionach budżetu.
Koty – 6
Takim samym sukcesem kasowym nie mógł się pochwalić film Toma Hoopera z 2019 roku, który przy budżecie wynoszącym ponad 100 milionów dolarów, zarobił ledwo ponad 75. W tym wypadku głównym problemem wydaje się już sam fakt przenoszenia scenicznego musicalu Andrew Lloyda Webera w świat filmu, rządzący się zupełnie innymi prawami, a także dużą memiczność samego przedsięwzięcia Hoopera, którą należało przewidzieć. Zdjęcia Judi Dench, Iana McKellena, Jennifer Hudson czy Taylor Swift jako komputerowo zmodyfikowane koty zaczęły krążyć w Internecie, wywołując śmiech, a pozbawiona dramaturgii fabuła nie mogła zadowolić typowego widza kinowego. Stąd kiepskie oceny i tak dużo nagród malinowej akademii.
Kobieta samotna - 7
Nie chodzi tu na szczęście o film Agnieszki Holland z Marią Chwalibóg i Bogusławem Lindą, a o zupełnie inny twór. Obraz w reżyserii Petera Sasdy został oparty na powieści Harolda Robbinsa, którego podstawą miały być z kolei losy aktorki Jacqueline Susann. Prawa do ich realizacji otrzymała firma multimilionera Meshulama Riklisa, w tym czasie mocno promującego swą żonę Pię Zadorę, która okaże się prawdziwą ulubienicą malinowej akademii. Zadora w opinii wielu stworzyła tu bowiem jedną z najgorszych kreacji lat 80’, odtwarzając młodą pisarkę, dającą się wykorzystywać mężczyznom, po to by wkręcić się w branżę filmową. W ten sposób powstała okropne dziwo, w którym na swoje nieszczęście zadebiutował, zmarły w maju 2022 roku Ray Liotta.
Wiem kto mnie zabił – 7
Klasyk złego kina “docenianego” przede wszystkim za skomplikowaną, ale przy okazji również niezwykle nudną fabułę, której już po kilkunastu minutach nie chce się śledzić, fatalnego zakończenia, w której cała intryga jest wytłumaczona najprostszym możliwym rozwiązaniem, a także koszmarnej gry Lindsey Lohan, która w tym czasie zaczynała mieć już duże problemy natury osobistej. Aktorka nadal czeka na swoją rolę rehabilitującą, być może ktoś w końcu zdecyduje się pokazać ją w innym świetle.
Bolero - 7
Obraz z 1984 roku przynosi cenną naukę, właściwie wszystkim mężom na całym świecie. Chcąc oddać hołd swej ukochanej żonie należy pamiętać o tym, by nie stworzyć czegoś na podobieństwo obrazu z 1984 roku, słusznie nazywanego jednym z najdziwniejszych dzieł, nie tylko swej epoki. Jego fabuła to okropnie nudna opowieść o młodej kobiecie, napotykającej na swej drodze na coraz to nowych kochanków, którą z minuty na minutę oglądałoby się z coraz większym znużeniem, gdyby nie wszechobecny w niej kicz, sprawiający, że jest to idealna pozycja do seansu w większym gronie prześmiewców.
Gigli - 7
Martin Brest to twórca bardzo nierówny, mający na swoim koncie zarówno sprawnie zrealizowane filmy rozrywkowe jak “Gliniarz z Beverly Hills” czy “Zdążyć przed Północą”, jak i dużo bardziej kontrowersyjne “Zapach kobiety”, jak również “Joe Black”. Film z 2003 roku, w którym zagrali Ben Affleck i Jennifer Lopez, nieprzypadkowo jednak praktycznie zakończył jego karierę, bo nie dość, że okazał się absolutną klapą finansową (7 milionów w box office przy budżecie wynoszącym 75 milionów dolarów) to jeszcze do dziś jest wymieniany jako jedna z najbardziej nieudolnym sensacyjnych komedii wszech czasów.
Saga Zmierzch: Przed Świtem część 2. - 7
Wspaniała seria na podstawie wielkiego dzieła literackiego Stephanie Meyer zyskała miliony fanów na całym świecie, ale jednocześnie przykleiła na dobre kilka lat specyficzną łatkę do grających w niej aktorów. Tyczy się to szczególnie Kristen Stewart i Roberta Pattinsona, którzy jednak na szczęście w ostatnim czasie zrobili wiele, by widzowie kompletnie o zapomnieli o ich udziale w widowisku Billa Condona. Malinowa akademia najbardziej doceniła zaś film z 2012 roku, który zakończył sagę, otrzymując przy okazji aż siedem statuetek.
Showgirls – 8
Film - legenda, który niedawno doczekał się nawet obrazu dokumentalnego, opowiadającego o kulisach powstawania tego niezwykłego dzieła. Z jednej strony jest to absolutne arcydzieło kiczu lat 90’, które w wyjątkowo pruderyjnych Stanach Zjednoczonych mógł w tej dekadzie zrealizować tylko nie mający właściwie żadnych zahamowań holenderski mistrz. Z drugiej po latach obraz wydaje się całkiem nieźle podsumowywać ówczesny show biznes. Aż osiem Złotych Malin, w tym tytuł najgorszego filmu lat 90’ świadczą również o totalnym pogubieniu malinowej akademii, tym razem wskazującej film tak zły, że aż wspaniały, który nieprzypadkowo można dziś w Polsce zobaczyć na platformie Flixclassic, gromadzącej filmowe klasyki.
Bitwa o Ziemię – 9
Ekranizacja powieści Rona Hubbarda od początku swej realizacji miała pod górkę, przede wszystkim ze względu na osobę pisarza. Hubbard nie jest rzecz jasna zwykłym twórcą literatury science fiction, a założycielem ruchu scjentologów, dlatego też gromadzenie funduszy na ten film było niezwykle trudne. Wielu ludzi bało się bowiem, że ewentualny sukces tego filmu będzie prawdziwą trampoliną dla samej quasi-religii, ale tuż po premierze wszyscy zrozumieli, że wszelkie tego typu obawy były przesadzone. Widowisko można bowiem traktować wyłącznie w kategoriach najgorszej reklamy wszech czasów. Nic się tu bowiem nie zgadza, łącznie z kuriozalnym scenariuszem i prześmiesznymi kostiumami, straszącymi całkiem dobrych przecież aktorów, którzy tu wystąpili (Whitaker, Travolta, Pepper) pewnie po dziś dzień. Reżyser tego filmu Roger Christian, pracujący wcześniej jako scenograf przy “Obcym” i “Gwiezdnych Wojnach”, zrealizował później tak różne filmy jak nieudany horror “Więźniowie Słońca”, jak i religijne “Jezus i Maryja”.
Jack i Jill – 10
Absolutnego malinowego rekordzistę można obecnie zobaczyć na Netflixie, czego - mimo osobistej słabości do złego kina - jednak nie polecam. Do dziś trudno bowiem powiedzieć na czym właściwie polega fenomen tej dość kiepskiej komedii, która okazała się nawet względnym sukcesem w box office (niemal 150 milionów dolarów przy 79 milionach budżetu). Opowieść o spotkaniu tytułowych bliźniaków bywa wyjątkowo czerstwa, kilka razy przekracza granicę dobrego smaku, ale absolutnie nie wyróżnia się pod tym względem in minus na tle innych podobnych tworów. Bez wątpienia stanowi jednak przewrotne ukoronowanie kariery komediowej Adama Sandlera (grającego tu obie tytułowe postacie), od czasu do czasu dającego znać o swym sporym talencie, a także prowokuje do przecierania oczu ze zdumienia, przy okazji formułowania dramatycznego pytania: “To naprawdę Al Pacino?!”.
Przeczytaj również
Komentarze (55)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych