Horizon Zero Dawn

Horizon: Zero Dawn - to dopiero niepotrzebny remake

Krzysztof Grabarczyk | 01.07.2023, 10:00

Gniew graczy dosięgnął Sony, gdy ujawniono przebudowane The Last of Us. W tym kontekście, renowacja Horizon: Zero Dawn brzmi zbrodniczo. Oczywiście, decyzja należy do nas, graczy. Albo zagłosujemy portfelami, albo nie. Obecne czasy promują odświeżenia, przebudowy, a wszystko po to, by wzmocnić daną markę przy użyciu nostalgii. Ta jednak odwołuje się do czegoś, co pamiętamy z dawien dawna. Dziewicza przygoda Aloy, choć bardzo udana, dopiero co skończyła sześć lat. Insajderzy ćwierkają o jeszcze jednym, Nowym Świcie. Czy tego nam potrzeba?

Aloy, rudowłosa protagonistka Horizon: Zero Dawn, towarzyszy nam od samych jej narodzin. Cenię markę za bardzo prężnie rozwijane lore. To właśnie w Kotłach, kolebce AI, odpowiedzialnego za nowy porządek świata w grze odnajdujemy informacje o tysiącletniej przeszłości, której początki sięgają 2030 roku. Matka Ziemia znalazła się na skraju ekologicznej wytrzymałości. We znaki daje się globalne ocieplenie, zaś ludzkość inwestuje w AI reprodukujące maszyny. Przez lata trwał wyścig zbrojeń pomiędzy krajami. Wchłaniające biomasę maszyny zbuntowały się. Na ich wyłączenie potrzebowano kilkunastu miesięcy. Na ratunek dla ludzkości było już niestety za późno.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nowy Świt

undefined

Horizon: Zero Dawn w ciekawy sposób podjęło kwestię benefitów płynących z zaawansowanej, sztucznej inteligencji. Temat jest dziś bardzo gorący, biorąc pod uwagę rosnące znaczenie AI w mediach i kreatywności. Wydana w 2017 roku produkcja autorstwa Guerilla Games nie była produkcją rewolucyjną. Większość schematów zaadaptowano z gier m.in, francuskiego Ubisoftu. Zero Dawn korzysta naprzemiennie z podobnej nawigacji oraz systemu synchronizacji mapy, w którym punkty widokowe zastąpiły Żyrafy. Projekt nadrobił zapożyczenia swoim wykonaniem oraz historią. Narracja skupiła się na odmienności bohaterki, która niczym jej mentor, nie należała do żadnego z plemion.

Mathis de Jonge, reżyser gry wspominał, że studio dysponowało blisko czterdziestką pomysłów na finalny koncept. Właściwe prace ruszyły niebawem po debiucie Killzone 3. Wybrano pomysł, w którym złożona z poligonów postać toczy nierówną walkę z potężnym T-Rexem, w białej, otwartej przestrzeni. Czyli to, co ujrzeliśmy następnie w pełnej wersji gry, gdy Aloy mierzyła się z Gromoszczękami. Te walki wspominam z rozrzewnieniem. Gorzej wypadło AI ludzkich jednostek wroga. Cóż, wszystkiego mieć nie można. Według doniesień z końca ur., ktoś w Sony uznał, że jednak można. Pomysł realizacji remake'u Horizon: Zero Dawn wydaje się karkołomnym i nie do końca sensownym wyzwaniem.

Łowczyni naprzód

undefined

Powodów takie stanu rzeczy są co najmniej dwa. Pierwszym jest wciąż bardzo dobra kondycja Horizon: Zero Dawn. Gra uruchomiona nawet na bazowym PS4 wygląda i porusza się zjadliwie. Deweloper zaktualizował tytuł do standardu PS5, oferując w ramach bezpłatnej łatki poprawioną rozdzielczość oraz wydajność. Drugim z powodów jest dostępność gry na PC. Kiedy ujawniono The Last of Us: Part I, większość komentujących zgodnie twierdziła, że celem inicjatywy jest przeniesienie marki na rynek komputerów osobistych. Jak się okazuje, większość z nich miała rację. Remake Horizon miałby powstawać z ramienia innego dewelopera, bez udziału Guerilla Games. Podobnie miało być z The Last of Us: Part I, lecz Naughty Dog przejęli ten projekt w połowie produkcji.

Horizon: Zero Dawn nie potrzebuje odświeżenia. Wciąż wygląda ponadprzeciętnie. Niedawno otrzymaliśmy dodatkową zawartość do sequela, Burning Shores. PS VR 2 uraczyło nas Horizon: Call of the Mountain. Czy faktycznie potrzeba tutaj jeszcze jednego, Nowego Świtu? Remake'i nie są już taką rzadkością jak dawniej. Rzadkością jest natomiast renowacja gry z otwartym światem. Tego wyzwania podjęli się dotychczas twórcy z Bluepoint Games. Efektem ich pracy jest świetne Shadow of the Colossus (2018). Horizon: Zero Dawn nie obrosło jednak w legendę jak tytuł Fumito Uedy. A otwartych światów wszyscy pomału mają trochę dosyć.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Horizon Zero Dawn.

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper