One Piece to przełom? Oto popularne anime, które mają potencjał na wersje live-action
Premiera aktorskiego serialu „One Piece” na Netflixie była bardzo ważna z kilku powodów. Pierwszym, tym najbardziej oczywistym, jest promocja oryginału. Nawet jeśli live-action nie wychodzi, to zawsze w pewnym sensie wpływ na zainteresowanie pierwowzorem. W tym przypadku efekt jest jednak kilkukrotnie silniejszy, albowiem poziom okazał się naprawdę wysoki. Ludzie zainteresowali się tym, co dalej czeka bohaterów.
Innym pozytywnym skutkiem premiery jest oczywiście przełamanie schematu. Dotychczas pojęcie „aktorskiej adaptacji anime” miało wydźwięk negatywny i było czymś, co wywoływało uśmiech - nie spełnienia, a politowania. Teraz sytuacja może ulec zmianie, a to być może zachęci większe grupy twórców, by próbować swoich sił w tym gatunku. Jasne, to wciąż niełatwe zadanie, ale jak dowiódł „One Piece’ - jak najbardziej możliwe.
Z tego względu przygotowałem dla Was listę dziesięciu anime, które moim zdaniem nadają się na zrealizowanie ich w formie aktorskiego serialu. Co ważne, nie są to pozycje zbliżone pod wieloma względami do „One Piece”. Postawiłem na opowieści nieco łatwiejsze do adaptowania, znacznie bardziej przyjazne wizualnie i takie, które fabularnie śmiało można przekładać na inną formę przekazu. Zresztą, sami zrozumiecie! Nie przedłużając, przejdźmy do zestawienia!
Hajime no Ippo
Zacznijmy nasze zestawienie o jedynego sportowego anime na liście i jednocześnie najstarszego, jakie tu zamieściłem. Opowieść o tytułowym Ippo to opowieść o młodym adepcie pięściarstwa, który na sali ląduje nieco z przypadku i szybko okazuje się, że ma do tego dryg, a talent kryjący się za nokautującym ciosem pomaga mu w wielu trudnych starciach. Boks to dyscyplina bardzo wdzięczna wizualnie, więc jestem przekonany, że mogłaby się sprawdzić w formie serialowej. Kluczowe byłoby odpowiednie dobranie aktorów.
Dr. Stone
Innym świetnym przykładem, który wymagałby przede wszystkim odpowiedniej scenografii, jest stosunkowo świeży Dr. Stone. Zarówno anime, jak i manga, cieszą się ogromną popularnością i bardzo szybko po premierze zaskarbiły sobie sympatię wielu fanów na całym świecie. Opowieść o Senkuu i jego próbie odbudowania cywilizacji w błyskawicznym trybie, to materiał idealny.
Kanata no Astra
Chyba najmniej rozpoznawalny tytuł na liście, ale uważam, że muszę go tu umieścić. Samo anime skradło moje serce w momencie debiutu i właściwie z każdym kolejnym odcinkiem utwierdzało w przekonaniu, że pod względem historii twórca wiedział, co robi - od początku, aż do końca. To niemal samograj na jednosezonową opowieść science fiction z nutką dramatu, więc liczę, że ktoś kiedyś wpadnie na taki pomysł.
Carole & Tuesday
A może tak serial muzyczny? Wiem, że jest wiele bardziej popularnych opcji i anime, które pewnie szybciej przychodzą na myśl, ale „Carole & Tuesday” to stosunkowo świeża pozycja, która idealnie współgrała z oczekiwaniami dzisiejszego odbiorcy. Zarówno pod względem fabuły, jak i ścieżki dźwiękowej, idealnie trafia do grupy odbiorców. Więc może…? W końcu talent-show to cały czas klikalny temat.
The Promised Neverland
Chyba najtrudniejsze do zekranizowania anime ze wszystkich, które przewijają się na liście. Fabularnie mamy tu do czynienia z jedną z najciekawszych pozycji ostatnich lat i choć anime (zwłaszcza drugi sezon) bardzo mocno odstaje od mangowego pierwowzoru, to serial aktorski mógłby naprawić kilka błędów. Nie wiem tylko, czy w kontekście tematyki, dobrze byłoby angażować małe dzieci do ról głównych bohaterów…
Vinland Saga
Mamy już na Netflixie świetnych „Wikingów”, ale… Ile dobrych seriali w tym temacie, to „za dużo”?! A tak już całkowicie poważnie - „Saga Winladzka” okazała się sporym sukcesem i właściwie wydaje się niemal wygodna, aby stworzyć z niej aktorską wersję. Zapewne kilka podobieństw do wspominanego na początku akapitu tytułu by się znalazło, ale nie na tyle, by czuć przesyt. Chciałbym to zobaczyć.
Food Wars!
Aby zrozumieć sens aktorkiej adaptacji tego tytułu, trzeba zdać sobie sprawę, jak wielką popularnością cieszy się „Master Chief” na TVN-ie i jak bardzo widzowie pokochali serial „The Bear” dostępny na Disney+. Gdy chodzi o gotowanie i budowanie na jego bazie rywalizacji, to wiele osób szybko jest kupionych. I ja sam się do tego grona zaliczam. Uważam, że mogłoby się to udać! No… Może bez tak dużego „fan service’u”.
Steins;Gate
W tym przypadku właściwie niemal pewne jest, że serial aktorski powstanie. Jedyne pytanie, które klaruje się w głowie, to… Dlaczego tak późno?! Od premiery anime minęło już sporo czasu i właściwe te lata temu było wiadome, że jest tam ogromny potencjał na adaptację i próbę podboju kolejnych gałęzi popkultury. Fabularnie najwyższy poziom, a CGI niekoniecznie będzie potrzebne. Czy coś stoi na przeszkodzie? Chyba nie!
Code Geass
Kolejne, po wspomnianym „The Promised Neverland”, trudne przedsięwzięcie do zrealizowania. W tym przypadku chodzi jednak przede wszystkim o budżet. Biorąc bowiem pod uwagę, że mamy tu do czynienia z mechami, futurystyczną wojną i klimatami science fiction, trzeba by pewnie władować w całość naprawdę sporo kaski. Jeśli jednak coś można określić „grą wartą świeczki”, to właśnie krok w tym kierunku!
Tokyo Revengers
Na sam koniec kolejny tytuł, który śmiało można zaliczyć do tych nowszych - do świeżej fali anime. Choć produkcja wciąż jest wydawana, to już teraz traktowana jest jako jedna z ciekawszych i jednocześnie bardziej angażujących. Zarówno pod względem mangi, jak i anime, mówimy o ogromnym zainteresowaniu. A wątków podróży w czasie nigdy za wiele! Szczególnie wśród seriali, gdzie ostatnio brakuje jej w dobrym wydaniu.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych