Te gry zachwyciły mnie na pokazach, a premiera zweryfikowała nadzieje…
Od dziecka wpaja się w nas przeświadczenie, iż książek nie należy oceniać po okładce. Cóż, idąc nawet dalej, nie ma sensu oceniać ich po samej zapowiedzi, którą wypuści autor lub wydawnictwo odpowiedzialne za jej promocję oraz dystrybucję na terenie danego kraju. Mimo wszystko bardzo często lubimy to robić. I to niekoniecznie w odniesieniu do książek, a wielu innych tworów kultury popularnej.
Mamy słabość do opiniowania jeszcze przed premierą. A biorąc pod uwagę, iż jesteśmy na portalu, który w największym stopniu (bo nie całkowicie, jak się jakiś czas temu utarło ;)) poświęcony jest grom wideo, warto przejść właśnie na tę gałąź. Nie jest bowiem tajemnicą, iż często dobry pokaz jest w stanie przekonać nas do jakiegoś tytułu. Ba! Jest w stanie sprawić, że wiele osób rzuci się na przedpremierowe zamówienia!
I choć czasem okazuje się to dobrą decyzją, albowiem zanurzamy się w cudownych światach już w dniu premiery, bez stresu związanego z tym, czy nasza produkcja będzie dostępna w sklepie (zakładając, że nie sięgamy po cyfrowe kopie), to niekiedy praktyka znacznie odbiega od teorii. Albo inaczej - rzeczywisty stan gry różni się od wodotrysków prezentowanych nam na zwiastunach i materiałach z rozgrywki. A dziś zaprezentuję Wam dziesięć takich produkcji.
Fallout 76
Pierwsze pokazy tej produkcji były epickie! Pełne serwery, masa zabawy i znakomicie zaprojektowane tereny pod ogromną przygodę multiplayer. Po samej premierze okazało się, że to był jeden wielki bałagan z błędami, brakiem treści, beznadziejnym zarządzaniem i problemami z serwerami. Ludzie byli zaskoczeni i rozczarowani, a wszystko dość szybko zaczęło umierać.
Mafia III
Pierwsza Mafia była w moim przekonaniu naprawdę dobra. Druga - nawet lepsza i do dziś stanowi czołówkę, jeśli chodzi o klimat, który oferowała. Nic więc dziwnego, jak bardzo wyczekiwano trzeciej odsłony i jak mocny był to zawód, gdy po debiucie okazało się, że daleko jej do rozmachu prezentowano podczas pokazów. Denne mechaniki walki, powtarzalne misje i nieangażujące dialogi. A szkoda.
Star Wars Battlefront (2015)
Trzeba powiedzieć sobie wprost, że do czasu Star Wars Jedi: Fallen Order, mieliśmy kilka lat srogiego przestoju w kontekście gier z uniwersum Gwiezdnych Wojen. Wiele osób pamięta jednak zapewne, że tym, czym okazał się “Upadły Zakon”, miał być “Battlefront” z 2015 roku. Tak przynajmniej można było sądzić po obietnicach i pokazach. Koniec końców dostaliśmy rozwodnioną grę z denną i krótką kampanią oraz licznymi brakami w zawartości.
Mass Effect: Andromeda
Pierwsze zapowiedzi? Kosmiczna "podjarka" dla fanów oryginalnej trylogii! Każdy kolejny? Coraz większy lęk i wątpliwości, ale wciąż stosunkowa ciekawość, która mimowolnie rozwijała się w sercach wielbicieli, albowiem nadchodził przecież kolejny Mass Effect! Po premierze dostaliśmy… Koszmarną powtarzalność misji, animację postaci jak sprzed kilku lat i dialogi, które nie dorastały do pięt tym, z których zasłynęła marka.
Aliens: Colonial Marines
Ta wyczekiwana gra ta wzbudziła zachwyt fanów filmów o Obcym dzięki naprawdę imponującym pokazom, które prezentowały nam intensywną akcję i atmosferę rodem z najlepszych survival horrorów. Ale po wydaniu, okazało się, że tytuł cierpi na wiele błędów, brak różnorodności wrogów i słabą grafikę. Dokładając do tego słabą i bardzo przewidywalną fabułę, dostajemy przepis na wtopę…
No Man's Sky
Takich obietnic, jakie rzucali w stronę graczy deweloperzy, nie pamiętam wielu. To mogła być przełomowa produkcja w ramach otwartych światów i iście kosmiczne doznania, na które czekaliśmy od wielu lat. Rozgrywki prezentowane przed premierą imponowały, a zapowiedzi i pokazy działały wręcz hipnotyzująco. Koniec końców niewiele z tego wszystkiego weszło do gry. Eksploracja skopana w grze, gdzie miała być głównym filarem? To nie mogło przejść.
Na obronę twórców warto dopisać, iż oczywiście po czasie wszystko udało się naprawić i zaserwować dzieło, jakiego wszyscy oczekiwaliśmy. Chapeau bas za walkę do końca i odrzucenie próby ucieczki i odcięcia się od nieudanej pozycji.
Anthem
Ależ tę grę reklamowano, ależ było o niej głośno! Miał to być iście rewolucyjny multiplayer, który na nowo wyznaczy standardy dla gatunku, a być może nawet całej branży. Wszyscy dobrze wiemy, jak się to potoczyło. A dla tych, którzy jakimś cudem nie śledzili opinii o produkcji po premierze, warto napisać, że… Potrzebowano zaledwie kilku dni, aby zacząć tworzyć memy, iż produkcja dorzucana jest do płatków śniadaniowych. I to na promocji.
Duke Nukem Forever
Mieliśmy dostać kontynuację kultowej marki, przełożenie klasyku na czasy bliższe nam i powrót maskotki branży gier wideo. Wszystko to było nam obiecywane podczas pierwszych pokazów. Dziś wiemy już, że zapowiedzi nie mogły mocniej wyminąć się względem tego, co dostaliśmy finalnie. Archaiczne mechaniki, przestarzała grafika i infantylny humor, który już od lat nie był na czasie i bardziej wprowadzał w zażenowanie, niż bawił.
Cyberpunk 2077
Oho, jak tu było głośno… Przyznam szczerze, o czym pisałem już kilkukrotnie, iż osobiście nie uświadczyłem wielu większych błędów w ostatniej dużej produkcji CD Projekt RED i byłem jednym z tych szczęściarzy, którzy grali na PS5 i unikali największych bugów, krytycznych crushy i innych temu podobnych spraw. Nie mogę jednak w tym wszystkim twierdzić, że było dobrze. Stan gry - zwłaszcza na poprzedniej generacji - wołał o pomstę.
Watch Dogs
Na sam koniec chyba najgłośniejszy przykład tego, jak bardzo mogą różnić się wyobrażenia budowane poprzez pokazy względem tego, co dostajemy w wersji finalnej. Trzeba sobie jasno powiedzieć, że choć Watch Dogs koniec końców okazało się naprawdę udaną i całkiem ciekawą produkcją, to odbiegało od tego, jak prezentowali ją twórcy podczas słynnych prezentacji.
Przeczytaj również
Komentarze (37)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych