gamescom 2023: Graliśmy w Killer Klowns from Outer Space: The Game. Zabójcze klowny w natarciu
Killer Klowns from Outer Space: The Game to sieciowy horror na licencji filmu „Mordercze klowny z kosmosu” z 1988 roku. Jeśli byliście fanami horrorów klasy B, śmieszno-strasznych klownów i znudziły Wam się klasyczne tryby multiplayerowe, to znakomicie odnajdziecie się w tej nietuzinkowej grze. Całość posiada tylko tryb sieciowy, a rozgrywka opiera się na meczu drużynowym, ale w asymetrycznych liczbowo składach 3 vs 7, a wszystko to na modłę Dead by Daylight.
Nic dziwnego – za grę odpowiada studio, które stworzyło tez inne multiplayerowe produkcje na bazie znanych licencji, że wspomnę choćby Ghostbusters: Spirits Unleashed czy Friday the 13th: The Game. I twórcy gry idą za ciosem. Gracze mogą wcielić się w drużynę 3 morderczych klaunów, których zadaniem jest polowanie na kryjących się w zakamarkach mapy, niemal bezbronnych ludzi - obywateli Crescent Cove. Asymetria jest spowodowana właśnie przewagą w uzbrojeniu klownów i oczywiście ich ofensywnością oraz krwiożerczością. Dysponują oni wachlarzem kosmicznych broni i groteskowych akcesoriów, a także umiejętności specjalnych nabywanych wraz z upływem gry. Zadaniem klaunów jest obezwładnienie ludzi za pomocą broni strzelającej czymś przypominającym różową watę cukrową. Po owinięciu szczelnym kokonem człowieka, kokon zamieniającej się w bakłażan i jest umieszczony ich w specjalnym generatorze, którego naładowanie zbliża nas do klaunoapokalipsy… Czy ja już pisałam, że to gra dla fanów horrorów klasy B?
Brzmi absurdalnie ciekawie? To dobrze, bo gra właśnie taka jest. Każdy z klownów posiada unikalne bronie i umiejętności. Miałam okazję grać zabójczym maluchem Shortym, którego jedną z umiejętności było zmienienie się w kawałek pizzy, umożliwiający podkradanie się do się ludzi. Drugi klown, którego imienia niestety nie pamiętam, trzymał w kieszeni balonowego psa, umiejącego wywęszyć i wskazać ukrywających się ludzi. Wbrew pozorom przewaga klownów wcale nie jest taka oczywista, zwłaszcza, że bieganie w ponadgabarytowych butach nie należy do najłatwiejszych.
Przede wszystkim ciekawe jest, że gramy na mapach, na których losowo generują się budynki, a w każdym z nich ziemianie mogą znaleźć przydatną do walki z przeciwnikami broń. Do tego mapy również losowo generują miejsca ucieczki. Granie w drużynie mieszkańców Crescent Cove, ma charakter zdecydowanie bardziej defensywny i mocno oparty na współpracy i wzajemnej pomocy, więc kluczowe jest, aby w naszej drużynie znaleźli się rozumiejący rozgrywkę partnerzy. Ale to zawsze definiuje zabawę w takich produkcjach.
Nieprzygotowani na nocną inwazję obcych ludzie w porównaniu z klownami są szybcy i mogą się wspierać podczas gry. W drużynie ludzi mamy do wyboru 5 klas, mieszkańców miasteczka, z których każda również posiada unikalne cechy. Możemy też znaleźć w budynkach prowizoryczne bronie, których, można użyć w obronie przed klownami, lub uwolnić nim z kokonu innych mieszkańców a nawet samego siebie. Wyeliminowany gracz z drużyny ziemian nie staje się bezczynnym obserwatorem, nadal może wspierać pozostałych poprzez udział w wielu mini-gierkach. Sukcesy w nich wzmacniają drużynę, a nawet mogą przywrócić wyeliminowanego gracza do meczu. Cała rozgrywka jest nastawiona na ścisłą współpracę teamu i przygotowanie strategii.
Gra w mojej ocenie znajdzie uznanie osób z sentymentem wspominających lata 80’, którym jednoczenie znudziły się tradycyjne mecze. Możliwość wcielenia się w smieszno-strasznego zabójczego klowna, również ma swoje uroki. Nie będzie to z pewnością hit największego kalibru, grafika pamięta czasy poprzedniej generacji, a brak trybów dla jednego gracza znacznie ogranicza potencjalnych odbiorców, ale widać, że Illfonic znalazło niszę i rozwija koncepcję.
Autor: Monika
Przeczytaj również
Komentarze (12)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych