Najbardziej nieudane premiery ostatnich lat. Te gry zaliczyły spore wtopy…
Premiery gier wideo to zawsze spore wydarzenia. Czekamy na nie, ekscytujemy się nimi i odliczamy dni do momentu, w którym wreszcie będziemy mogli położyć nasze ręce na kontrolerach, aby w jak największym stopniu zanurzyć się w światach przygotowanych dla nas przez deweloperów. Nie bez powodu mówi się, że gracze mają „kilka Gwiazdek w ciągu roku”. Pokrywa się to z rzeczywistością, nie ma co do tego wątpliwości.
Niestety, jak to bywa, niespodziewane prezenty mają to do siebie, że mogą się udać, a mogą okazać kompletnymi wtopami. Wtedy, nawet jeśli próbujemy robić dobrą minę do złej gry, nie da się całkowicie wyprzeć negatywnych emocji, które się w nas rodzą. A nie ma tak, że zawsze jest świetnie. I tu znów warto skoczyć na poletko gier wideo, albowiem my - gracze - doskonale się o tym często przekonujemy.
Niektóre premiery rzeczywiście odpowiadają naszym oczekiwaniom, a niekiedy potrafią je wręcz przebić. Są jednak również takie, które sprawiają, że tracimy zaufanie do deweloperów, mamy ochotę rzucić grę w kąt, albo przynajmniej odinstalować z dysku i szybko zapomnieć. Właśnie na takich chciałbym się dziś skupić. Oto najbardziej nieudane premiery gier wideo ostatnich lat. Nieprędko o nich zapomnimy… Niestety.
Watch Dogs
Zacznijmy od jednej ze starszych gier na liście. Jeśli graliście w nią jakiś czas po premierze, to jest szansa, że pamiętacie ją nawet pozytywnie. Jeżeli jednak mieliście „przyjemność” obserwować jej rozwój jeszcze przed debiutem, macie w głowie pamiętny zwiastun z E3, a ostatecznie samo wydanie, to… Na pewno nie macie najlepszych wspomnień z tego okresu. Chyba najdelikatniej będzie stwierdzić, że nie udało się dostarczyć tego, co obiecywano.
Cyberpunk 2077
Podobnie było w przypadku gry, która dla wielu z nas jest po prostu najbliższa. Mówimy wszak o dziele od CD Projekt RED, które miało być w wielu aspektach przełomowe. I choć często zaznaczam, że miałam niewątpliwe szczęście, iż nie mierzyłem się z tak wieloma bugami, jak inni, a koniec końców bawiłem się świetnie, to nie da się nie określić tej premiery jako wtopa. Zbyt wiele tam nie zagrało i zbyt wiele odstawało od obietnic.
Anthem
Bliźniaczo wyglądała sytuacja z projektem, który miał okazać się przełomowym dla ekipy z BioWare. Materiały, które przedstawiano nam przed debiutem, pozwalały wierzyć, że twórcy szykują dla nas coś, co zbliży nas tak bardzo do nowej generacji, jak nic innego wcześniej. Ostatecznie dostaliśmy grę-wydmuszkę. Puste mapy, masę bugów i problemy z serwerami. Memy na temat gry hulały jeszcze wiele miesięcy po lutym 2019.
eFootball
Przejście przez Konami z PES’a na eFootball było dużym wydarzeniem. Większym nawet od obecnego przeskoku z FIFY na EA Sports FC. Tam nie mieliśmy do czynienia wyłącznie z rebrandingiem, ale całkowitym odświeżeniem podejścia. Zmianą trybów, wejściem w segment F2P (free to play) i ponownym nawiązaniu wielu współprac. I niby wszystko było spoko, ale zawartość na start odpychała. A sam gameplay, cóż, pozostawmy go bez komentarza.
No Man’s Sky
O tej grze lubię wspominać w wielu tekstach. Dlaczego? Jest podręcznikowym przykładem tego, że czasem pierwsze wrażenie rzeczywiście robi się raz, ale można się z niego wykaraskać, gdy włoży się odpowiednio dużo pracy. Ktoś powinien o tym napisać książkę, bo to, czego dokonali deweloperzy, było niemal cudem. Tak czy inaczej, nie można niestety zapomnieć, że na start pozycja nie dowiozła.
Fallout 76
W tym przypadku mamy do czynieni z podobną drogą, choć nieco mniej spektakularną. Porażka przy okazji premiery rzeczywiście miała zbliżone rozmiary. Tu, jak w No Man’s Sky, gracze zawiedli się na grze. Wszystko miało oczywiście rozmiar odpowiednio powiększony przez rozmiar marki. Masa bugów na serwerach, puste mapy i nudne zadania - to sprawiło, że gracze masowo porzucali zabawę. I wrócili dopiero po tym, jak deweloperzy spędzili długie miesiące na naprawach.
Mass Effect Andromeda
Gdy jacyś twórcy decydują się na stworzenie długiej serii gier, to niestety nastawiają się na podobne ryzyko, jak w przypadku wytwórni filmowych. Każda kolejna część to możliwość potknięcia, która może dosłownie zrujnować budowane przez lata zaufanie wśród odbiorców. Tak właśnie stało się w tym przypadku, albowiem BioWare całkowicie zapomniało o zadbaniu o najważniejszy element Mass Effect - dobrą historię.
Umbrella Corps
Kolejny przykład tego, jak bardzo bolesne może być nieudane eksperymentowanie z marką. Nie wątpię, że Capcom miał niezły pomysł, by przenieść uniwersum Resident Evil do świata gier sieciowych. Niestety już po pierwszych kilku dniach od premiery można było zauważyć, że od dobrego pomysłu do dobrej realizacji jest droga długa i kręta. A to zaowocowało pustkami na serwerach, które wpłynęły na to, że w pewnym momencie trudno było znaleźć ludzi do grania…
Marvel’s Avengers
Nie ukrywam, że ten przykład jest jednym z tych, które szczególnie mnie bolą. A wszystko przez wzgląd na to, że naprawdę dużo obiecywałem sobie po premierze. Wierzyłem, że po Marvel’s Spider-Man dostaniemy kolejną grę z komiksowego uniwersum, która wciągnie nas na długie godziny i zapewni doznania, jakich oczekujemy. Niestety twórcy stanęli w rozkroku między kampanią singleplayer i grą-usługą. A gdy ktoś chce być do wszystkiego, to jest… No właśnie.
The Last of Us Part 1 (PC)
Gdyby ktoś spytał mnie przed rokiem, czy jest szansa, że w zestawieniu tego typu umieszczę grę spod szyldu PlayStation wydaną na PC, to bez najmniejszego zwątpienia zaprzeczyłbym. A jednak stało się, jak się stało. Nie da się być bezbłędnym, a port TLOU Part 1 na PC jest tego najlepszym dowodem. To chyba jedna z największych wtop tego typu i zdecydowanie przypadek, który będzie dyskutowany jeszcze wielokrotnie.
Przeczytaj również
Komentarze (84)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych