gamescom 2023: Graliśmy w Banishers: Ghosts of New Eden. Najbardziej rozbudowana gra twórców Life is Strange
Banishers: Ghosts of New Eden to najnowsza gra twórców Life is Strange, Vampyra i Remember Me, w którą miałem okazję zagrać na gamescomie. I to zagrać sporo, bo twórcy udostępnili dziennikarzom blisko dwugodzinne demo.
Pierwszy kontakt z grą jest całkiem pozytywny, głównie ze względu na miejsce akcji i ciekawe podejście do bohaterów. Fabuła osadzona została w Nowym Edenie w 1695 roku, fikcyjnej lokacji, ale czerpiącej całymi garściami z klimatu jaki panował wówczas na terenach Ameryki Północnej, a konkretnie stanu Massachusetts. Główna para bohaterów - Red i Antea - to łowcy duchów, a zarazem kochankowie. Jak na ironię podczas jednej z misji Antea ponosi śmierć. Nie odchodzi jednak w zaświaty lecz jako znienawidzony wcześniej duch partneruje swojemu ukochanemu starając się rozwikłać zagadkę swojego zawieszenia między światami.
Po wybraniu jednego z pięciu poziomów trudności demo rozpoczyna się w jednej z wiosek, gdzie możemy uciąć sobie pogawędkę z NPC-ami, zajrzeć do okolicznych sklepów i chłonąc klimat lokalnych zabobonów oraz czasów kolonialnych. Szybko okazuje się, że mieściną rządzi pewna arogancka kobieta mająca konflikt ze swoją siostra, a aby uspokoić nastroje mamy zapolować na terroryzującą ludzi bestię, którą zabić może tylko Pogromca, czyli Red. Scenki przerywnikowe i voice acting stoją na bardzo dobrym poziomie, nie brakuje sarkastycznych komentarzy i czuć tutaj na kilometr inspiracje Dzikim Gonem. Red i Antea często rozmawiają też między sobą, co wymaga odpowiadania pod presją czasu. Nasze decyzje wpływają też na fabułę, choć po tak krótkim demie ciężko powiedzieć, czy będą one mocno zmieniały scenariusz.
Tytuł pozwala swobodnie zmieniać się pomiędzy bohaterami, a każdy z ich dysponuje unikalnymi umiejętnościami podczas walki. O ile Red korzysta głównie z obrzyna (trzeba go przeładować po każdym strzale) i muszkietu (lekkie i mocne ataki, blok, uniki czy możliwość wykończenia wroga), tak Antea dysponuje mistycznymi mocami, w tym falą uderzeniową powalającą wrogów. Jej sposób postrzegania świata pozwala też rozwiązywać niektóre puzzle. Red również wykorzystuje swój arsenał, by torować sobie drogę naprzód, czasem trzeba coś przesunąć, czasem zestrzelić, nic oryginalnego, acz konieczność żonglowania bohaterami wprowadza miłe urozmaicenie. Mimo wszystko można odnieść wrażenie, jakby walka była momentami toporna. Kończący demo pojedynek z bossem okazał się dość prosty i średnio angażujący (wliczając w to dość generyczne sekwencje QTE), za to wybór moralny, jaki czekał na końcu bardzo mnie zaintrygował i pozwala wierzyć, że nasze poczynania zmienią świat.
Już na tym etapie widać, że spore znaczenie będzie miał rozwój umiejętności. Na trzech drzewkach rozwoju możemy ulepszać zarówno zdolności Reda jak i Antei (ofensywne, pasywne jak i defensywne). Czasami są to zdolności pozwalające na swego rodzaju combosy, premiujące odpowiedni timing i żonglowanie bohaterami. Zależności jest sporo - jedna z umiejętności sprawia, że ataki Antei ładują broń palną Reda i kolejny strzał zadaje 25 procent większe obrażenia. Ulepszać można także posiadane bronie zbierając lub kupując odpowiednie surowce. W ekwipunku znajdą się również elementy stroju, amulety, pierścienie itp. - każdy z własnymi statystykami, które definiują parametry postaci takie jak siła, zdrowie, punkty duszy czy woli. Ulepszeń dokonamy w miejscach przypominających ogniska z serii Dark Souls, które posłużą też za punkty szybkiej podroży oraz miejsca, gdzie uzupełnimy buteleczki z uzdrowieniem. Uspokajając jednak przeciwników gier na modłę Soulsów - wrogowie nie będą się odradzać, a świat nie ulegnie resetowi.
Mapa wydaje się całkiem spora, ale większość lokacji jest dość liniowa i autorzy cały czas prowadzą nas za rączkę. Zwiedzaniu jaskiń, moczarów czy lasu nie można jednak odmówić klimatu, a elementy wspinaczkowe i platformowe zrealizowano całkiem przyjemnie. Nie zabraknie też poukrywanych tu i owdzie skrzynek czy nagród za wykonane questy, a sklepikarze w zależności jak ich potraktujemy będą nas przyjmować z radością, neutralnie bądź będą wrogo nastawieni, co zapewne wpłynie na ceny (mamy tu prawdziwą walutę z czasów, w których rozgrywa się akcja gry) i dostępny asortyment. Każdy obszar będzie można wyczyścić w 100 procentach, co pokaże stosowna ikonka w menu, więc fani lizania ścian powinni być zadowoleni.
Dla fanów trzecioosobowych RPG-ów akcji będzie to z pewnością ciekawa gra, zwłaszcza biorąc pod uwagę realia, intrygującą fabułę, nieźle budowaną atmosferę i całkiem przyjemną, choć nieco monotonną oprawę. Jednocześnie nie da się ukryć, że gra wydaje się momentami dość generyczna, a walce brakuje jeszcze płynności. Największym zagrożeniem dla Banishers, które zadebiutuje 7 listopada na PC, PS5 i XSX, może być paradoksalnie jesienne okienko premierowe, w którym głośnych gier nie zabraknie.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Banishers: Ghosts of New Eden.
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych