Te kontynuacje najbardziej mnie zawiodły… Gry, które mogłyby nigdy nie powstać
W popkulturze niezwykle popularnym zjawiskiem są kontynuacje. Mamy sequele filmów, książek, seriali, komiksów i oczywiście gier wideo. Tak, również w naszym ukochanym hobby nie brakuje przykładów rozwijania konkretnych uniwersów i opowieści o kolejne etapy. Nie chodzi tu oczywiście o poszerzanie uniwersum w poprzek (na przykład przy okazji spin-offów), ale dokładnie cegiełek do głównej osi fabularnej.
Tego typu dzieł mamy całą masę. Zazwyczaj za ich powstaniem stoją dwie kwestie - po pierwsze finansowa, a po drugie nacisk ze strony fanów. Obie są ze sobą bardzo często związane i gdy nastąpi odpowiednie „pchnięcie” wielbicieli danego tytułu, a zawodowi analitycy uznają, że zwyczajnie się to opłaci, dostajemy gry z nowymi podtytułami lub numerowane kolejnymi cyferkami. Nic nadzwyczajnego.
I o ile czasem jest to znakomita sprawa, albowiem zamiast pojedynczych projektów, mamy kultowe trylogie, genialne tetralogie i ikoniczne serie, o tyle… Cóż, czasem okazuje się, że sequel jest w stanie niemal zrujnować dokonania części, które pojawiły się przed nim. I w dzisiejszym zestawieniu chciałbym zaprezentować Wam dziesięć tytułu, które MOIM ZDANIEM, mogłyby nigdy nie powstać. Każdy z nich zwyczajnie mnie zawiódł:
Sonic the Hedgehog (2006)
W 2006 roku ukazała się kontrowersyjna odsłona gry z serii o Superszybkim Jeżu. Pomimo wielkiego oczekiwania fanów, gra okazała się mocno nietrafiona. Została skrytykowana niemal za wszystko - ze wytknięcia licznych błędów technicznych, przez niestabilność, aż po złe sterowanie oraz kompletnie przestrzelone decyzje projektowe. Chociaż zachowała charakterystyczny szybki styl rozgrywki, braki w pozostałych sferach spisały ją na straty
Star Wars Battlefront II
Druga część Star Wars Battlefront, która wydana została w 2017 roku, była przyjęta dość… Różnie. Pojawiły się nawet pozytywne głosy, które wychwalały imponującą grafikę i bitwy tworzone z niezłym rozmachem. Niemniej, było coś, czego nie dało się nie zauważyć. Uwaga - słowo klucz - mikropłatności. Okazało się bowiem, że całkowicie burzyły one bilans gry i niestety pokazały, na czym zależało twórcom najbardziej.
Banjo-Kazooie: Nuts & Bolts
Naprawdę lubię tę serię. I naprawdę chciałem polubić tę odsłonę z 2008 roku. Cóż, nie byłem jednak w stanie tego zrobić. Choć miała na siebie ciekawy pomysł i wprowadzała kilka innowacyjnych rozwiązań dla gatunku, to okazała się klapą. Wydaje się, że zbyt wiele uwagi przykuto do nowości, a nazbyt zaniedbano sam rdzeń rozgrywki. Z tego względu nie mogło być dobrze. I szkoda, że nie było.
WWE 2K20
Ujmę to tak… Jeśli jakaś część gry sprawia, że funkcjonujący od lat system rokrocznego wydawania nowych odsłon zostaje wstrzymany, to chyba nie świadczy o niej dobrze, prawda? Tak właśnie było w tym przypadku. Liczne błędy, całość zrobiona jak „na odwal” i nawet Tryb Kariery, który zawsze był sercem serii, został tu doszczętnie skopany i rozpisany niczym na kolanie. Dobrze, że wyciągnięto wnioski.
Tony Hawk's Pro Skater 5
Za co zostanie zapamiętany ten Pro Skater? Za to, że nie zdołał odtworzyć sukcesu poprzednich odsłon serii. Gra spotkała się z krytyką z powodu słabej grafiki, powtarzalności zadań oraz problemów ze sterowaniem postacią. Było mocno sztucznie i raczej mało responsywnie. Wielu fanów również narzekało na brak innowacji i świeżości, co spowodowało skrajnie negatywny odbiór wśród fanów wirtualnej deskorolki.
Crackdown 3
Trzecia odsłona serii Crackdown miała swój debiut w 2019 roku i została przyjęta niezbyt entuzjastycznie zarówno przez fanów, jak i recenzentów. Choć gra oferowała rozgrywkę w otwartym świecie, dynamiczną akcję i możliwość niszczenia otoczenia, jej braki w obszarze fabuły, powtarzalność misji i techniczne niedociągnięcia zniechęciły nawet najbardziej zagorzałych wielbicieli serii. Mieliśmy mieć jeden z flagowców Xboksa, a skończyło się tak, jak się skończyło.
Mass Effect: Andromeda
Ajajaj… Nie wiem, jak zabrać się, by opisać tę próbę kontynuacji popularnej serii gier RPG. Niestety, spotkała się ona z mieszanką opinii, głównie z powodu… Masy dziur fabularnych, nużących wątków i jakby zapomnienia o tym, co było budowane w trakcie całej trylogii. Nie był to na pewno projekt tragiczny, ale umówmy się - nic by się nie stało, gdybyśmy go nigdy nie dostali. A tak niesmak pozostaje.
Bomberman: Act Zero
Ów tytuł wydany w 2006 roku był próbą odświeżenia klasycznego tytułu z bombami. Niestety, gra nie spotkała się z pozytywnym odbiorem ze względu na swoje ciemne, postapokaliptyczne klimaty, które były całkowitą zmianą w porównaniu do kolorowych i przyjaznych barw klasyku. Ponadto, niedociągnięcia w mechanice gry, ograniczona liczba trybów i brak opcji na zabawę z bliskimi całkowicie ją skopał.
Tomb Raider: Angel of Darkness
Debiutujący w 2003 roku Tomb Raider: Angel of Darkness był kontynuacją kultowej serii przygód Lary Croft. Gra spotkała się natomiast z ogromną krytyką z powodu licznych błędów technicznych i maksymalnie pokręconej (negatywnie) fabuły. Pomimo pewnych innowacyjnych elementów, takich jak odświeżony system walki, projekt nie sprostał oczekiwaniom fanów i doprowadził do przerwy w serii. Zresztą, biorąc pod uwagę jej dalsze losy, koniec końców wyszło to na dobre. Podobnie, jak we wspomnianym WWE 2K.
Duke Nukem Forever
Na sam koniec gra, która zadebiutowała w 2011 roku po długim okresie produkcji. Projekt miał proste, ale niezwykle ważne zadanie - kontynuować popularną serię strzelanek z ikonicznym bohaterem. Niestety, gra nie dorównała swoim poprzednikom pod względem innowacyjności i jakości. Przestarzała mechanika, słabe, suche żarty i techniczne niedociągnięcia przyczyniły się do rozczarowującego odbiorcy ze strony fanów i recenzentów.
Przeczytaj również
Komentarze (45)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych