PS Vita

PlayStation Q Lite brzmi jak żart. I oby nim był…

Kajetan Węsierski | 14.04.2023, 21:30

Zacznę może od pewnego postulatu. Chciałbym bowiem uniknąć w komentarzach wzajemnego szczucia fanów jakichkolwiek konsol i miliona zarzutów o to, że Firma 1 zapłaciła, Firma 2 zapłaciła mniej, albo że wylewa się „fanbojstwo” Firmy 1 tudzież nienawiść względem Firmy 2. To absurdalna droga i zdecydowanie wolałbym, abyście, Drodzy Czytelnicy, odebrali ten tekst jako manifest zawodu. 

Zawodu tym, jak różne były tytuły w kontekście PlayStation Q Lite od tego, czym w rzeczywistości sprzęt ma być. Zawodu również tym, jak bardzo moje podniecenie zostało zgniecione szybkim wyjaśnieniem tematu. I na sam koniec - zawodu tym, czym sama konsola mogła i, pokuszę się o odważne stwierdzenie, powinna być, a czym w praktyce ma się okazać według wiarygodnych insiderów i dziennikarzy. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Bo jak można się czuć inaczej, będąc fanem zarówno kapitalnego PlayStation Portable (przy okazji mniej i bardziej udanych iteracji), jak i dużo gorzej odbieranego, w pewnym sensie kontrowersyjnie postrzeganego, PlayStation Vita. Cóż - po prostu lubię handheldy, a mimo setek godzin w Nintendo Switch to wciąż te od Sony wspominam najlepiej. Z PlayStation Q Lite niestety tak nie będzie. 

PlayStation Q Lite

Zacznijmy jednak od początku, a więc od tego, co w praktyce kryje się za samą nazwą - wszak mogło to komuś w minionym tygodniu umknąć. Informacja pierwszy raz napłynęła do nas od Toma Hendersona z Insider Gaming, a więc gościa, którego można uplasować naprawdę wysoko w hierarchii leakerów. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, iż to jeden z tych, którzy zdecydowanie częściej mają rację, niż się mylą. 

PlayStation Q Lite

Jak się okazuje, samo urządzenie ma być nowym handheldem od Sony, ale… Tu wchodzi mały plot-twist. Nie będzie to bowiem samodzielne urządzenie. Co więcej - nie będzie to nawet sprzęt wykorzystujący potencjał, jaki w dzisiejszych czasach daje granie w chmurze. PS Q Lite ma bowiem zaledwie wykorzystywać funkcję Remote Play, która dostępna jest na PlayStation 5. Pewnie obiło Wam się o uszy, w ostatnich miesiącach korporacja sporo o tym wspominała. 

Oznacza to w praktyce, że do korzystania z ujawnianego sprzętu potrzebna będzie konsola nowej generacji od Sony. Idąc dalej - rozgrywka ma śmigać w 1080p i stałych 60 klatkach na sekundę (oczywiście z wymaganym stałym i po prostu dobrym połączeniem internetowym), a samo urządzenie wyglądem powinno przypominać kontroler DualSense, ale z „8-calowym ekranem dotykowym LCD” na samym środku.

Gwoli dokończenia szczegółów - PlayStation Q Lite dopiero powstaje i znajduje się w fazie testów, więc wciąż może jeszcze przejść mniejsze i (co mniej prawdopodobne) większe zmiany. Powinien jednak zadebiutować jeszcze przed premierą PlayStation 5 Pro, którego doczekamy pewnie prędzej za kilka lat, aniżeli za kilka miesięcy. No. Tak właśnie się to na ten moment prezentuje. I niestety brzmi jak nieśmieszny żart. 

Co jest nie tak? 

Nie chcę, by zabrzmiało to nazbyt ofensywnie, ale dużo szybciej byłoby napisać, co w tym wszystkim jest „ok”. Osobiście mam z tym jednak dużo problemów - głównie przez wzgląd na to, iż liczyłem na coś zupełnie innego. Wszak w obecnym wydaniu dostaniemy przecież zaledwie przenośny ekranik, na którym będziemy mogli grać z wykorzystaniem połączenia z PlayStation 5 w gry, które są nań dostępne. 

Przypomina Wam to coś? No właśnie - smartfon. Przecież obecnie możemy robić dokładnie to samo i na większości urządzeń mobilnych, które na co dzień nosimy przy sobie. Ktoś zapewne odburknie, że za większy komfort można zapłacić. I jestem skłonny się z tym jak najbardziej zgodzić - to jedna z lepszych inwestycji w takim przypadku. Obecnie mamy jednak tak szeroką ofertę różnego rodzaju przystawek do smartfona, że możemy dobrać idealną dla siebie. 

A cenowo zapewne wyjdziemy na tym lepiej, bo nie oszukujmy się - już z samego opisu można odnieść wrażenie, że Sony przygotowuje coś nastawionego na największych fanów i promowanego jako swego rodzaju ekskluzywny przedmiot. Dla mnie brzmi to dużo bardziej jak sprzęt przeznaczony do zabawy z Remote Play, aniżeli konsola przenośna. A nie tego oczekiwałbym po PlayStation. 

Jakby tego było mało, osobiście zawsze bardzo mocno doceniałem gry na wyłączność dla przenośnych konsol od Sony. Zresztą - nawet w przypadku Nintendo właściwie od święta zdarza mi się sięgnąć po te, które dostępne są na „większych” sprzętach. Te tworzone z myślą o przenośnych urządzeniach mają w sobie bowiem ten czar i po prostu dają do zrozumienia, że doznania płynące z nich zostały skrojone właśnie pod to. 

Podsumowując… 

Koniec, końców… Kto ma kupić, ten i tak kupi. Mnie cena (która spokojnie będzie czterocyfrowa), wymagania do działania i niewielki sens odrzucają. I po prostu nie chcę kryć swojego zawodu tym, iż spodziewałem się przynajmniej przenośnej konsoli z bebechami na bazie minionej generacji (która mogłaby być sporym sukcesem), albo mini hand-helda do produkcji z PS1 i PS2 (również szansa na hit). 

Koniec końców dostaniemy… Skok na kasę. Małą ciekawostkę dla nielicznych i urządzenie dalekie do rzucenia rękawicy konkurencji z okrzykiem „patrzcie i uczcie się”. Wydać taki sprzęt i to jeszcze po tym, jak Valve odniosło ogromny sukces dzięki swojemu Steam Deckowi? Nie widzę tutaj przełomowego ruchu. Ale być może się mylę. Chciałbym się mylić i mam nadzieję, że kiedyś cofnę te słowa. 

Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper