Graliśmy w Minecraft Legends na specjalnym, przedpremierowym pokazie w Berlinie! Sprawdźcie nasze wrażenia
"Minecraft" z prostej graficznie i koncepcyjnie gierki o kopaniu dziur w ziemi i budowaniu stał się światowym fenomenem, jedną z najważniejszych gier wszechczasów, tytułem znanym każdemu dziecku, dostępnym w formie cyfrowej, jako Lego, na zeszytach, długopisach, plecakach, do przytulania. Mój syn ma nawet lampkę w kształcie mojangowej pochodni! Gra Marcusa Perssona nie była w pełni oryginalna, on sam zainspirował się wypuszczonym w 2009 "Infiniminerem". Jego koncepcja była jednak lepiej doszlifowana, pełniejsza. I to był i wciąż jest kluczowy czynnik odpowiadający za jej sukces. To jedna z tych gier, które nigdy nie zostaną skończone - kreatywne głowy nieustannie pracują nad kolejnymi jej ulepszeniami, nowymi mechanikami, blokami, mobami. Naturalnym rozwinięciem tej idei jest popchnięcie core'owej koncepcji i stylistyki "Minecrafta" w nowe gatunki, jako wygodny, łagodny sposób zaprezentowania ich nowemu pokoleniu graczy. Tak dostaliśmy jakiś czas temu dungeon crawlera dla najmłodszych ("Minecraft Dungeons"), a już w tym miesiącu Microsoft wypuści na wszystkie wiodące platformy podobnie przyjazną młodym graczom strategię czasu rzeczywistego, "Minecraft Legends", którego mieliśmy okazję sprawdzić niedawno w berlińskim oddziale firmy.
Krótkie intro prezentuje krainę gdzieś w świecie Minecrafta. Znajomo wyglądające zwierzaki i ludzie egzystują harmonii, kiedy nagle zostają zaatakowani przez chmarę piglinów. Trzy boskie istoty, zwane Knowledge, Action i Foresight (gra będzie miała pełną polską wersję, ale ja testowałem wersję angielską) dostrzegają co się dzieje i wyruszają szukać pomocy do innego świata, gdzie znajdują Ciebie, drogi graczu, wesoło kopiącego kolejny tunel w poszukiwaniu diamentów, czy innych bogactw. Zostajesz poproszony o pomoc i już chwilę później możesz zaczynać zabawę!
Minecraft Legends automatyzuje znaczną część tego, z czego słynie klasyczny Minecraft, tak aby gracz mógł skupić się na nowych mechanikach i sednie całej zabawy
To znaczy zaraz po ukończeniu krótkiego samouczka, w którym wspomniane bóstwa zaprezentują Ci podstawy zabawy. Świat przemierzamy na wierzchowcu - najpierw na koniu, lecz w trakcie zabawy możemy znaleźć trzy inne stworzenia, o bardzo odmiennym zestawie umiejętności. Na przykład żuk pozwala bez problemu bić wrogów znajdujących się wyżej niż my. Klikając lewą gałkę aktywujemy automatyczny galop (nie rozumiem, czemu ktokolwiek miałby nie mieć go cały czas włączonego), przycisk A na padzie od Xboxa pozwala skakać, a B atakować. Tej ostatniej akcji nie będziemy jednak zwykle wykonywać w pojedynkę. Otóż od samego początku towarzyszą nam przyjazne duszki - jednego z nich fani "Minecrafta" mogą kojarzyć jako nowego przyjaznego moba - Allaya - dodanego do gry po głosowaniu fanów dwa lata temu. Jeden z nich zbiera za gracza materiały budowlane z wskazanego przez nas obszaru, a drugi buduje za niego, równie, w wybranym przezeń miejscu, fortyfikacje ulepszenia, mosty, wieże obronne i wreszcie spawnery do przywoływania mobów. W jakim celu?
Otóż "Minecraft Legends" to sprytne połączenie gier typu RTS (real-time strategy) oraz TD (tower defence). Z jednej strony musimy dbać o atakowane przez pigliny wioski budując mury, wieże łuczników, czy bramy, tak aby nie dopuścić do zniszczenia znajdującej się w centrum miasta fontanny. Z drugiej sami tworzymy własną armię za pomocą wspomnianych spawnerów i zebranych podczas eksploracji świata zasobów, którą następnie zabieramy do siedlisk piglinów aby całymi dziesiątkami równać z ziemią ich siły oraz wznoszone przez nich budowle.
Gracz może rekrutować kilka rodzajów mobów. W prezentowanym fragmencie rozgrywki naliczyłem dziewięć różnych typów jednostek, lecz podejrzewam, że ostatecznie będzie ich więcej. Do wyboru dostajemy kilka rodzajów golemów, znane i lubiane creepery (zasadniczo jednostki kamikaze, ale pieruńsko skuteczne), wyposażone w łuki szkielety, czy potężnych, ludzkich wojowników z mieczami. Jeśli zdecydujemy się trzymać je blisko siebie, same będą wiedziały co robić, a my możemy się skupić na wesołym szlachtowaniu wrogów. Na wyższym poziomie trudności taka bezmyślna brawura raczej nie wystarczy, dlatego po wduszeniu prawego triggera widok oddala się, a my możemy swobodnie wybrać co mają atakować które z naszych oddziałów. Pozwala to na wprowadzenie odrobiny taktyki do całej zabawy. Możemy na przykład oddelegować część mobów do 'podgryzania' budowli wroga, samym atakując od tyłu zupełnie inne struktury albo, jeśli pozwalają na to zasoby, postawić spawner creeperów tuż obok obozu piglinów i tylko wysyłać kolejne fale aby detonowały się wraz z wrogiem i jego budowlami. Możliwości jest naprawdę wiele, co na pewno docenią fani walk PvP, choć zastanawiam się jak z dosyć ambitnym obłożeniem przycisków i kombinacji poradzą sobie młodsi gracze.
Mecze PvP w Minecraft Legends potrafią być całkiem długie i będą wymagały od graczy jednoczesnego wykorzystania wszystkich technik, których nauczy ich tryb dla pojedynczego gracza, jeśli chcą myśleć o wygranej
"Minecraft Legends" zaoferuje graczom pełnoprawny tryb PvP, w którym drużyny graczy będą biegały po generowanej proceduralnie mapie zbierając zasoby, okopując się i przypuszczając ataki na obozy wrogów. Na każdej mapie znajduje się również kilka siedlisk Piglinów, które nie tylko wymagają od gracza ciągłej uwagi, bo sami też lubią przypuścić nagły desant na jego bazę, ale są również źródłem niezbędnych surowców, pozwalających zdobyć przewagę nad wrogiem. Otóż za niszczenie ich budowli dostajemy specjalne kryształy, pozwalające nam tworzyć ulepszenia naszych podstawowych umiejętności. Dzięki nim nauczmy się pozyskiwać złoża inne niż tylko kamienie i drewno, stworzymy specjalne wieże zwiększające ilość jednostek, które możemy jednorazowo rekrutować, nauczymy się wzmacniać drewniane fortyfikacje kamieniem i tak dalej. Sprawia to, że bardzo istotnym elementem zabawy staje się współpraca - po co trzech graczy (na pokazie graliśmy w drużynach 3v3) ma biegać za tym samym surowcem, po chwili osiągnąć jego maksymalną ilość, nie posiadając za to niczego innego, kiedy jeden może szukać zasobów, drugi stawiać mury, trzeci eksplorować mapę w poszukiwaniu skrzyń, czy rzadszych zasobów. Zarówno fani rushowania, jak i mozolnego obudowywania się znajdą tu coś dla siebie, a pojedynczy mecz spokojnie może trwać i około 40 minut - choć na pewno jest to również po części zasługa faktu, że niszczenie budowli przeciwnika trwa zazwyczaj upierdliwie długo, jeśli nie zdecydujemy się posłać na nie kilku Creeperów. Po dwóch godzinach wydaje mi się, że "Minecraft Legends" może być ciekawym, łagodnym wprowadzeniem do świata RTS'ów dla młodszych i początkujących graczy, ale i ich zaprawieni w bojach rodzice mogą znaleźć tu coś dla siebie, zwłaszcza jeśli twórcy, wzorem ekipy od podstawowej, głównej wersji "Minecrafta" będą stale wspierać produkcję nowymi mobami, blokami i mechanikami.
Graficznie to wciąż niezaprzeczalnie "Minecraft", z charakterystycznym kształtem postaci i świata, znajomo wyglądającymi przeciwnikami i zasobami, choć artyści z Mojang zadbali o to aby gra posiadała swój własny charakter. Tak jak nie dało się nie odróżnić "Minecraft" od "Minecraft Dungeons" już po krótkim porównaniu nawet nieruchomych obrazków, tak i "Minecraft Legends" niezaprzeczalnie ma własną duszę. Główny projektant narracji gry, Kevin Grace (wcześniej odpowiedzialny za kształt fabuły kolejnych odsłon serii "Halo") opowiedział mi, że celowo nadali modelom postaci bardziej obłe kształty i pociągnęli całą grafikę cell shadingiem - chcieli aby gracz czuł się prawie jakby bawił się zabawkami, jakby ktoś przy ich pomocy opowiadał mu tytułową legendę tego świata, czy nawet jakby on sam tę legendę tworzył. Fakt, że łatwo będzie te modele przerobić na fizyczne zabawki też na pewno nie szedł uwadze studia. Z początku miałem grać na PC, ale komputer, przy którym usiadłem odmówił współpracy, więc dostałem Xboxa. Na pozostałych komputerach gra chodziła w jedwabiście gładkich sześćdziesięciu klatkach, podobnie jak na rzeczonym Xboxie. Biorąc jednak pod uwagę, że to wciąż zasadniczo "Minecraft", trudno aby mogło być inaczej. Pod pewnymi względami całość wygląda nawet prościej, niż oryginał, co widać choćby, kiedy przyjrzymy się blokom z bliska. Trzeba jednak pamiętać, że kamera pokazuje nam znacznie większą część akcji, niż ma to zwykle miejsce w klasycznym "Minecrafcie", a wysoce stylizowana grafika też rządzi się swoimi prawami. Świat gry na pewno sprawia wrażenie bardziej żywego - elementy natury, jak trawa, czy rośliny pozostają w ciągłym ruchu, tworząc obraz, który na nieruchomych grafikach może nie powalać, ale w ruchu trudno nie docenić pracy artystów grafików.
"Minecraft Legends" zapowiada się na przyjemną strategię dla młodszych i bardziej początkujących graczy, z którą i stare konie mogą spędzić kilka miłych chwil. Proceduralnie generowane poziomy sprawiają, że zabawa może trwać w zasadzie bez końca - choć nie jestem przekonany, czy takie rozwiązanie odpowiada mi w kontekście trybu fabularnego. Najnowszy tytuł Mojang wygląda i brzmi bardzo korzystnie, bardzo wyraźnie będąc częścią uniwersum "Minecraft", jednocześnie posiadając niezaprzeczalnie własny charakter. Czy formuła nie okaże się być zbyt repytetywna i restrykcyjna dla młodych graczy przekonamy się po premierze, już 18 kwietnia, choć wydaje mi się, że feeling i czysty fun płynący ze szlachtowania świniaków i stawiania fortyfikacji powinien przypaść im do gustu. Mi przypadł.
Przeczytaj również
Komentarze (32)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych