Graliśmy w Hi-Fi Rush Wyzwania z automatu. Chai nie schodzi jeszcze ze sceny
Chai, Peppermint, Macaron oraz Korsica stworzyli „kapelę”, która namieszała w korporacyjnym światku Vandelay, i na szczęście nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Jak wypada dodatkowy refren w tym szalonym utworze japońskiego studia? Nad wyraz melodyjnie! Zapraszam do playtestu Wyzwań z automatu, nowej aktualizacji do Hi-Fi Rush.
Pod koniec stycznia Microsoft wspólnie z Tango Gameworks zaserwowali graczom nie lada gratkę, która bez żadnej kampanii promocyjnej, głośnych zapowiedzi i prezentacji materiałów zadebiutowała na rynku oraz w Game Passie – i automatycznie znalazła się na liście przebojów. Oto Chai, młody chłopak pragnący zostać gwiazdą rocka, postawił pierwsze kroki w korporacji Vandelay Technologies, gdzie przez przypadek wgrany został mu odtwarzacz muzyki, dzięki któremu zyskał widowiskowe moce!
Rytmiczna produkcja odznaczająca się kapitalnym klimatem, dopracowaną sferą wizualną i dźwiękową, a przede wszystkim przyjemnym gameplayem i lekką historią szybko skradła wszystkie światła na scenie. Recenzenci zachwalali na tyle mocno, że Hi-Fi Rush ciągle trzyma się wśród najlepiej ocenianych tytułów tego roku, Digital Foundry doceniało kwestie techniczne, a po dodaniu kolejnych nowości Bethesda podzieliła się rezultatem popularności – w ciągu 5 tygodni od zdumiewającej premiery po grę sięgnęło 2 miliony graczy. Na tym składanka jednak się nie kończy, bo deweloperzy dalej rozbudowują pozycję – dodana dzisiaj aktualizacja wprowadza między innymi dwa tryby rozgrywki.
Poczuj rytm!
Nie zagłębiając się w pierwszą zwrotkę, przystąpmy od razu do refrenu – aktualizacja Hi-Fi Rush Wyzwania z automatu rzuca nas w sam wir intensywnych, szalonych i niezwykle rytmicznych walk z hordami robotów. Na wstępie warto zaznaczyć, że nowości są przeznaczone dla tych śmiałków, którzy ukończyli główny wątek – po poznaniu historii Chaia i ekipy w kryjówce znajdziemy nowy automat do gry wprowadzający dynamiczne atrakcje.
Pierwszą z nich jest wieża doładowań, która łudząco przypomina wieżę rytmu – z tą różnicą, że nasza gwiazda rocka została przywrócona do „ustawień fabrycznych” i teraz zmierza przez 25 pięter, po drodze ubijając mechanicznych złoli oraz rozwijając szereg umiejętności. Przed przystąpieniem do walki z takimi kreaturami jak chociażby walczące z dystansu GNR-020, cechujące się zaawansowanymi technologicznie tarczami HG-OG, latające VU-TOR1 oraz kilka nowych mechanicznych potworów, stajemy w snopie światła i wybieramy zdolność. Po poznaniu przeciwników, którzy czekają na arenie, warto nieco się zastanowić, rozsądnie wybierając – są ulepszenia bardzo pomagające przetrwać nawet najbardziej zabójcze starcie, lecz wtedy mnożnik punktów będzie niekorzystny, natomiast „zabugowane” sprawności wpłyną na zdecydowane zwiększenie końcowego wyniku. Tak oto mamy możliwość skorzystania ze zwiększonego paska życia czy premii za udane parowanie – okazji do unikania ataków blaszanych potworów będzie bez liku.
W wieży doładowań Hi-Fi Rush liczą się taktyka i przemyślane wybory – co prawda, jeżeli żaden robot nam niestraszny, a z rytmicznymi combosami radzimy sobie bez mrugnięcia okiem, to powinniśmy również sprostać najnowszym misjom. Muszę jednak przyznać, że na wyższych poziomach, kiedy wrogowie dają ostro popalić, nawet wsparcie pozostałej części bandu może nie wystarczyć. Wtedy zabawa zaczyna się od nowa, ale już nasze punkty nie są tak korzystnie liczone. Wieża doładowań okazuje się niemałą przeprawą, która wymęczy nasze paluchy i zafunduje wartką akcję. Tango Gameworks dołożyło do nowego trybu dodatkowe wyzwania – nową ścieżkę, którą podążając będziemy mogli zawalczyć o dodatkowe ulepszenia. Ta przeprawa jednak nie należy do najłatwiejszych, a gwarantuję, że wyciśnie z Was siódme poty.
To jeszcze nie czas, by zejść ze sceny w Hi-Fi Rush
Zdecydowanie więcej frajdy sprawiło mi natomiast BPM RUSH!, czyli wariant, w którym mierzone jest tempo muzyki, a my stoimy nie tylko przed wyzwaniem spuszczenia bęcków całej grupie robotów korporacji Vandelay – liczy się także czas! Tempo muzyki, szybkość mechanicznych gamoni oraz ruchy Chaia będą przybierały zawrotne wartości, sięgając nawet do 200 BPM. Wygrywając kolejne akordy, i utrzymując wskazaną prędkość podążamy na następne poziomy, na których nie brakuje chętnych do zrzucenia naszej postaci ze sceny.
Kiedy przeciwnik atakuje z każdej strony nie ma czasu na myślenie – liczy się miarowe, coraz szybsze wbijanie kombinacji, wykorzystywanie specjalnych ataków i przyzywanie przyjaciół. Pojedynki są urozmaicane sekwencjami „bezpośrednich starć” z głównym robotem, w trakcie których przede wszystkim staramy się żwawo blokować coraz bardziej wymyślne uderzenia.
BPM RUSH! początkowo oferuje rywalizację na łatwym i normalnym poziomie trudności. Jeżeli jednak z palcem w nosie pozbędziecie się superszybkich mechanicznych kreatur, uzyskując notę S, to odblokowany zostanie tryb EX – mówiłam już, że w drodze do osiągnięcia maksymalnego tempa nie będziemy się nudzić? To EX podniesie walkę na jeszcze wyższy poziom i sprawi, że paluchy zapłoną ;)...
W Hi-Fi Rush Wyzwaniach z automatu ponownie dzieje się dużo – nowi wrogowie dają popalić, efekty uderzeń przebijają się przez kolejne wizualizacje udanych ciosów, z każdej strony jest kolorowo i intensywnie. Tak jak było to w przypadku głównej historii, kamera ponownie szaleje i znakomicie oddaje atmosferę mega jatki. Xbox Series X radzi sobie bez najmniejszych problemów z zawrotnym tempem walk, a w trakcie ogrywania nowej zawartości nie doświadczyłam nawet najdrobniejszych kłopotów z płynnością. Styczniowa niespodzianka Microsoftu okazała się niezwykle udanym przedsięwzięciem, a twórcy słynący z ciężkich, przerażających historii kapitalnie wywiązali się z zadania, dostarczając tytuł, który śmiało można zaliczyć do perełek Xboksa. Najnowszy patch tylko kontynuuje passę zespołu i sprawia, że chce się jeszcze więcej Chaia z szaloną ekipą.
Hi-Fi Rush Wyzwania z automatu to więcej tego samego dobra
Tango Gameworks nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa i ja to szanuję! Deweloperzy czerpią garściami z głównych założeń nowego IP, nie wymyślają koła na nowo, za to serwują zabawę, która powinna wciągnąć wszystkich fanów rocka niebojących się przywalić dopakowaną gitarą gdzie popadnie. Jeżeli godziny spędzone przy podstawowej wersji produkcji minęły Wam niepostrzeżenie, Wasze serca skradły chwytliwe nuty wybrane przez studio, a wbijanie kolejnych kombinacji było przyjemnością, to aktualizacja Wyzwania z automatu jest właśnie dla Was.
Nowości nie wprowadzą zbyt wielkiego urozmaicenia do rozgrywki, nie mamy co liczyć na chociaż drobny wątek fabularny, a po prostu sięgamy po ostrą młóckę w rytm także nowych piosenek. Aktualizacja wydaje się ostatecznym doświadczeniem i ukoronowaniem zmagań młodej gwiazdy rocka, która żadnej pracy się nie boi – nie będę jednak ukrywać, że jeżeli system walki z głównej produkcji nie przypadł Wam do gustu, to tutaj nie macie czego szukać. Japończycy poszli na całość, zaserwowali jazdę bez trzymanki, która wymęczy paluchy, ale przyniesie mnóstwo satysfakcji. Prawdziwe zadanie dla hardcorowców.
Przeczytaj również
Komentarze (42)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych