gamescom 2023: Graliśmy w Beyond Sunset. Wróciły wspomnienia z klasycznego Dooma i lata 90.
Beyond Sunset to gra FPS z elementami RPG utrzymana w klimacie retro. Grając przenosimy się w cudowne lata 90’ i epokę pierwszych FPP takich jak Doom, czy Wolfenstein.
Na tegorocznych targach gamescom do ogrania oddano nam 20 minut rozgrywki, z przewidywanych 8-10 h jakie zajmie nam przejście pełnej gry, w którą będziemy mogli zagrać w pierwszym kwartale 2024 roku. Dwadzieścia minut wystarczyło, by wyrobić sobie zdanie co do tego, z jakim tytułem przyjdzie nam się mierzyć.
Wcielamy się w niejaką Lucy, która przemierza ruiny Sunset City, zniszczonego przez trzęsienie ziemi. Wybudzona z kriostazy nie pamięta nawet własnego imienia i skąd wzięły się jej ponadprzeciętne umiejętności. W zamian za pomoc w odzyskaniu wspomnień, obiecuje wendettę na wrogach tajemniczej kobiety Yuri, którą poznaje zaraz po wybudzeniu ze śpiączki. Wraz z postępami odkrywamy historię naszej bohaterki, zwiedzamy cyberpunkową metropolię i rozwijamy naszą postać.
Gamplay opiera się na walce z hordami przeciwników za pomocą katany, ale przede wszystkim arsenału broni palnej, którą odblokowujemy wraz z postępami w grze. Oczywiście jak na grę w klimacie retro nie zabraknie elementów zręcznościowych oraz zadań niezbędnych do wykonania, aby przejść dalej, dzięki czemu mamy tu całkiem niezłą mieszankę elementów łączących różne gatunki.
Przeciwnicy są szybcy i mają znaczną przewagę liczbową, ale my mamy do dyspozycji liczne manewry ruchowe, takie jak dynamiczne wślizgi, dashowanie, uniki i inne akrobacje, których ilość rośnie wraz z kolejnymi postępami gry. Można więc całkiem nieźle się bawić kombinując w jaki sposób wyeliminować kolejnych przeciwników, bo arsenał ruchów jest całkiem zacny.
Wspomniane elementy RPG są bardzo ciekawym urozmaiceniem rozgrywki. Na swojej drodze spotkamy postacie NPC, z którymi ucinamy sobie pogawędki, lub przyjmujemy zadania poboczne. Mamy również zaimplementowany system rozwoju, który pozwala nam na zwiększanie wybranych umiejętności postaci. Gra, chociaż inspirowana tytułami z lat 90’, jest więc znacznie ciekawsza i zdecydowanie bardziej rozbudowana niż wspomniane we wstępie klasyczne wersje Dooma czy Wolfensteina.
Nie jest to prosta produkcja retro, w ledwie raczkującej branży, ale gra oferująca znacznie więcej niż ówczesne, często dość toporne tytuły ze sceny indie i indie AA. Choć niskobudżetowa i małego, bo zaledwie 3-osobowego studia, to lata doświadczeń i obycia z grami bardziej zaawansowanymi sprawiły, że projekt jest o wiele ciekawszy niż mi się wydawało, gdy zmierzałam na pokaz.
Podczas targów malutkie stoisko przyciągało specyficznych ludzi. Głównie osoby około 40-letnie, których piksele wręcz hipnotycznie wabiły do ekranu. Po założeniu słuchawek, z których płynęły dźwięki autorstwa Karla Vincenta - specjalizującego się w muzyce elektronicznej - ludzie po prostu przepadali, odcięci od gwaru targów.
https://youtu.be/WkYkGv9dFzI?feature=shared
Definitywnie jest to produkcja dla fanów gier retro, którzy chcieliby przenieść się z powrotem do lat 90’ i poczuć te same emocje, ale z nową fabułą, nowymi lokacjami i w bardziej współczesnych standardach jeśli chodzi o rozbudowanie i dostępne mechaniki. Bardzo pozytywne zaskoczenie tegorocznego gamescomu.
Autor: Monika
Przeczytaj również
Komentarze (13)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych