Starfield

Starfield - co zagrało, a co wypadło słabo?

Mateusz Wróbel | 17.09.2023, 13:00

Starfield to tak naprawdę pierwsza ogromna premiera Microsoftu i Bethesdy w tym roku. Gigant z Redmond odkuł się po katastrofalnym Redfall i cieszy fakt, że "zieloni" wracają do gry. Patrząc w niedaleką przyszłość między producentami konsol Xbox i PlayStation szykuje się ciekawa batalia, bo obie strony mają coś w zanadrzu na kolejne miesiące.

Szczerze powiedziawszy na Starfielda byłem dość mocno napalony. Gier RPG osadzonych w kosmosie i zrobionych z jajem, a więc masą przemyślanych, dobrze zaprojektowanych mechanik, a przede wszystkim intrygującą i angażującą fabułą wypełnioną po brzegi dobrze napisanymi bohaterami jest na rynku jak na lekarstwo. Pustkę w tej kategorii miał wypełnić właśnie wspomniany już Starfield, który ku mojemu niezadowoleniu okazał się zwykłym Skyrimem w kosmosie.

Dalsza część tekstu pod wideo

Po spędzeniu w produkcji przeszło 30 godzin za wcześnie na ostateczny werdykt, aczkolwiek postanowiłem przedstawić swoje pierwsze wrażenia i wymienić za oraz przeciw Starfielda. Oto one:

Jak do tej pory ciekawa fabuła

Nie skupiałem się zbyt mocno na wątku głównym. Po prostu przez nadmiar aktywności i mechanik nie było czasu, aby latać za artefaktami łączącymi się w jedną całość. Jak do tej pory jednak w wątku głównym bawię się dość dobrze, co jest dla mnie niemałym zaskoczeniem, bo przecież mamy do czynienia z grą Bethesdy. Skyrim czy Fallout 4 nauczył mnie już, że misje główne to bardziej dodatek, aniżeli coś, co trzeba obowiązkowo przejść. W przypadku Starfield czuję jednak, że straciłbym sporo, gdybym totalnie olał wątek napędzający opowieść.

Bohaterowie są zbyt ufni i mało angażujący

Do tej pory spotkałem kilku towarzyszy - wspomnieć warto o Samie Coe, Sarah Morgan czy Barrettcie, a więc postaciach, które werbujemy na dość wczesnym etapie zabawy. Niestety, ale już po pierwszym spotkaniu i dialogach nie czuję, aby były to osoby, które utkwią mi w pamięci na wiele lat. Podjazdu do innego kosmicznego RPG-a - Mass Effecta - gdzie o Garrusie, Liarze czy Mirandzie nie sposób zapomnieć, Starfield akurat tutaj nie ma. Kompani są zbyt ufni, rozmowy z nimi są zbyt cukierkowe i można tylko żałować, że ci najważniejsi nie otrzymali swoich własnych wątków. Coś na wzór misji lojalnościowych.

Lokacje dodające klimatu

Tereny w Starfield przytłaczają - i to w pozytywnym sensie. Lwia część planet jest pusta, ale gdy jednak trafimy do ważniejszej lokacji, to ciężko stwierdzić, gdzie chcemy udać się w pierwszej kolejności. Miasta są niesamowicie klimatyczne, rozwój technologiczny wręcz "wypełza zza monitora", a sama oprawa graficzna również stoi na dość przyzwoitym poziomie. Pod względem przyjemności z samego zwiedzania terenów Starfield wywołuje banana na twarzy.

Infantylne dialogi w misjach pobocznych

Ja rozumiem, że Starfield to gra RPG. I Bethesdy. To połączenie zawsze doprowadzało do braku większego sensu i logiki w dialogach z NPC-ami w związku z zadaniami pobocznymi, ale akurat w przypadku tej produkcji scenarzyści przeszli samych siebie. Nie chcę rzucać tutaj spoilerami, ale dla mnie najbardziej komicznym questem był ten, w którym jeden z mieszkańców poprosił MNIE o przelot na inną planetę w celu dostarczenia prezentu urodzinowego jego siostrze. Mnie, czyli totalnego "noname'a", którego nie zna. Wcale nie mógłbym sobie przywłaszczyć tego prezentu dla siebie, wcale w Starfieldzie nie ma technologii potrafiącej szybko dostarczyć przesyłki we wskazane miejsce, nie, to my musimy zabawić się w kuriera. Spora głupota, których w zwykłych, niewprowadzających niczego w ciekawego misjach pobocznych jest sporo.

Wyjątkowe misje frakcyjne

Jak bywa w tytułach tegoż wydawcy w Starfield otrzymujemy misje frakcyjne, w których - jak sama nazwa wskazuje - lepiej poznajemy grupy działające w kosmosie. Jest ich kilka, a każda z nich oferuje całkowicie inny wątek poboczny. Czasami zaczynają się one nakładać na siebie, tym samym podejmujemy ważne wybory, ale ogólnie rzecz biorąc, osoby interesujące się tylko wątkiem głównym w grze stracą sporo, jeśli nie wykonają misji frakcyjnych.

Symulator szybkiej podróży

Ten podpunkt trochę nakłada się z infantylnymi dialogami w misjach pobocznych. Mało znaczących questów pobocznych w grze jest masa, najczęściej działają one na zasadzie "porozmawiaj, zdobądź, przynieś, weź kredyty" i zmuszają nas do latania między planetami. A z racji tego, że w grze znajdziemy masę animacji odlatywania z planet, odpinania się od doków w stacjach, nawet szybka podróż nie pozwala przemieścić się z jednego miejsca do drugiego w ekspresowym tempie. Sprowadza się to do tego, że po pewnym czasie zwykłe questy tylko zaśmiecają nasz dziennik.

Ogrom możliwości - tutaj ciągle można coś robić

Wspomniałem już we wprowadzeniu o ogromie możliwości w Starfield. Dopowiem raz jeszcze, że akurat pod względem mechanik deweloperzy postarali się i odrobili pracę domową na szóstkę z plusem. Chcesz pobawić się w modyfikowanie lub tworzenie floty statków? A może spędzisz dziesiątki godzin na ogarnianiu baz i wydobywaniu surowców? Nic nie stoi na przeszkodzie. Dla kogoś, kto posiada sporo wolnego czasu i nie boi się poznawać rozwiniętych mechanik, Starfield na pewno przypadnie mu do gustu.

Jak można było nie zaprojektować mini-map lokacji?

Deweloperzy Starfield chcieli zapewnić większą immersję, nie oferując nam mini-map poszczególnych hubów. Oczywiście otrzymaliśmy coś w rodzaju radaru, który pokazuje kilka znaczników czy skaner, którym możemy ustawić czy zmienić cel obecnie śledzonego zadania, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego nie otrzymaliśmy dokładniejszych map, które wskazałyby miejsca z handlarzami czy po prostu wszystkie znaczniki questów, a nie tylko te najbliższe czy prowadzące do innej lokacji (a dopiero po przejściu do kolejnego miejsca ukazujące kolejne markery). Jest to kolejna negatywna rzecz dla kogoś, kto lubi odhaczać po kolei misje.

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Starfield.

Źródło: Opracowanie własne
Mateusz Wróbel Strona autora
Na pokładzie PPE od połowy 2019 roku. Wielki miłośnik gier wideo oraz Formuły 1, czasami zdarzy mu się sięgnąć również po jakiś serial. Uwielbia gry stawiające największy nacisk na emocjonalną, pełną zwrotów akcji fabułę i jest zdania, że Mass Effect to najlepsza trylogia, jaka kiedykolwiek powstała.
cropper