Foamstars

Foamstars - czyli gdzie kończy się inspiracja, a zaczyna plagiat

Kajetan Węsierski | 22.06.2023, 21:30

PlayStation Showcase, który niejako otwierał nam czerwcowy okres prezentacji, nie sprostał oczekiwaniom fanów. Ba - pokuszę się o stwierdzenie, że zwyczajnie zawiódł wyczekujących, czego powodem było kilka spraw. Po pierwsze, daleko temu było do wpasowania się we własną nazwę. Już z założenia powinny być tam głównie gry od studiów mocno związanych z Sony, a nie wyłącznie jako deserek. 

Po drugie, wiele osób zgodnie twierdziło (a ja sam mogę się w pewnym sensie pod tym podpisać), że jakoś prezentowanych produkcji nie była najwyższa. Jasne, nie zrozummy się źle - pojawiło się kilka naprawdę ciekawych i mocnych produkcji, ale koniec końców było również niemało tych, które nie oferowały nic ciekawego albo innowacyjnego względem czegoś, co już wcześniej było. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Dość powiedzieć, że jedną z największych burzy wywołał Foamstars. Gdybym napisał tym, którzy ominęli pokaz, że Square Enix robi grę multiplayer, to pewnie w odpowiedzi dostałbym sporo ekscytacji. Jeślibym dodał, że deweloperzy czerpią od osiągnięć Nintendo i ich formuły, byłoby podobnie. Cóż, niestety tutaj na „czerpaniu” się nie skończyło, a wszystko aż nazbyt przypomina doskonale znaną serię Splatoon. 

Foamstars

Gwoli rozjaśnienia, warto napisać, czym w praktyce jest samo tajemnicze Foamstars. No, właściwie już nie tak tajemnicze, jak mógłby to zwiastować tytuł, albowiem mówimy o jednym z najczęściej oglądanych zwiastunów zaprezentowanych podczas wspomnianego w tytule PlayStation Showcase. Jak się okazuje, jest to gra od japońskiego studia Square Enix, gdzie będziemy mieli do czynienia z „bezkrwawą strzelaniną”. 

Trzeba w tym wszystkim przyznać, że ponad dwuminutowy zwiastun pokazał nam całkiem sporo, nawet pomimo faktu, że był zaledwie renderowany - o nagraniu z rozgrywki nie było początkowo mowy. Pozwolono nam zobaczyć zaledwie otoczenie, poczuć nieco klimatu i przekonać się, że jest naprawdę podobnie do głośnej serii od Nintendo, której trzecia odsłona sprzed kilku miesięcy otrzymała sporo świetnych ocen. 

Na gameplay również nadszedł czas i właściwie już po kilkunastu dniach od pokazu dostaliśmy kilka minut bezpośrednio z meczu. Nie da się ukryć, że widać tam pewien potencjał i niewątpliwie nie zabrakło kilku ciekawych pomysłów (jak na przykład śmiganie na desce podczas zabawy lub budowanie struktur z piany), ale… Koniec końców właściwie nie jest to niczym rewolucyjnym. Nie możemy mówić o przełomie w gatunku, albo nawet podgatunku strzelanin trzecioosobowych

Gdyby jednak chodziło wyłącznie o to, obok gry przeszlibyśmy pewnie na swój sposób obojętnie. Tak się nie stało, a wszystko za sprawą podobieństwa. Dość sporego podobieństwa, które na myśl szybko przywodzi serię Splatoon od Nintendo. Tak, nawet po obejrzeniu rozgrywki dało się wychwycić takie skojarzenia. Gdyby skończyło się na samym zwiastunie, można byłoby traktować to jako pewien marketing, a tak, cóż… 

Inspiracja czy plagiat? 

Działania te sprawiły, że zrodziły się dwa obozy. Z jednej strony byli ludzie, którzy zarzucali twórcom plagiat, kopię działań Nintendo i niemal domagali się nagłośnienia sprawy, twierdząc, że giganci branży rozrywkowej powinni wyciągnąć od Square Enix konsekwencje. Po drugiej stronie barykady są ludzie nieco mniej ofensywnie nastawieni, którzy starali się bronić Foamstars, podpinając to pod inspirację. 

Koniec końców warto się więc zastanowić, z czym w rzeczywistości mamy tu do czynienia. Osobiście mam wrażenie, że żadne z tych stwierdzeń nie opisuje tego, co się tam wydarzyło. Prawdą jest bowiem, że jeśli postawić obok siebie Foamstars oraz Splatoona, to jest to wyjątkowo mocna inspiracja i jednocześnie jeszcze za słaba kopia, aby podpiąć ją pod plagiat. Taka trochę próżnia między dwoma osądami. 

Ciekawie opisał to po pokazie użytkownik Inpaint na naszym portalu. Pozwolę sobie zacytować: „90% czasu designerów polegało na kombinowaniu, co zrobić, by Nintendo nie pozwało ich za plagiat Splatoona…”. I mam wrażenie, że jest to ekstremalnie trafny osąd. Co więcej, bardzo dobrze wykorzystali ten czas, albowiem faktycznie trudno mi sobie wyobrazić, aby „N” widziało tyle przesłanek, by wchodzić na ścieżkę sądową. 

W kontekście kopii natomiast nie jest za dobrze. Jasne, to ten typ gier, które najlepiej oceniań po premierze, ale siłą Splatoona jest doświadczenie deweloperów, możliwość grania przenośnie szybkich meczów, a także kolorowa (i przy tym schludna) oprawa graficzna. Niestety pod każdym z tych względów Foamstars wypada gorzej, a czerpiąc tak duże inspiracje, trzeba jednak zaoferować coś więcej, niż oryginał. 

Złe wrażenie

Być może będę się kajał i bił w pierś, ale na ten moment nie wróżę produkcji sukcesu. Chciałbym, żeby twórcy mnie zaskoczyli, albowiem bardzo lubię tego typu produkcje, nawet jeśli po czasie robią się monotonne (jestem pewnie jedną z kilku osób na świecie, które w Knockout City spędziły trzycyfrową liczbę godzin). Tu jednak nie widzę aspektów, które mogłyby sprawić, żebym sięgnął po ten tytuł kosztem Splatoona. 

Proponowanych innowacji jest tam za mało, a podobieństw za wiele, by porzucić sprawdzony produkt i na dłuższą metę oddać się czemuś zupełnie nowemu. Nie sądzę, aby skończyło się w sądzie, ale jestem jednocześnie pewien, że Square Enix będzie mierzyło się z zarzutami graczy, mniejszymi bojkotami i bombardowaniem w recenzjach. Wybrali trudno drogę, więc zapewne są tego świadomi. Jak jednak wszystko się skończy? Zobaczymy po premierze Foamstars

Źródło: Własne
Kajetan Węsierski Strona autora
Gry są z nim od zawsze! Z racji młodego wieku, dojrzewał, gdy zdążyły już zalać rynek. Poszło więc naturalnie z masą gatunków, a dziś najlepiej bawi się w FIFIE, produkcjach pełnych akcji oraz przygód, a także dziełach na bazie anime i komiksów Marvela. Najlepsza gra? Minecraft. No i Pajączek od Insomniac Games.
cropper