Filmy czy seriale? Jaką formę chłonięcia popkultury wolicie?
Żyjemy w czasach popkulturowego dobrobytu i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Jeszcze nigdy nie było pod tym względem tak dobrze i różnorodnie, a najlepiej świadczy o tym fakt, iż dziś dla wielu sposobem na radzenie sobie z nudą nie jest już samo chłonięcie treści, a po prostu selekcjonowanie ich, co może zająć naprawdę długie godziny. I to zamykając się wyłącznie w ramach jednej konkretnej branży.
Dostajemy tak wiele przeróżnych dzieł, będących przedstawicielami tak wielu nurtów, kategorii i gatunków, że da się w tym zatopić. Co więcej - dostęp do nich jest wręcz banalny. Gry wideo możemy kupić wszędzie i w każdej formie, a podobnie jest z filmami czy serialami, gdzie według uznania możemy pójść do kina na wielką premierę, albo poczekać dosłownie momencik i samemu zdecydować, czy dokonujemy zakupu na własność, czy może wypożyczymy z cyfrowych bibliotek.
Do tego wszystkiego dochodzą różnego rodzaju abonamenty i tak dalej. Sami widzicie - prawdopodobnie byłbym w stanie napisać cały tekst traktujący o tym, jak możemy dziś konsumować kulturę popularną. Dziś jednak nie o tym. Tym tekstem chciałbym zachęcić Was do dyskusji i swego rodzaju rozważań na bardzo konkretny temat… Co wolicie - oglądać filmy pełnometrażowe, czy może seriale?
Filmy a seriale
Obecnie dla wszystkich fanów ekranowej rozrywki są dwie główne opcje - filmy pełnometrażowe oraz seriale. Oczywiście mamy jeszcze produkcje krótkometrażowe, mini-seriale czy przeróżne inne podkategorie, ale skupmy się dziś na tych dwóch podstawowych, które dla wielu są zdecydowanie tymi jedynymi, które funkcjonują i określają dane formy prezentowania kultury przez wytwórnie.
Różnica jest dość zasadnicza i zdecydowanie nie trzeba jej tłumaczyć, choć z dziennikarskiego obowiązku napiszę, iż w przypadku filmów mówimy o konkretnej, złożonej i zamkniętej produkcji, która zazwyczaj trwa od 90 do nawet 200 minut (bywają odstępstwa). Jeśli chodzi natomiast o seriale (tudzież produkcje epizodyczne, albowiem będę używał tych określeń zamiennie), mówimy zazwyczaj o kilku (bądź kilkunastu, kilkudziesięciu, a nawet kilkuset) odcinkach, które łączą się w całość.
Już na pierwszy rzut oka widać więc, czym obie formuły się różnią. Każda z nich ma jakieś swoje ograniczenia, które sprawiają, że koniec końców stają się rzeczą gustu. To trochę jak z grami wideo. Dla jednych osób lepsze są zwięzłe i skondensowane doświadczenia, a inni lepiej czują się w wielowątkowych opowieściach z ogromnymi i niezwykle rozbudowanymi światami, których ukończenie zajmuje setki godzin.
Co ciekawe, coraz częściej widzimy w przeróżnych wytwórniach próby eksperymentowania z innymi formami. Właściwie seriale odnoszące sukces, które później doczekiwały się filmów, mieliśmy od dawna. Dziś natomiast dość prężnie funkcjonuje to także w odwrotną stronę, gdzie marki cieszące się wielkimi wynikami w kinie dostają własne seriale (jak choćby w ramach Kinowego Uniwersum Marvela czy świata Star Wars).
Wady i zalety
Jak jednak wszystko, tak również te dwie opcje mają pewne wady oraz zalety. Nie zamierzam jednak przesadnie rozwodzić się nad tym, które są którymi, albowiem - nie kryjmy tego - to najzwyczajniej w świecie kwestia gustów, upodobań i charakteru. Pozwolę sobie więc przedstawić to niejako ze swojej perspektywy, choć bez zbędnego zamykania którejkolwiek opcji w zero jedynkowych ramach „zła” i „dobra”.
Tak więc, pierwszym elementem, który dzieli ludzi, jest oczywiście długość. Seriale - traktowane jako całość - są po prostu dużo dłuższe. Przy tym jednak oferują budowę bardzo przypominającą rozdziały w komiksach czy też książkach. Niby wszystko jest ze sobą splecione, ale bardzo często nowy epizod to nowe otwarcie pewnych spraw (nawet jeśli powiązane jest z zamknięciem wcześniejszych).
To oczywiście sprawia, że w przypadku seriali można liczyć na znacznie więcej poruszonych wątków i mocniejsze zagłębienie się w każdy z nich. Co więcej, dużo prostsze jest rozkładanie ich w czasie. Odcinki przeważnie nie przekraczają sześćdziesięciu minut, a w dorosłym życiu dużo łatwiej wygospodarować nieprzerwaną godzinkę, niż dwie i pół. Pewnie każdy z Was doskonale zdaje sobie z tego sprawę.
Niemniej, nie dla każdego lepszą opcją będzie kilkanaście godzin jednej opowieści. Znam masę osób, które kompletnie nie czują pociągu do seriali, a są prawdziwymi maniakami kina. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że cenią sobie to skondensowanie, które sprawia, że wystarczą dwie-trzy godzinki, aby przyswoić całą fabułę. Natężenie akcji jest wtedy znacznie większe, a emocje jeszcze bardziej dostrojone.
Co wolicie?
Jak jednak wspomniałem, wszystko rozbija się tu o gusta, a także preferencje i niekiedy czas. Jestem przekonany, że wiele osób będzie miało odmienne zdanie i jestem niesamowicie ciekaw, jak wygląda to Waszym przypadku. Chętnie poznam Wasze zdanie na ten temat i dowiem się, czy użytkownicy naszego portalu bardziej cenią sobie pełnometrażowe filmy, czy może produkcje epizodyczne.
Co więcej, jeśli macie chęć, podzielcie się Waszymi ulubionymi dziełami popkultury z obu tych kategorii. Może być bardzo różnorodnie, ale właśni o to w tym wszystkim chodzi. Choć bowiem filmy oraz seriale to dwie pozornie identycznie opcje, to po zgłębieniu tematu, mówimy o niemal zupełnie różnym medium, wśród których oba wymagają innego podejścia i zrozumienia formy przekazu. Ile ludzi, tyle opinii, a my w redakcji bardzo chętnie poznamy Wasze perspektywy!
Przeczytaj również
Komentarze (27)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych