Graliśmy w The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom. Gra zapewni nowe doświadczenie - szykuję się na hit
Nintendo zaprosiło naszą redakcję na przedpremierowy pokaz The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, podczas którego mogłem doświadczyć wszystkich najważniejszych nowości przygotowanych przez Japończyków. Twórcy postawili na wielką kreatywność i to naprawdę może się udać.
W drodze do europejskiego oddziału Nintendo byłem przekonany, że The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom zmierzy się z naprawdę wielkim wyzwaniem. Jest to kontynuacja jednego z największych hitów ostatnich lat, co przynajmniej na papierze powinno nałożyć na twórców presję. Jak się jednak okazuje – Japończycy wpadli na genialny pomysł, by rozbudować The Legend of Zelda: Breath of the Wild i... to ma naprawdę sens. Deweloperzy z jednej strony nie rewolucjonizują podstaw, ale zapewniają graczom gigantyczne narzędzia, dzięki którym tytuł od pierwszej chwili daje ogromny powiew świeżości. Będziecie bardzo pozytywnie zaskoczeni.
Nie obawiajcie się w tym tekście najmniejszych spoilerów – Nintendo skupiło się na pokazaniu nowych zabawek, które Link otrzyma w swoje ręce i cały pokaz był pozbawiony fabularnych szczegółów. Twórcy skupili się na podstawach, które zmieniają naprawdę wiele.
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom czerpie garściami z sukcesu poprzednika
Jeśli oglądaliście materiały z najnowszej propozycji Nintendo, to mogliście słusznie pomyśleć, że twórcy wrzucają nas do podobnego, w zasadzie tylko lekko odświeżonego świata i chcą nas kusić znanymi atrakcjami. Ja myślałem podobnie, ale wszystko zmieniło się podczas pokazu The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, ponieważ Hidemaro Fujibayashi i Eiji Aonuma potrafili na bazie wcześniej opracowanej gry zapewnić masę nowych doświadczeń.
Nie jest jednak sekretem, że The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom wygląda niemal identycznie, jak poprzednik – trudno tutaj mówić o poprawie pod względem grafiki, bo choć deweloperzy skupiają się na potencjalnie mocniejszej platformie (gra nie trafi już na Wii U), to jednak opracowane systemy nie pozwoliły zespołowi na szaleństwa. Trudno też oczekiwać, by hybrydowy sprzęt z 2017 roku potrafił zdziałać cuda – należę do grona graczy, którzy czekają już na nowe urządzenie Big N.
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom prezentuje się dobrze – na pokazie miałem okazję grać na dużym telewizorze i niejednokrotnie przystanąłem na chwilę, by obserwować, jak słońce rozchodzi się po kolejnych latających wyspach lub dociera do następnego obozowiska wrogów. Już w 2017 roku gra Nintendo potrafiła zachwycić skalą, a dzięki znaczącej rozbudowie przestrzeni – nadciągająca pozycja z łatwością przyćmi The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Podniebny świat opracowany przez deweloperów znacząco rozszerza mapę i zapewnia mnóstwo nowych miejsc do odkrywania.
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom stawia na kreatywność w eksploracji...
Pierwsza konkretna prezentacja rozgrywki z The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom pokazała, czego tak naprawdę możemy się spodziewać, ale dopiero chwycenie kontrolera w dłonie i rozpoczęcie rozgrywki zapewnia odpowiednie doświadczenie, ponieważ możemy dokładnie zrozumieć, co deweloperzy przygotowali.
Nintendo podczas pierwszej sesji pozwoliło dziennikarzom sprawdzić nowe zabawki Linka i w trakcie testów najczęściej wykorzystywałem Ultrahand, ponieważ za pomocą tej mechaniki możemy chwycić niemal wszystkie dostępne elementy otoczenia, przenosić je lub ze sobą łączyć. System pozwala bardzo swobodnie obracać przykładowo kawałkiem drzewa lub kamieniem i wystarczy dosłownie sekunda, by tworzyć różne konstrukcje. Zabawa nie kończy się na samym chwyceniu kilku elementów, ponieważ Link wykorzystuje specjalne przedmioty, które pozwalają mu... napędzać konstrukcje i wprawiać je w ruch. Przykładowo wiatrak umożliwia podnoszenie lekkich przedmiotów, ale już cztery połączone ze sobą narzędzia mogą wznieść w powietrze nawet kamień. Nic nie stoi na przeszkodzie, by w trakcie tworzenia wykorzystywać przykładowo rakiety, które choć posiadają bardzo dużą moc, to jednak szybko wyczerpuje się ich bateria – w rezultacie przedmiot się niszczy i musimy rozpocząć budowę od początku. Główny bohater serii może korzystać z dodatkowych akumulatorów, by za ich pomocą wydłużyć działanie stworzonych konstrukcji.
Deweloperzy nie zapewnili mi wglądu we wszystkie zabawki Linka, jednak w trakcie testów bez problemu stworzyłem latającą tratwę, podniosłem wielki głaz, który następnie wystrzeliłem w powietrze, by ostatecznie napędzać jego lot za pomocą balonu i ognia, a podczas zabawy opracowałem nawet wirującą konstrukcję... po co? W zasadzie nie wiem, ale chciałem po prostu sprawdzić, czy takie cudo może faktycznie działać. I zdaję sobie sprawę, że takie łączenie poszczególnych elementów zapewni graczom sporo frajdy, ponieważ tutaj nie chodzi o budowanie konstrukcji dla samego tworzenia – to dzięki nim będziemy odkrywać świat.
Na pokazie chwyciłem dwa rzucone na ziemię wagoniki i dzięki Ultrahand nie tylko połączyłem je ze sobą, ale postawiłem na torach, by następnie dorzucić rakietę – w ostateczności mogłem liczyć na bardzo szybki transport. Podczas testów do wielkiego elementu dorzuciłem ster, dwa wiatraki i następnie stworzyłem lotnię – za jej pomocą szybowałem pomiędzy lewitującymi w powietrzu wyspami. Gracze jednak będą często uczyć się na błędach, o czym bardzo dotkliwie przekonałem się podczas rozgrywki, bo gdy pierwszy raz zaprojektowałem taki pojazd, to zamontowałem tylko jeden silnik, któremu brakowało mocy i cała moja konstrukcja zaczęła z impetem spadać na ziemię... jak zareagować w takiej sytuacji? Tutaj przydaje się Recall.
Pod tą nazwą kryje się nowa mechanika, z której Link będzie często korzystał. Główny bohater może odwrócić ruch przedmiotu i przykładowo sprawić, by upadająca z powodu zbyt małej mocy lotnia wróciła na miejsce startu. Recall pozwala w prosty sposób przykładowo zawrócić stworzoną i rzuconą na tory kolejkę, ale łatwo także w ciekawy sposób połączyć zdolności – za pomocą Ultrahand chwyciłem deskę, przeniosłem na górę skarpy, a następnie odłożyłem na ziemię. W kolejnym kroku stanąłem Linkiem na elemencie, wykorzystałem Recall i przedmiot wrócił, a mój bohater dostał się na z pozoru niedostępną miejscówkę. Połączenia zdolności i elementów świata będziemy odkrywać podczas całej rozgrywki w The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom – szczytem mojej kreatywności podczas pokazu było ominięcie za pomocą latającej deski wielkiego oddziału wrogów. Niby nie musiałem się męczyć, ale... ze względu na Fuse chętnie stanąłem do walki.
The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom pozwoli nam kombinować podczas pojedynków
Deweloperzy w ciekawy sposób za pomocą nowej mechaniki odświeżyli także starcia, ponieważ teraz bez przeszkód wykorzystamy zebrane surowce lub elementy otoczenia, by zdobyć niezbędną przewagę. W The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom wystarczy przycisnąć jeden przycisk, by rozbudować możliwości strzały i przykładowo sprawić, że nasza amunicja spali lub zamrozi wrogów – szybko przekonałem się, że Ultrahand idealnie nadaje się do ustawienia kilku wybuchających beczek na drodze hordy wrogów, by następnie za pomocą ognistej strzały wyrządzić wielką eksplozję. Tutaj jednak pojawia się mały problem samej platformy – w niektórych momentach czułem, że urządzenie potrzebuje dodatkowego tlenu lub przynajmniej garści mocy. Trudno mi jednak powiedzieć czy spadki animacji zostaną wyeliminowane na premierę.
Fuse zapewnia opcję tworzenia nie tylko lepszej amunicji do łuku, ponieważ w The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom możemy także rozwijać możliwości broni białej czy też nawet tarczy. Teraz bez przeszkód chwycicie pozostawione przez oponentów części, by za ich pomocą znacząco poprawić moc przykładowo miecza lub wytrzymałość tarczy. Na pokazie biegałem obok gigantycznej, metalowej kuli, która okazała się prawdziwym zbawieniem – miałem problem z większą grupą wrogów, więc na początku za pomocą Ultrahand rzucałem przedmiotem i tym samym wyeliminowałem mniejszych przeciwników. Problemem okazał się większy kolos, więc w tym wypadku wykorzystałem Fusę i dokleiłem kulę do miecza – w rezultacie? Wystarczyło kilka ataków, by oponent wąchał kwiatki od spodu. Innym razem do broni dorzuciłem ziejącą ogniem zabawkę, więc przygotowałem widowiskowy miecz, a gdy ten sam element połączyłem z tarczą to stworzyłem giwerę miotającą palącym wrogów płomieniem.
W tekście już kilkukrotnie wspomniałem o nowych urządzeniach takich jak rakiety – w The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom podczas walki oraz eksploracji zdobywamy nowy surowiec i to właśnie za jego pomocą możemy otrzymać losowe przedmioty do tworzenia konstrukcji. Wystarczy tylko zebrać materiał i wymienić go w specjalnych budynkach.
W podróżowaniu po świecie oraz nawet w walce pomaga jeszcze Ascend – jest to umiejętność, dzięki której znajdując się w przykładowo jaskini możemy wzbić się w powietrze i przeskoczyć na sufit, by następnie przebić się przez głaz i móc wyjść na zewnątrz. System odświeża eksplorację i może w ciekawy sposób wpłynąć na wiele kłopotliwych momentów, ale skill przydaje się nawet podczas starć – w trakcie jednej z sekwencji miałem okazję uciekać przed grupą wrogów, więc wykorzystałem Ascend, by przedostać się na znajdującą się nad głową Linka kładkę. System nadaje się też do zwiadu, ponieważ czasami będziemy mogli wejść do przykładowo jaskini, skorzystać z umiejętności, by sprawdzić, jakich wrogów możemy spodziewać się na wzgórzu.
Podczas ostatniej sesji pokazu The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom otrzymałem zadanie od przedstawiciela Nintendo, by dostać się na jedną z latających wysp – lokacja znajdowała się tak daleko, że prawie jej nie widziałem. W tym momencie rozpoczęła się prawdziwa zabawa, bo podłączyłem do wielkiego głazu dwie rakiety, dzięki którym konstrukcja wyfrunęła w powietrze i mogłem dostać się do pierwszego przystanku. W następnym kroku walczyłem z przeciwnikiem, który... strzelał do mnie potrzebnymi do wykonania misji rakietami. Szybko zatłukłem rywala i dzięki temu mogłem wykorzystać amunicję do opracowania następnego transportu, ale wpadłem na inny pomysł – stworzyłem latającą za pomocą powietrza tratwę. Maszyną nie mogłem jednak trafić do miejsca docelowego, więc wzbiłem się na bardzo dużą wysokość i następnie wykorzystałem spadochron, by dolecieć do miejscówki. Tutaj pojawił się problem, bo na początku nie wiedziałem, jak zrealizować kolejne urządzenie, jednak wystarczyła chwila, by stworzyć lotnię – za jej pomocą dotarłem do ostatecznego celu. W tym miejscu spotkałem się z ciekawą zagadką środowiskową, za pomocą której otworzyłem drzwi do świątyni.
Nintendo nie zawiedzie?
W trakcie rozgrywki zdałem sobie sprawę, że Japończycy stworzyli podstawy, dzięki którym społeczność przez wiele miesięcy po premierze będzie odkrywać nowe pomysły na pokonanie rywali oraz efektowniejszą eksplorację świata. W pewien sposób fanów ograniczać będzie ich własna wyobraźnia, bo nawet na wydarzeniu miałem okazję za pomocą balona i drewna stworzyć latającą tratwę – jeden z przedstawicieli Nintendo był przekonany, że to nie może się udać i został (identycznie jak ja!) bardzo pozytywnie zaskoczony odkryciem. To właśnie w tym miejscu tkwi jeden z najważniejszych elementów gry japońskiej korporacji.
Zaprezentowane materiały zwiastują ekscytującą oraz zróżnicowaną opowieść i choć w tym temacie nie mogę się za wiele wypowiedzieć, to jednak wiem, że pod względem gameplayu The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom może zachwycić. Nie spodziewałem się, że kilka potencjalnie prostych mechanik tak dobrze wpłynie na zabawę.
Jest to ciekawe doświadczenie, ponieważ deweloperzy w zaskakująco udany sposób wykorzystali stworzone fundamenty – w końcu już wcześniej zbieraliśmy przykładowo materiały z przeciwników lub różne rośliny, a teraz możemy za ich pomocą opracować nową amunicję do łuku, poprawić wytrzymałość tarczy lub rozbudować możliwości miecza.
Jest jeszcze zbyt wcześnie, by wydawać ostateczny wyrok, ale The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom jest dla mnie zaskakująco dużym, pozytywnym zaskoczeniem i jestem pewien jednego – fani Linka będą zachwyceni jego nowymi sztuczkami.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (134)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych