Graliśmy w Cyberpunk 2077: Widmo Wolności na PS5. Dodatek zapowiada się absolutnie epicko!
Kilka dni temu miałem wielką przyjemność wziąć udział w prezentacji dodatku do Cyberpunka. Widmo Wolności ogrywałem na PlayStation 5 i miałem niestety tylko nieco ponad godzinę, by zobaczyć jak najwięcej, ale by przede wszystkim poczuć i zrozumieć, jak wiele dobrego przygotowali mistrzowie z CDProjekt RED. Zapowiada się niesamowita historia, ale też wiele innych zmian, które w znaczny sposób wpłyną na funkcjonowanie Night City.
Chociaż pierwotnie zapowiadano dwa duże rozszerzenia do Cyberpunka, to deweloperzy postanowili zmodyfikować swoje założenia. Powstanie tylko jedno DLC, ale za to większych rozmiarów i z absolutnie potężną zawartością. Już kilka pierwszych minut dosłownie wprawiło mnie w osłupienie, a tu muszę przyznać, że im dalej, tym lepiej. Prezentację podzielono na kilka mniejszych segmentów, ale finalnie widziałem sam początek gry, dlatego nie musicie obawiać sie szczególnych spoilerów fabularnych. O to jednak zadbali także pracownicy CDP, którzy nabierali wody w usta za każdym razem, gdy tylko pytaliśmy o jakiekolwiek elementy związane z historią. To pilnie strzeżona tajemnica, ale już pierwsza godzina pokazała mi, że szykuje się opowieść znacznie lepsza niż w podstawce.
Widmo Wolności jest faktycznie ogromnym dodatkiem, trafiamy do zupełnie nowej, gigantycznej dzielnicy
Zabawę rozpoczynamy w kompletnie nowej dzielnicy Night City zwanej Dogtown, która zachwyca swoją wielkością już od pierwszych minut. To, co natychmiast rzuciło mi się w oczy, to znacznie większa liczba szczegółów i detali w samej oprawie graficznej. W pierwszych chwilach DLC trafiamy na targowisko, gęsto zaludnione, z mnóstwem straganów wypełnionych rozmaitymi produktami. Jest ich całe mnóstwo, aż za bardzo nie wiedziałem, w którą stronę mam najpierw spojrzeć. Tu i ówdzie całość przepięknie oświetlają na w pół zapalone neony, gdzieniegdzie świeci się jakaś listwa ledowa, a ludzie zajęci są swoimi sprawami. W tle widać gigantyczny, rozbity o wybrzeże tankowiec z tysiącem kontenerów, a nad głowami co chwilę latają AVki, przypominające, ze świat Cyberpunka jest jeszcze bardziej żywy niż kiedykolwiek. To właśnie ogromna liczba wszystkich szczegółów widocznych dookoła sugeruje, że wykonano wielką pracę, jeśli chodzi o samą oprawę graficzną. Lepiej wypadają wszelkie efekty oświetleniowe, cienie są głebsze, kapitalnie wygląda ogień, a postacie mają jakby lepszą mimikę twarzy. Miasto nie składa się już z kwadratowych brył, a Dogtown rozpieszcza graczy absolutnie zróżnicowaną i bardzo gęstą architekturą, fikuśną i geometrycznie niespotykaną. Grafika to pierwszy element o którym chciałem wspomnieć, bo na PlayStation 5 różnice względem podstawowej wersji są wyraźne. Grałem w trybie wydajności i chociaż zdarzały się okazjonalne spadki wydajności, to twórcy zapewniali mnie, że do premiery rozszerzenia wszystko zostanie jeszcze zoptymalizowane.
System policji jest jedną z najfajniejszych, nowych rzeczy, jaką w dodatku zobaczymy. Oczywiście działa też z bazową grą, więc rozpoczynając historię od samego początku, spotkamy na swojej drodze wszystkie nowe rozwiązania. To, co jest niewątpliwie ciekawe to fakt, że w Dogtown jest Barghest, czyli taka trochę nowa frakcja. To milicja nowej generacji, która trzyma wszystko w ryzach. Moim zdaniem, to jest jeden z fajniejszych dodatków w Widmie Wolności. Powiedziałbym, że znajdziecie tu teraz wszystkie elementy, których gracz oczekiwałby od gry kalibru AAA. Oczywiście CDP zrobił to na swój własny sposób. Im więcej przestępstw popełniałeś w bazowej grze, tym więcej zbierałeś gwiazdek sygnalizujących poziom poszukiwań, ale nie miało to jakiegoś wielkiego przełożenia na trudność rozgrywki. Widmo Wolności wygląda kompletnie inaczej. Przy najwyższym, piątym stopniu poszukiwań, faktycznie mamy poczucie, że jesteśmy ścigani. Przylatuje ogromna AV, a tam znajdziemy aż pięć różnych archetypów potężnych przeciwników. Zostali stworzeni w taki sposób, by to wyglądało niczym walka z bossem. Te postacie są dynamicznie zrzucane dookoła gracza.
To naprawdę trudni wrogowie, a rywalizacja z nimi miała w zalożeniach firmy dorównywać poziomem trudności do tego, co można znaleźć w Dark Soulsach. Tacy strażnicy przyjmują też różne strategie walki, dostosowane do klasy naszego bohatera. Przygotowany na nowo system policji znacznie lepiej pasuje do klimatów Cyberpunka. Policja ma zupełnie nowe zachowania, bo znacznie przebudowano sztuczną inteligencję. Jak strażnicy gonią gracza po ulicach Dogtown czy Night City, to potrafią zajeżdżać drogę, używając techniki zwanej "T-Bone", czyli przyciskania samochodu do ściany. Jeden będzie zajeżdżać drogę, drugi uderzy z wielką siłą, próbując powstrzymać V za wszelką cenę. Przy czwartej gwiazdce pojawiają się rozbudowane barykady, a przez cały czas widać też kompletnie nowe pojazdy, choćby opancerzony wóz policyjny potrafiący strzelać rakietami. Będzie też wielki bus wyposażony w policyjne droidy, które będą wyskakiwać na drogę atakując gracza i wpadać pod koła Twojego samochodu. Jestem niesamowicie zaintrygowany działaniem tego systemu i chętnie sprawdzę go w taktyce. Brzmi w każdym razie znakomicie.
W ustawieniach znajdziemy też trzy różne schematy sterowania do wyboru, dużo bardziej dopracowane niż wcześniej. Problemem konsolowego Cyberpunka była niewielka responsywność i dość powolne ruchy, zanim solidnie nie pogrzebaliśmy w opcjach sterowania. Gałki analogowe mozolnie reagowały na nasze polecenia. Wyeliminowano ten problem w DLC, dokładając jeszcze dwa różne schematy, dlatego myśle, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. To z mojego punktu widzenia istotna informacja, bo dużo wygodniej grało mi się teraz na padzie. Nie miałem większych problemów z walką czy celowaniem, a twórcy zadbali też o kilka dodatkowych ruchów. Mamy ślizgi, rozbudowane i zróżnicowane finiszery, a także możliwość odbijania pocisków za pomocą katany. Możemy komuś odciąć głowę bez większych przeszkód czy przebić go na wylot i odrzucić ciało na kilka metrów. Są także spowolnienia czasu i epickie bronie, których wystrzały podkręcono do granic możliwości. Możemy skorzystać z potężnej strzelby energetycznej, która w swoim dodatkowym ataku przez kilka sekund ładuje niesamowicie mocny strzał. Gdy trafimy nim wroga, zginie na miejscu.
Dogtown to trochę "miasto w mieście", z pełni funkcjonujacym ekosystemem działającym poza jurysdykcją Night City. Tutaj jest znacznie bardziej niebezpiecznie, niż w podstawce, na ulicach jest też dużo więcej ludzi, ale też i widać unoszącą się w powietrzu śmierć i pożogę. Ulice są często nieprzejezdne i wąskie, przypominające bardziej rozwiązania Europejskie niż Amerykańskie. Cały czas widzimy strzelaniny i pościgi, a nad głowami lata mnóstwo różnych pojazdów. Twórcy zadbali o to, by wszystkie wybory miały teraz duże znaczenie. Dlatego przemierzając kolejne fragmenty Dogtown wielokrotnie trafimy na momenty, gdzie będziemy musieli podjąć jakąś decyzję, która faktycznie wpłynie na resztę historii. Nie brakuje nowych broni, elementów pancerza i nieco zmodyfikowanego interfejsu (gdzie np. dużo lepiej i czytelniej przedstawione są różnice w samych giwerach). Poza tym, w całym mieście (także w Night City) pojawią się nowe aktywności - zrzuty i misje kurierskie. Te pierwsze będą dotyczyć głównie broni pochodzącej z przemytu, którą możemy w każdej chwili wykraść, zanim dopadnie do niej potencjalny nabywca. Kurierzy z kolei będą mieć za zadanie przewiezienia paczki z punktu A do punktu B, zmagając się przy tym z szeregiem komplikacji po drodze. Paweł wspomina w wywiadzie, że jedną z takich misji będzie choćby dostarczenie pojazdu w nienaruszonym stanie, ale jak to w Dogtown bywa, nie wszystko pójdzie po naszej myśli. Rozpocznie się polowanie wrogiego gangu, który będzie chciał przejąć ten wóz za wszelką cenę. Gdy dojedziemy finalnie do fixera z uszkodzonym pojazdem, ten oczywiście zapłaci, chociaż mniej niż umówiona wcześniej kwota.
DLC wprowadza też istotne zmiany w samych drzewkach umiejętności. O wiele bardziej odczuwalne są różnice klas, szczególnie w trakcie przechodzenia misji. Jako korp będziemy mieć inne możliwości poprowadzenia dialogu niż jako netrunner, a same misje są tak skonstruowane, by wykorzystać specyficzne dla danej klasy możliwości. Co istotne, twórcy dodali też kompletnie nowe drzewko rozwoju atutów Relic, które można dostosować do różnych stylów gry. Od takich opartych na skradaniu po te dla strzelców wyborowych. Mnie niewątpliwie urzekło to, że Dogtown naprawdę żyje. Tutaj wszystko dookoła zachwyca poziomem szczegółów, znacznie wyższym niż w Night City, ale na ulicach widać, jak wiele ta dzielnica przeszła. Same misje, które miałem przyjemność przechodzić, są o wiele bardziej epickie niż wcześniej. Już sam początek sprawia, że wyskakujemy z kapci, a im dalej, tym napięcie staje się jeszcze większe. No i kapitalny Idris Elba w roli agenta Salomona Reeda podkręca tempo rozgrywki i bardzo zaskakuje swoim tajemniczym charakterem.
Fabularnie dzieje się tutaj bardzo dużo, a akcja zaskakuje na każdym kroku
Cały dodatek jest szpiegowskim thrillerem, nastawionym przede wszystkim na intrygę i zaskakujące zwroty akcji. Deweloperzy bardzo niechętnie wypowiadali się o kwestiach fabularnych, nie chcąc w żaden sposób zdradzić choćby jednej ciekawostki. Nie wiem wobec tego, jak wiele godzin zajmie nam ukończenie całości i jak potoczy się historia. Nie znalazłem też odpowiedzi na pytanie, czy wrócimy do Night City, albo czy spotkamy dobrze nam znane postacie z podstawki. Wiadomo tylko, bo to już wcześniej komunikowano, że raz jeszcze będzie nam towarzyszył Johnny Silverhand, a Keanu Reeves ponownie wcielił się w te brawurową rolę, tym razem jednak z jeszcze większą ekspresyjnością, emocjami i... empatią. Mimika twarzy postaci w znacznie lepszy sposób wyraża ich odczucia i przemyślenia, co zdecydowanie lepiej buduje klimat opowiadanej historii. UWAGA, poniżej opisuję sam początek rozgrywki i delikatny zalążek fabularny, ale jeśli z jakiegoś powodu nie chcecie wiedzieć, co się wydarzy, zalecam pominąć poniższy akapit.
Na samym początku rozgrywki poznajemy Songbird, znakomitą netrunnerkę i prawą rękę Rosalind Myers (aktualną prezydentkę Nowych Stanów Zjednoczonych Ameryki). Z polecenia Songbird, przechodzimy przez zatłoczone targowisko, wspinając się po starym żelastwie na dach zniszczonego budynku. Widzimy jak Space Force One, którym podróżuje pani prezydent, zostaje zestrzelony i rozbija się w okolicy, omal nie zabijając V przy okazji. Musimy pilnie dostać się do tego statku, po drodze eliminując żołnierzy Barghestu. Po dotarciu do kryjówki Myers, przywracamy zasilanie w budynku i ustalamy strategię na dalsze kroki. Nagle dwóch nieznanych wcześniej mężczyzn włamuje się do tego pomieszczenia, a my możemy zdecydować, co z nimi zrobić. Rozpoczną się negocjacje, które określą czy będziemy mieć ciekawych sojuszników czy może dość potężnych wrogów. Od pani prezydent dostajemy rozkaz odnalezienia uśpionego agenta, który może nam pomóc dotrzeć do Songbird (wcześniej kontaktowaliśmy się z nią przez Relic, w ten sam sposób co z Johnnym). W naszych rękach ląduje też specjalna moneta, którą Samolon Reed rozpozna i dzięki temu nie zabije V, a także pojawi się w wyznaczonym miejscu, przy starym boisku do koszykówki. Spotkanie Idrisa Elby w tej roli jest o tyle emocjonujące, że aktor absolutnie doskonale tu pasuje. Chłód bijący od niego, połączony z pewnością siebie i niewątpliwie ogromnymi umiejętnościami i doświadczeniem czyni z tej postaci zdecydowanie najciekawszego bohatera wykreowanego w świecie Cyberpunka, jakiego do tej pory widziałem. Nie mogę się doczekać, by zobaczyć, co będzie dalej.
Tutaj kończymy opisywanie fabuły i samego początku rozgrywki. W Dogtown mogłem spędzić tylko godzinę, a to zdecydowanie za krótko, by móc zobaczyć choćby ułamek nowości, jakie przygotowali twórcy. Widzę jednak, że nie próżnowali przez ostatnie lata. Nowa dzielnica jest ogromna, bronie zachwycające, a fabuła od samego początku trzyma mocno w napięciu i nie pozwala na nudę. Zdecydowanie więcej tu epickich momentów (na mojej drodze zawalił się choćby gigantyczny dźwig, wzbijając dookoła tumany kurzu), dużo ciekawszych zwrotów akcji i doskonale rozpisanych postaci. Widmo Wolności może być o wiele większe od Krwi i Wina i nie mam wątpliwości, że CDProjekt RED chciał przebić tamten, niewątpliwie doskonały dodatek do Wiedźmina 3. Przeskok na konsole obecnej generacji pozwolił na dopracowanie wielu różnych elementów rozgrywki, zauważalne podkręcenie grafiki i zmodyfikowanie geometrii miasta, które teraz o wiele bardziej przykuwa wzrok swoją różnorodnością, choć przecież już Night City było oszałamiające. Widmo Wolności wchodzi jednak na znacznie wyższy poziom.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Cyberpunk 2077: Widmo wolności.
Przeczytaj również
Komentarze (140)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych