Final Fantasy VII: Rebirth - czas na otwarty świat
Summer Game Fest przysypało nas ciekawymi zapowiedziami. Final Fantasy VII: Rebirth to gwiazda show prowadzonego przez Geoffa Keighley'a. Zwiastun otwiera widmo porażki Avalanche w Midgarze. Deweloper chwyta się sztuczek, by zbić weteranów z tropu. Ilość wyprodukowanych przez społeczność analiz ostatniej zajawki FFVII: Rebirth mówi wszystko. Gra pojawi się na dwóch krążkach dopiero w przyszłym roku. Czeka nas nowa trylogia oparta na legendzie Final Fantasy VII. Wydana przed trzema laty, reinkarnacja historii osadzonej w steampunkowej rzeczywistości Midgaru, raczej przypadła do gustu publice. Czas wyjść na powierzchnię. Czas na Odrodzenie/Rebirth.
Niewiele brakowało, aby Final Fantasy VII: Remake (2020) stało się pierwszą, trójwymiarową adaptacją bogatego uniwersum klasycznej wersji. „Plan realizacji Final Fantasy VII w grafice 2D pojawił się tuż po wydaniu FFVI, lecz pomysł przepadł po dwóch lub trzech spotkaniach” - wspomina Yoshinori Kitase, reżyser oryginalnej oraz producent współczesnej wersji „siódemki". Czy jednak wtedy gra stałaby się tak gloryfikowanym przez dekady arcydziełem? To dość dyskusyjna kwestia. Rebirth to trudniejsze zadanie dla twórców. Korzystanie z tak cennego materiału źródłowego, jakim jest Final Fantasy VII, wymaga ostrożności i staranności. Scenariusz renowacji częściowo zmodyfikowano. Takie decyzje zawsze są trudne.
Więcej wszystkiego
Planeta na zewnątrz wygląda cudnie. Za czasów PlayStation gracz poruszał się na imitacji tego świata, skonstruowanej w formie trójwymiarowej dioramy, co jednak w niczym nie ujmuje oryginałowi. Ostatnio sięgnąłem po odświeżoną wersję klasyka i potwierdzam, że ta produkcja wciąż angażuje. Remake nie próbuje być ani lepszy, ani nie stara się dorównać. To inne czasy, inne mechaniki. Wspólne są kontekst historii i świat przedstawiony. Reszta jest wynikiem technologicznego postępu. Final Fantasy VII: Remake zauroczyło przepięknymi modelami postaci. Miejscami traciła jakość tekstur, co zrównoważono w wydaniu Integrade dla PS5. Rebirth pisze się wyłącznie na aktualną generację, z pominięciem starszyzny. W noworocznych pozdrowieniach Yoshinori Kitase tradycyjnie dziękował za wsparcie fanów i zaznaczył, że zrobi co w jego mocy, by tytuł ukazał się tej zimy. Wiemy już, że się nie uda. Do braku terminowości u Square Enix zdążyliśmy przywyknąć.
Większość gier z cyklu zaliczała obsuwy. Rekordzistą pozostaje FFXV, ale to materiał na sagę, którą można by rozpisać na tysiąc stronic. Tymczasem, Rebirth wychodzi na otwarte pole, w zgodzie z oryginałem. Najnowszy materiał to kilka znanych miejscówek jak chociażby planetarium w Cosmo Canyon, znajdzie się również farma Chocobo. Chwile, w których drużyna korzysta z Chocobosów, przywiodły na myśl FFXV. Jeśli bacznie przyjrzeliście się zwiastunowi, to w dolnym rogu komend dostrzeżecie funkcję „Scout". Być może to forma poszukiwania skarbów lub wykrywania pobliskich niebezpieczeństw. Sam świat to szczyt możliwości Unreal Engine. Ciężko stwierdzić, jak gra poradzi sobie w trybie wydajności. Czy deweloper naładuje mapę aktywnościami pobocznymi? To raczej pewne, biorąc pod uwagę ten aspekt w FF7: Remake. Skoro wewnątrz Midgaru zaszczepiono tyle opcjonalnych aktywności, więc otwarty świat nie pozostanie dłużny. Czekamy również na summony.
Zmiana narracji
Final Fantasy VII: Remake inicjuje multum nowych wątków. Rozwinięcie postaci Aerith, duchy, atakujący zewsząd Sephiroth. Ten kultowy antagonista nie jest już taki tajemniczy, a gracz błyskawicznie się o nim dowiaduje. Najnowszy zwiastun odkrywa znaną scenę z Nibelheimu, podczas której Tifa zostaje pchnięta mieczem przez srebrnowłosego. W tle pada jednak kontekst jej rzekomej śmierci z ręki Sephirotha. Czyżby twórcy usiłowali przekształcić wątek Tify Lockhart? Posunę się nawet do stwierdzenia, że Aerith przeżyje w tej wersji historii, natomiast Tifa pozostanie zagadką aż po sam kres opowieści. Znając oryginalną historię, zastanawiamy się jedynie co do sposobu prezentacji. Tymczasem deweloper być może szykuje grom niespodzianek. Przekonamy się o tym najwcześniej na początku 2024 roku.
Final Fantasy VII: Rebirth doda wiele od siebie. Square Enix sporo zmieniło w tej narracji. Czy sprosta oczekiwaniom? Baza fanów jest ogromna. Zdecydowana większość skupia się obecnie na Rebirth niż na szesnastej odsłonie cyklu. Z renowacjami wielkich gier często bywa tak, że szukamy głównie potknięć twórców, aby wypunktować remake w stosunku do oryginału. Remake nigdy nie może być wierną kopią. Zwłaszcza taki. W końcu niegdyś umieszczono tę wielką historię na trzech płytach CD. Teraz będą z tego aż trzy gry. Całość podsumujemy mniej więcej w 2028 roku, gdy Square Enix skompletuje współczesną trylogię Final Fantasy VII. Oczekujecie na Rebirth czy nie przemawia do Was wizja twórców? Większość zespołu piszącego grę to weterani cyklu. Warto im zaufać.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Final Fantasy VII Rebirth.
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych